[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żegnajcie wtedy, czołgi i śmigłowce, zostam} tylko zasrane gumowce.- Strojbat to batalion budowlany - dodałem.- Wykonuje ciężkie prace fortyfikacyjne.Nie miałem koncepcji, jak to przetłumaczyć.- Mocna rzecz - przyznała Margarita z udaną powagą.W jej głosie nie wyczuwałem już zdenerwowania jak na początku naszej rozmowy, więc idąc za ciosem, opisałem luksusowy apartament w hotelu „Europa” i wariacki przelot do Krasnoj Gorki.Nie poruszaliśmy sprawy porwania, oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie dyskusja na telefon.Skończyliśmy rozmawiać gdzieś koło pierwszej w nocy.Wolałem nie pytać o wyniki badań, wiedziałem, że na konkrety muszę poczekać jeszcze kilka dni.Nie będzie lekko…Przeważnie nie pamiętam snów - większości z nich nie chcę pamiętać, zbyt często nawiedzają mnie koszmary - jednak tego ranka okazało się, że wyjątkowo niczego nie zapomniałem.Sny… Od dawna budziły podejrzliwość i nie dziwota, grecki bóg snu, Hypnos, miał być synem potężnej Nyks i Erebu: Nocy i Mroku.Jego matkę przedstawiano jako kobietę o wielkich, czarnych skrzydłach, odzianą w szatę utkaną z najgłębszej ciemności, z wieńcem maków na głowie.Grecy świetnie znali właściwości maku, wiedzieli, że zsyła on zapomnienie i sen, także ten wieczny… Ereb był synem przedwiecznego Chaosu, spłodził nie tylko boga snu, ale i Tanatosa, bóstwo śmierci.Stąd mniemanie, że granica pomiędzy snem a śmiercią jest wąska i łatwa do przekroczenia.Dlatego ludzkość odczuwała strach przed tym, co możemy zobaczyć we śnie.Nie jestem specjalnie przesądny, nie interpretuję nocnych majaków według wskazań senników, ale też nie mam zwyczaju odrzucać wszystkiego, co wykracza poza zwyczajność, jako czegoś niegodnego analizy.Nasz mózg jest niesłychanie złożonym organem, stopniem komplikacji bije na głowę najnowocześniejsze komputery i czasem stara się nam przekazać coś, czego na jawie nie dostrzegliśmy.Interpretuje niedostrzegalne dla nas sygnały, zapachy, dźwięki, podświadome skojarzenia.śniły mi się karty tarota.O tarocie napisano wiele głupstw: przypisywano mu złowrogie moce, których przeciętny człowiek powinien się wystrzegać, lub też uważano za system samodoskonalenia, nawiązujący do kabały, alchemii, mistyki egipskiej czy indyjskiej.Wychwalał karty tarota jako personifikację cnót żyjący na przełomie piętnastego i szesnastego wieku, publikujący pod pseudonimem Merlin Coccai poeta Teofilo Folengo, ganił współczesny mu Piętro Aretino.On jako pierwszy nazwał dziwną talię „mówiącymi kartami”.Od tej pory opinie na temat tarota oscylowały pomiędzy tymi dwoma skrajnymi poglądami.Kartomancja to tylko jeden z wielu systemów wróżebnych, ale z uwagi na względną łatwość, z jaką można się nim posłużyć - bodaj najpopularniejszy.Los zetknął mnie kiedyś z pewnym uczonym, europejskiej sławy specjalistą w tej dziedzinie, w związku z czym znałem zasady stawiania tarota lepiej niż niejedna wróżka, choć prawie nigdy nie stosowałem ich w praktyce - widać byłem zbyt mało uduchowiony…We śnie ujrzałem karty Króla Mieczy, Rydwanu i Świata.Wszystkie odwrócone.Istnieją setki popularnych i niemal zupełnie nieznanych układów tarota, ten, który dostrzegłem, pochodził z okresu renesansu, nazywał się Gwiazda Przewodnia.Stworzono go, aby wskazać wyjście z kryzysowej sytuacji, ostrzec przed niebezpieczeństwem.Nie dziwiło mnie, że moja podświadomość sięgnęła akurat do niego - sytuacja była kryzysowa.Z różnych powodów.Jednym z wielu idiotyzmów wypisywanych we wszelkiego rodzaju „podręcznikach” tarota jest podawanie stałego i niezmiennego znaczenia danej karty.W rzeczywistości znaczenie to zmienia się w zależności od zastosowanego układu, a także pozycji konkretnej karty wobec innych.W tej akurat sytuacji w ramach układu Gwiazda Przewodnia odwrrócony Król Mieczy oznaczał potężnego, bezlitosnego wrroga, a Rydwan - mściwość i brak ludzkich uczuć.Jedynie odwrócona karta Świata dawrała pewną nadzieję, mówiła o goryczy porażki, po której - być może - przyjdzie poprawa losu.Nie byłem zachwycony zapamiętanym snem.Choć nie przypominał typowego koszmaru, nie nastrajał optymistycznie.Musiałem przyznać, że karty dość precyzyjnie opisały moje położenie, tyle że nic z tego nie wynikało.Leżąc w dziwnym letargu, już nie śpiący, a jeszcze niezupełnie rozbudzony, doszedłem do wrniosku, że systemy wróżebne są zdecydowanie przeceniane.Zresztą -cóż to za wróżba? Niebezpieczeństwo, wróg, uczucie goryczy, porażka… Ot, zwykłe opisanie stanu rzeczy.Moje rozmyślania przerwało energiczne pukanie.Ziewnąwszy rozdzierająco, zwlokłem się z łóżka i otworzyłem drzwi.- Za piętnaście minut w gabinecie Biełowa - rzucił bez żadnego wyjaśnienia Dżuma.Odszedł, nie czekając na odpowiedź, a raczej zanim zdążyłem go poinformować, co myślę o jego manierach.Jedno trzeba Olegowi przyznać - błyskawicznie doprowadził mnie do stanu przytomności.Klnąc pod nosem, pomaszerowałem pod prysznic.Biełow siedział rozparty za biurkiem, lecz na pozór arogancka poza mężczyzny skrywała tłumione napięcie.Podkrążone z niewyspania oczy trzymał wlepione w dywan, dostrzegłszy mnie, rozmasowałskronie, zaprosił do stołu.Dziś nie wyglądał na czołowego rosyjskiego biznesmena.Nieruchoma twarz potentata przypominała zniszczoną katedrę - zewnętrzne, mocne na pozór ściany skrywały gruzowisko.- Co się stało? - spytałem.Ospałym gestem scedował odpowiedź na Dżumę.- Wykryliśmy kradzież pewnych plików - zaczął Oleg.- Problem w tym… - przerwał, widząc wchodzącą do gabinetu kelnerkę.Młoda, ładna kobieta nakryła do stołu: rozstawiła filiżanki i srebrny serwis do kawy.Zanim wyszła, omiotła spojrzeniem sylwetkę Biełowa, miałem wrażenie, że przez moment w jej oczach zabłysło współczucie.- Te dane wykradziono przy pomocy specjalnego programu - podjął.- Przewyższa on zdecydowanie podobne rozwiązania stosowane przez wojsko i służby specjalne.Jest genialny.- I co z tego? Przecież już wcześniej doszliśmy do wniosku, że sprawca to geniusz? - wtrąciłem.- Owszem - przytaknął.- Jednak…Skłonił głowę przed Biełowrem, jakby chciał przeprosić za to, co musi powiedzieć, tamten odpowiedział zrezygnowanym machnięciem ręki znaczącym tyle co: ,mów, nie twoja wina”.- Program napisał sprawca bądź jeden ze sprawców, to nie ulega wątpliwości.Jednak umieszczenie go w wewnętrznej sieci firmy, a ta obejmuje zaledwie kilkanaście komputerów i jest dostępna jedynie dla osób ze ścisłego kierownictwa, to zupełnie inna rzecz.Nie będę wchodził w szczegóły, to i tak nie twoja dziedzina, ale mówiąc krótko, udało się ustalić, kiedy i z jakiego stanowiska go wprowadzono.- W czym problem?- Zrobiła to Luda - poinformował głosem wypranym z wszelkich uczuć Biełowr.Zamurowało mnie, lecz wiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na przeżywanie zaskoczenia.Nie teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl