[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Także Róża zawsze czekała, a Trina przeważnie stała obok niej i wychodziła na spotkanie listonosza, kiedy tylko go dojrzała z daleka.Róża szczególnie zajęła się trzema wojennymi żonami, ale najbardziej Triną.Róża odczuwała wobec Triny i Friedera wdzięczność za to, że Hasso, jakby inspirowany ich zachowaniem, zdecydował się tak szybko na ślub.Róża zatrzymała Trinę jako swoją osobistą służącą, bo nie mogła ona wykonywać zbyt ciężkich prac.Pomogła jej nawet w skompletowaniu skromnego posagu.Gdy Frieder wróci cały i zdrowy do domu, oboje młodzi zamieszkają w domu zarządcy na poddaszu i pozostaną na służbie w Falkenried.Tak więc Róża była zawsze i wszędzie pociechą i oparciem dla służby, a przecież sama czuła w sercu wielki niepokój o ukochanego człowieka.Stale widziała go w tysiącach niebezpiecznych sytuacji.Widziała, jak z szaleńczą odwagą leciał do kraju wroga nad głowami nieprzyjacielskich wojsk.Hasso czasami pisał jej o takich lotach nad pozycjami nieprzyjacielskimi lub twierdzami wroga, które musiał spenetrować.I choć przedstawiał to jako coś oczywistego i bezpiecznego, Róża zbyt dobrze wiedziała, że za każdym razem podejmował ryzyko śmierci.W tym strachu i niedoli pozostawało jej tylko modlić się i pracować do upadłego, aby wieczorem bez sił paść na łóżko.Hasso pisał do niej tak często, jak tylko mógł.Wszystko, co płonęło i kwitło w jego sercu dla niej, powierzał tym krótkim, rzadko tylko bardziej szczegółowym listom.Jeden z listów brzmiał.„Moja ukochana Różo! Dziś mam dzień odpoczynku.I chciałbym pomówić z Tobą o naszej przyszłości.To takie cudowne pomyśleć o przyszłości w pokoju, o przyszłości u Twojego boku, w najczulszej wspólnocie z Tobą.Jak będziesz miała trochę czasu po zwiezieniu plonów, to każ urządzić dla siebie pokoje matki.Masz w nich mieszkać jako pani von Falkenried.Dla mnie zaś każ przygotować pokoje ojca.Wyobrażam sobie, jak cudownie będzie razem działać i pracować, a wieczorami ręka w rękę przechadzać się po cichym parku.Kiedy wrócę, moja droga Różo, musisz mieć na sobie białą suknię - zawsze tak ubraną mam Ciebie przed oczami.I wówczas mówię Ci zwariowane rzeczy.Obym mógł znów trzymać Cię w ramionach i całować Twoje usta i zaglądać Ci głęboko w oczy.Ale mimo to proszę Cię o przysłanie mi Twojej fotografii.Wiem, że jest jedno Twoje zdjęcie, które kiedyś zrobiła Rita.Ty stoisz przy bramie parku, w białej sukni; to śliczne zdjęcie, podobałaś mi się na nim, choć wówczas miałem jeszcze zasłonę na oczach.Proszę Cię, przyślij mi je w najbliższym liście, abym mógł je zawsze mieć przy sobie.Niestety w kraju wroga często napadają na nas partyzanci.Już wielu naszych chłopców zginęło od kul.Kiedy koledzy naszych chłopców giną w taki podły sposób, trudno się dziwić, że nie można pohamować ich gniewu.Ja jestem szczególnie wściekły na partyzantów, bo Hans von Axemberg omal nie padł ich ofiarą.Przybyliśmy kiedyś do pewnej spokojnej wioski.A że byliśmy spragnieni, w jednym z gospodarstw poprosiliśmy o wodę.Było nas tylko dwóch.Odesłano nas do studni w podwórzu.Hans pobiegł tam, by się napić, ja szedłem za nim powoli.Nagle ujrzałem w oknie młodą kobietę z rewolwerem wycelowanym w Hansa.Skoczyłem, kobieta mnie nie widziała, i wytrąciłem jej rewolwer z ręki.Strzał padł w powietrze.Była to jedyna w tej wsi broń, kobieta ukryła ją i użyła kierowana fanatyczną nienawiścią.Zasłużyła na śmierć i zostałaby z pewnością rozstrzelana, gdybyśmy o tym zameldowali.Kazaliśmy ją zamknąć w remizie strażackiej i pilnować.Mógłbym przytoczyć setki takich przypadków.Lecz to nie ma sensu.Ale dość na dziś, moja Różo.Nie zapomnij przysłać mi zdjęcia.I powiedz Trinie, że jej mąż dzielnie się u mnie spisuje i jest mi bardzo wierny.Bądź zdrowa, moja słodka żonoTwój Hasso”Potem nadeszły dni, kiedy wyraźnie słychać było ciężki trzepot skrzydeł losu.Wracali ranni żołnierze, lekko ranni, z rękami na temblakach, ale także jeden, którego musiano odesłać na tyły, bo pozostał na zawsze kaleką.Jednocześnie nadeszła widomość, że mąż jednej z wojennych żon poległ.Wesoły, zawsze pogodny Fritz Colmar poległ na rosyjskiej ziemi.Wiadomość o bohaterskiej śmierci Fritza otrzymała Róża.Stary Colmar, głęboko wstrząśnięty śmiercią jedynego syna, poprosił Różę, by poszła z nim do jego żony.On sam nie miał odwagi zadać jej tego straszliwego ciosu.Podał jej zawiadomienie, które otrzymał.Fritz Colmar wraz z innymi żołnierzami bronił sztandaru swego pułku.W wirze zaciętej wałki jako ostatni poniósł sztandar, choć sam był już ciężko ranny.Mimo ran zdołał dostarczyć sztandar do swego pułku; w obozie, umierając, padł na sztandar, zraszając go swoją serdeczną krwią.Oczywiście ojciec mimo wielkiego bólu był dumny ze swego syna.Ale biedna matka? Z ciężkim sercem Róża poszła z zarządcą do jego domu, by możliwie oględnie zawiadomić kobietę o stracie syna.Róża nie próbowała jej nawet pocieszać, zrozumiała, że tu nie pomoże żadne pocieszenie, że ten ból musi skamienieć.Gdy pani Colmar po kilku dniach znów się pokazała, miała całkiem siwe włosy.Wciąż jeszcze nie uroniła ani jednej łzy.Nikt nie miał odwagi podejść do niej.Ten skamieniały ból był okropny.Najbardziej cierpiał sam rządca.Róża starała się go pocieszać, jak mogła.- Niech pan da żonie trochę czasu, panie Colmar.Jej dusza jest chora, ona musi sama znaleźć ukojenie.Pan także cierpi głęboko nad stratą syna, ale jako mężczyzna ma pan tę pociechę, że syn poległ bohatersko w imię wielkiej sprawy.Taka pociecha nie przemawia do serca matki.Musi pan mieć cierpliwość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl