[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już wiem, jak ci pomóc! Róża spojrzała na nią z niepokojem.- Czy to aby nie jakieś głupstwo, Riko?- Nie, nie, bądź spokojna, to naprawdę doskonała myśl! Pójdę na pocztę, tam jest budka z automatem telefonicznym.Zadzwonię po prostu do willi w Wannsee, ma się rozumieć, że pod jakimś zmyślonym albo cudzym nazwiskiem.Poproszę Norberta do telefonu.Już wiem, gdy się spytają, powiem, że mówi pani von Werner.Wtedy Norbert na pewno podejdzie do telefonu.Róża była zbyt niespokojna o los Norberta aby powstrzymać siostrę od wykonania tego planu.Toteż po chwili Erika ruszyła w drogę.Otrzymała szybko połączenie z żądanym numerem.Do aparatu podszedł Józef, a Erika rzekła zmienionym głosem:- Tu mówi pani von Werner.Proszę poprosić pana inżyniera Ravenowa.Józef zastanawiał się przez chwilę, co ma odpowiedzieć, a wreszcie oznajmił:- Pana inżyniera nie ma.- A dokąd poszedł, muszę mu powiedzieć coś bardzo ważnego.- Nie będzie to możliwe, proszę pani.inżynier.przecież u nas zdarzyło się nieszczęście.- Tak, tak, wiem o tym, ale właśnie dlatego muszę pomówić z panem inżynierem.- To niemożliwe.Naszego biednego panicza aresztowano.Siedzi w areszcie śledczym.- Na miłość boską! Czy nie pozostawił żadnej wiadomości?- Tak, proszę pani.Prosił, bym powiedział wszystkim znajomym, gdyby pytali o niego, że ta cała sprawa nie potrwa długo, bo jego niewinność wyjdzie wkrótce na jaw.Erika śmiertelnie pobladła.- Jego niewinność? Wielki Boże! A cóż on takiego miał popełnić? O co go podejrzewają?- Nie wiem, czy powinienem mówić z panią o tej sprawie.Erika odważnie połknęła łzy, napływające do oczu.- Ach, ze mną przecież może Józef pomówić o tym.Jesteśmy przecież w tak wielkiej przyjaźni z panem Norbertem.- No tak, to prawda! Więc proszę pani, nasz starszy pan został podobno otruty, tak powiedział doktór.A, że nasz pan Norbert był ostatnim człowiekiem, który z nim rozmawiał, więc osadzili go w areszcie śledczym.- Czy też to wszystko prawda? - spytała Erika, zgnębiona, głosem zdławionym od łez.- Niestety, tak, proszę pani.- Ach, wobec tego.rzeczywiście, nie mogę z nim mówić.Dziękuję Józefowi za informacje.- Proszę bardzo.Erika drżącą ręką odwiesiła słuchawkę i chwiejnym krokiem wyszła z kabiny telefonicznej.Po chwili stanęła przed gmachem urzędu pocztowego.Na ulicy, w mroku, przycisnęła obie dłonie do mocno bijącego serca.Jak miała o tym powiedzieć Róży? Przecież to okropne, okropne! Na miłość boską, jakże biedna Róża zniesie tę wiadomość? Co się z nią stanie? Przecież ona sama, zazwyczaj tak odważna, także drży z przerażenia na całym ciele.Erika szła powoli do domu, rozmyślając, jakby o tym jak najoględniej powiedzieć Róży.A jak się zachowają rodzice? Co to będzie, gdy się dowiedzą, że narzeczonego ich córki podejrzewają o morderstwo, o otrucie stryja, że go osadzono w areszcie śledczym?- Ach Boże, jaka to głupota! Policja znowu popełniła jedną ze swoich niesłychanych omyłek! Jak można było takiego człowieka jak Norbert posądzać o zbrodnię? Rodzice jednak będą się inaczej zapatrywać na tę sprawę.Dla nich najważniejszą kwestią będzie, żeby się obecnie za nic na świecie nie przyznawać do Norberta.Rika znała ich przecież na wylot!Wszystko jednak nie wydawało się jej tak strasznem, jak myśl o biednej Róży.Jak siostra przyjmie tę wiadomość i czy ją zniesie?- Dobry, drogi, kochany Panie Boże! Pozwól mi znaleźć odpowiednie słowa, dopomóż mnie i mojej nieszczęśliwej Róży! Boję się, że to nieszczęście złamie ją - myślała Erika.Szła bardzo powoli, toteż droga do domu trwała długo.Wreszcie jednak doszła do wniosku, że nie można dłużej zwlekać.Skradając się ostrożnie, żeby przypadkiem nie spotkać ojca ani matki, weszła do hallu, po czym pobiegła na górę.Przed drzwiami, prowadzącymi do pokoju Róży, zatrzymała się znowu.Zmówiła jeszcze w duchu krótką modlitwę, po czym weszła.Róża drgnęła.Siedziała poprzednio w głębokim fotelu i rozmyślała.Dopiero wejście siostry zbudziło ją z zadumy.- Ach, Riko, nie powracałaś tak długo.Czy mówiłaś z Norbertem? Rika stanęła przed lustrem, udając, że poprawia sobie uczesanie.Ujrzała w lustrze odbicie bladej, znękanej twarzy Róży.- Nie, Różo, nie mogłam z nim mówić, nie było go w domu.Porozumiałam się jedynie ze służącym.Powiedział mi coś takiego, co zapewne miało być wiadomością dla ciebie.Służący wspomniał, że Norbert kazał to powtórzyć wszystkim znajomym, w razie, gdyby pytali się o niego.Nie chciał przecież wymienić twego nazwiska, poza tym nie był sam.- Ale jaką wiadomość pozostawił dla mnie? Nie rozumiem, dlaczego nie zatelefonował do nas.- Nie mógł, Różo, w obecności tych panów z policji.A oni zrobili znowu wielkie głupstwo.Słuchaj, tylko nie denerwuj się, moja droga, bo to naprawdę nie ma znaczenia.To taka idiotyczna pomyłka, że szkoda twoich nerwów, Różo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Courths Mahler Jadwiga Tajemna milosc, tajemne cierpie
- Courths Mahler Jadwiga Skradzione zycie
- Courths Mahler Jadwiga Dwie kobiety
- Courths Mahler Jadwiga Dumne milczenie
- Courths Mahler Jadwiga Zaginiony dokument
- Courths Mahler Jadwiga Wojenna zona
- Courths Mahler Jadwiga Hiszpanski zalotnik
- Busbee, Shirlee Der suessee Hauch von Gefahr id
- Boyd William Blekitne popoludnie
- Jan Bielecki Java 3 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ragy.opx.pl