[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moja żona nie może mu tego wybaczyć.Oczywiście, ona wolałaby, żeby to pan był naszym sąsiadem.Niech się pan jednak przestanie dąsać na kuzyna, w końcu dochodził tylko swoich praw.I powinien pan do niego zajrzeć, jego wygląd rzeczywiście budzi niepokój.Ostatecznie to jest czysto ludzki obowiązek.Hans chciał gwałtownie coś odpowiedzieć, ale zacisnął wargi.Odezwał się dopiero po chwili:– Moja noga już nigdy nie postanie w zamku Rainsberg, baronie.Między moim kuzynem a mną nie może już być żadnej więzi.Proszę nie sądzić, że jestem małostkowy.To nie ordynacja poróżniła nas na zawsze.Są jeszcze inne sprawy, ale o nich nie mogę mówić.– Ach, to tak, nie będę pana o nic pytał.Pan sam będzie najlepiej wiedział, co robić i jak postąpić.Proszę mi wybaczyć, jeśli poruszyłem sprawy, które nie powinny mnie nic obchodzić.– Wiem, że pan chciał jak najlepiej, drogi baronie.Ale teraz pomówmy o czymś innym.Co słychać nowego? Byłem przecież tak długo nieobecny.– Tak, tak! Chwileczkę, co my tu mamy nowego? Ależ tak, hrabianka Lindenhof zaręczyła się z porucznikiem von Koschwitz.Jutro zostaną rozesłane zawiadomienia.Moja żona wszystko wie dzień wcześniej! W Lindenhof odbędzie się wielkie, zaręczynowe przyjęcie.Zobaczymy się tam, oczywiście.Ale może by tak pan odwiedził nas wcześniej, doktorze? Moja żona bardzo się ucieszy.Jeśli pan zatelefonuje, przyślę po pana samochód.– Pan jest bardzo uprzejmy.Jeśli tylko będę miał czas, chętnie skorzystam z zaproszenia.Tymczasem proszę łaskawej pani przekazać wyrazy mojego uszanowania.Mam nadzieję, że miewa się dobrze?– Dziękuję! Żona czuje się doskonale.Jest dzisiaj także w mieście, gdyż chce odwiedzić panią von Goseck, która przeprowadziła się do innego mieszkania.Serce Hansa zabiło szybko i głośno.– Pani von Goseck przeprowadziła się?! – zapytał.– Tak, do willi pani radczyni Zander.Wynajęła tam małe mieszkanie, gdyż musi się bardzo ograniczyć w swoich wydatkach.A Ruth znalazła pracę, ponieważ renta pani von Goseck nie starczała na dwie osoby.Radziłem jej, aby została śpiewaczką – ten wspaniały głos i jej aparycja.Ale nie, ona tego zdecydowanie nie chciała.Tłumaczyła, że nie zniosłaby, gdyby patrzyły na nią ciekawskie oczy setek ludzi.No tak, ona jest delikatną wytworną młodą damą i nie nadaje się na śpiewaczkę, która by musiała śpiewać dla różnych nowobogackich Mullerów i Kunzów.Hansowi krew uderzyła do głowy.– A więc zdecydowała się na pracę u obcych ludzi? – zapytał głosem ochrypłym ze wzburzenia.– Tak.Jest damą do towarzystwa młodej Amerykanki.Dzielna dziewczyna, nieprawdaż? Po prostu podjęła walkę o byt.Jej matka też jest wspaniałą kobietą.Mam duży szacunek dla obu pań.Moja żona chciała naturalnie zaraz pomóc i zaproponowała, aby Ruth została u nas, jako dama do towarzystwa.Ale nie, Ruth nie chciała przyjąć tej szczerej propozycji, gdyż czułaby się tak, jak gdyby przyjmowała jałmużnę, wiedziała przecież, że żona nie potrzebuje damy do towarzystwa.No, dosyć naplotkowałem.Muszę się spieszyć, żeby sienie spóźnić na spotkanie z żoną.Żegnam pana, doktorze, i do miłego zobaczenia u nas w Hainau.– Do widzenia, baronie.Panowie podali sobie ręce i rozstali się.Hans szedł przed siebie silnie podenerwowany i niespokojny.Ruth przyjęła pracę, ona wyjechała? Czyżby się kuzyn jeszcze nie oświadczył? A może.ona go odrzuciła?Zacisnął zęby.Gdyby go odrzuciła, gdyby wolała pracować u obcych ludzi, zamiast zostać żoną Waltera, wtedy.Hans z trudem oddychał i rozważał: Wtedy może jednak jest warta jego miłości.Poczuł, jak krew mu uderza do głowy.Przejęty tą myślą doszedł do domu i szybko wbiegł po schodach do swojego mieszkania.Zanim weszła służąca, właścicielka mieszkania powiedziała:– Panie doktorze, przyszedł pana kuzyn, pan Walter von Rainsberg, i czeka już przeszło godzinę w pańskim pokoju.Hans drgnął zaskoczony i zdziwiony.Zastanawiał się przez chwilę.Najchętniej zawróciłby i wyszedł na ulicę, gdyż czuł odrazę do Waltera i nie życzył sobie spotkania z nim.Równocześnie jednak pragnął uzyskać pewność, czy Walter oświadczył się już Ruth, czy też jeszcze nie.Miotany tymi sprzecznymi odczuciami zdecydował się nagle i wszedł do pokoju.Zobaczył Waltera pogrążonego w myślach i skulonego na krześle.Dopiero gdy Hans zamknął za sobą drzwi, powoli podniósł głowę, jak gdyby z trudem oderwał się od gnębiących go myśli.Jego wygląd przeraził Hansa.Walter wyglądał strasznie.On, który zawsze przywiązywał dużą wagę do eleganckich garniturów, siedział przed Hansem zaniedbany, nieogolony i w pomiętym ubraniu.Włosy w nieładzie opadały mu z czoła, a oczy były zgaszone, chociaż czaił się w nich jakiś dziwny błysk.– Nareszcie jesteś! Czekam na ciebie przeszło godzinę – odezwał się wreszcie bezbarwnym, cichym głosem.Hans podszedł do niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl