[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widać palił trzcinę, aby ugotować swój posiłek, bo twarz i ręce miał okopcone sadzą.Spojrzał na tłum dzieci i panią Wu.- Przyprowadziłam mój dar dla świątyni - rzekła.- Dzieci, powiedzcie, jakie macie imiona.Jedno po drugim dzieci wykrzykiwały swe imiona ciepłymi, radosnymi głosami.- A to - rzekła pani Wu - ma na imię Miłość.Wszystkie są podarkami dla świątyni.Stary kapłan już słyszał, co zaszło.Zrozumiał, że pani Wu pragnęła czynić dobre uczynki wobec niebios i nie mógł jej tego zakazać, choć to mogło mu przysporzyć wielkich trudności.Skłonił się, złożył zasmolone dłonie i kłaniał się każdemu bogowi, cofając się przed panią Wu, która wkroczyła do świątyni, przydzielając pomieszczenia bogów, baczących w milczeniu na domostwo rodziny Wu.- Ta sala będzie dobra dla małych dziewcząt - rzekła - ponieważ mieszka tu Bogini Miłosierdzia i będzie was doglądać za mnie podczas nocy.Ten pokój będzie dla większych, ponieważ jest tu dość miejsca dla każdego, lecz pamiętajcie, musicie pomagać w zachowaniu czystości.Poczuła wtedy, że dziewczynka o imieniu Miłość lgnie do niej.- Pozwól mi pójść z tobą - prosiła panią Wu.- Będę prała twoje ubrania i podawała ci posiłki.Umiem robić wszystko.Serce pani Wu zmieniło się w promień ciepła.Ale musiała być sprawiedliwa.Wiedziała, że Andre nie wyróżniałby żadnej z nich.Pokręciła głową.- Musisz zostać i pomagać innym - powiedziała.- Tak życzyłby sobie twój ojciec.- A potem zrozumiała, że to nie była tylko sprawiedliwość.Nie chciała mieć nikogo, kto dzieliłby jej życie ż nim.- A na czym będziemy spać? - zapytały dzieci.- Zanim nadejdzie noc, będą tu łóżka - odrzekła.- A teraz możecie bawić się cały dzień.I widząc, że są szczęśliwe, zostawiła je pod opieką bogów.* * *Jaśmina zacisnęła czerwone usta i spojrzała na rąbek swej jasnokwiecistej, jedwabnej chusteczki.Jeden z jej rogów był przymocowany do szklanego guzika na lewym ramieniu.Chusteczka zwisała tak jak apaszka na szyję.Bawiła się nią albo zakrywała twarz, gdy nie chciała patrzeć na swego rozmówcę.- Trudno mi jest mówić - rzekła do pani Wu.- Nie ma tu wiele do powiedzenia - odparła pani Wu.- Jest wiele do powiedzenia - rzekła zaczepnie Jaśmina.- Jeżeli nie mam dziecka teraz, będę je miała.- Położyła dłonie na brzuchu.Pani spojrzała na nią z zainteresowaniem.- Powinnaś rodzić duże, wspaniałe dzieci - rzekła.- Wyglądasz na silną kobietę.Jaśmina była zaskoczona.- Ale jaką pozycję będę miała w domu? - zapytała.- Jakiej pozycji oczekujesz? - zapytała pani Wu.- Powinnam być Trzecią Żoną - rzekła stanowczo.To dziwne, jak ta młoda, mała istota mogła być stanowcza.A jej jasne oczy, prosty, mały nosek, różowe policzki i niewielkie, pełne usteczka przybierały zarazem wyraz stanowczości, ale i pogody.- Dlaczego nie? - rzekła przyjacielsko pani Wu.- Nie masz więc nic przeciwko temu? - zapytała zaskoczona Jaśmina.Ostrość zniknęła z jej twarzy i mina jej złagodniała.- Dlaczego miałabym mieć coś przeciwko temu? - zapytała po prostu pani Wu.- Chcesz powiedzieć, że mogę zamieszkać tutaj, w tym wielkim domu, i będę nazywać się Trzecią Panią, a gdy moje dziecko.- Nie chciałabym, aby jakiekolwiek dziecko w naszym domu było nieprawe - rzekła pani Wu.- Byłoby to niegodne naszego nazwiska.Ty jesteś naczyniem, które otrzyma nasienie.Przyniesie ci to zaszczyt.Jaśmina spojrzała na nią okrągłymi oczyma i nagle zaczęła płakać głośnym, chrapliwym szlochem.- Myślałam, że będziesz mnie nienawidziła! - łkała.- Przygotowałam się na twój gniew.Nie wiem teraz, co mam robić.- Nic nie musisz robić - rzekła pani Wu spokojnie.- Powiem pokojówce, aby zaprowadziła cię do twoich pokoi.Dostaniesz tylko dwa małe, na lewo od dziedzińca naszego pana.Pójdę teraz do niego i powiem mu, że przybywasz.Zawahała się, a potem rzekła z delikatną szczerością.- Jak sama rychło zrozumiesz, on jest bardzo dobrze wychowany.Jeżeli zostawi srebrną fajkę na stole, będzie to znak.Jeżeli odejdzie z nią w dłoni, nie bądź zła.To jest moja prośba w zamian za schronienie, którego ci udzielam.Nie przynoś złości do tego domu.Spojrzała na otyłą kobietę, która siedziała obok Jaśminy przez cały czas milcząc.- A któż to, matka twoja?Kobieta otworzyła usta, aby odpowiedzieć na pytanie, ale Jaśmina przemówiła pierwsza.- Ona należy do domu, z którego przychodzę.- Niech więc odejdzie z powrotem - rzekła pani Wu.Sięgnęła do kieszeni, wydobyła srebro i położyła na stole.Zalśniło tak mocno, że kobieta nie miała już wyjścia, jak tylko powstać i skłonić się głęboko, zaś Jaśmina padła na kolana przed panią Wu i uderzyła głową o podłogę.- Powiedziano mi, żeś sprawiedliwa.Ale teraz widzę, żeś i dobra!Pani Wu powstała w milczeniu i opuściła pokój, pozostawiając klęczącą.„Jestem podłą kobietą” - powiedziała do siebie.- „Nie obchodzi mnie, ile kobiet zamieszka w tym domu.Moje własne serce jest pełne”.Zatrzymała się w oczekiwaniu jakiejś odpowiedzi.Ale nie było odpowiedzi, chyba że odpowiedzią był całkowity pokój w jej sercu.„Gdybym odkryła swą miłość do ciebie, gdyś żył” - rzekła - „czy zapadałaby między nami cisza?”Też nie odpowiedział.Uśmiechnęła się do jego milczenia.Nawet jako duch wstydził się miłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl