[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A co z Mirandą?- Mirandą? Co ona ma do tego?- Przecież mieszka z tobą!- Nie mieszka ze mną, tylko u mnie pracuje i ma swój oddzielny pokój.- I twoim zdaniem to wszystko wyjaśnia, tak?Bezradnie rozłożył ręce.- Chyba tak.- I oczywiście to jest zupełny przypadek, że wybrałeś akurat młodą i atrakcyjną dziewczynę na swoją gosposię.- Przecież tylko ona się zgłosiła!- I co z tego? Mogłeś przecież napisać w ogłoszeniu, że szukasz pani w średnim wieku.- Ale ja nie chcę pani w średnim wieku.Jak byś się czuła gdyby usługiwała ci osoba w wieku twojej matki? Bo ja raczej nieszczególnie.- Bo wtedy nie miałbyś na co popatrzeć, prawda?Nick spuścił głowę i z ciężkim westchnieniem zamknął oczy.- Przecież ja się z nią prawie nie widuję.Kiedy zajmuje się domem ja siedzę w pracy, a kiedy wracam ona ma wolne albo idzie na jakieś wykłady.Joan nerwowymi ruchami wyjęła z torebki paczkę papierosów, ale Nick szybkim ruchem jej ją wyrwał.- A w nocy?- Co w nocy?- Oczywiście nigdy ci się nie zdarza.Zanim jeszcze zdążyła dokończyć myśl przerwał jej stanowczym, aczkolwiek spokojnym głosem.- Joan, może lepiej skończmy już ten temat, co? Dlaczego tak się przyczepiłaś do Mirandy?- Masz ją zwolnić!- Nie, nie zwolnię jej.Ona jest mi potrzebna.- A ja chcę, żebyś ją zwolnił!- Dobrze.Będziesz sprzątać u mnie w domu? Bo ja na to nie mam ani czasu ani ochoty.To tylko na chwilę przymknęło usta Joan.- W takim razie ja ci znajdę jakąś sprzątaczkę.Zresztą przecież możesz się wprowadzić do domu moich rodziców.- Nie, Joan, już o tym rozmawialiśmy.- Więc jednak wolisz się z nią.- Joan, muszę już iść, a ty zostań tutaj i się uspokój.Jeżeli nie wierzysz, że nic mnie nie łączy z Mirandą, to wprowadź się do mnie i sama zobaczysz.A teraz już naprawdę muszę iść.Nie czekał nawet na odpowiedź z jej strony, tylko od razu ruszył w stronę drzwi, bo wiedział, że Joan może się z nim kłócić godzinami i straciłby kolejny dzień zdjęciowy.Kiedy weszła do pokoju Nick siedział, a właściwie leżał w fotelu.Z jego wyglądu trudno było wywnioskować czy śpi, czy tylko się nad czymś zastanawia.Niepewnie zrobiła parę kroków i delikatnie odchrząknęła.Kiedy to nie poskutkowało próbowała potrząsnąć jego ramieniem, ale uprzedził ją podnosząc się tak raptownie, że ze strachem cofnęła rękę.- Już idę, tylko się ubiorę.- Wymamrotał nadal z zamkniętymi oczami.Kiedy je otworzył i na nią spojrzał, na jego twarzy zagościł blady uśmiech.- A, to ty Leslie.Myślałem, że to znowu Frank.Spokojnie zajął poprzednią pozycję, ale już z otwartymi oczami.Wyglądał na bardziej zmęczonego niż zwykle - głębokie bruzdy wokół oczu wyryte przez kolejne nieprzespane noce nie pozostawiały żadnych wątpliwości.Poza tym ubranie miał w zupełnym nieładzie, ale to akurat był dla niego stan jak najzupełniej normalny.- Co tu jeszcze robisz?- Jadę zaraz na lotnisko.Wstąpiłam tylko, żeby co podziękować, za.No, za to, że tu się znalazłam.- Mnie? Przecież sama się zdecydowałaś.Ja ci to tylko musiałem uświadomić.Ach, zabrałaś już taśmę od Franka?- Jaką taśmę?- Przygotowaliśmy kasetę dla twojej matki.- Dla mojej matki?- Taki świąteczny prezent od nas, żeby zobaczyła jak sobie radzą przed kamerą jej córki.- Jak to?- Chłopaki zmontowali trochę scen z waszym udziałem.- Tak? Fajnie!Skwitował to krótkim i mało szczerym uśmiechem.- Przepraszam, ale będziesz musiała sama złapać Franka, bo ja mógłbym zemdleć po drodze.Leslie stała z dosyć niezdecydowaną miną.- Jeszcze coś?- Mhm.Tylko troszkę.Po chwili wahania pochyliła się o pocałowała go w policzek.- No, panno Peterson, takie zachowanie na pewno nie pomoże pani w zdobyciu głównej roli.- To od Sam.- Mhm, ja też tak zawsze mówię.Skarciła go ostrym spojrzeniem.- Pojechały już na lotnisko, żeby po drodze zrobić jakieś zakupy, więc prosiła mnie o przekazanie.Co właśnie zrobiłam.- No tak.Kolejna kobieta, która stawia zakupy ponad spotkanie ze mną.Leslie dopiero teraz zwróciła uwagę jak bardzo zmieniało się jego zachowanie, kiedy byli sami - nie było już ani śladu po dystansie, z jakim odnosił się do wszystkich, stawał się o wiele bardziej otwarty, naturalny, niemalże serdeczny.Kiedy teraz na niego patrzyła sprawiał wrażenie osoby nieco zagubionej w chaosie, który sama rozpętała.Jedyne, czego zdawał się potrzebować, to chwili odpoczynku, a jeszcze lepiej snu, więc Leslie nie chcąc już nadużywać jego dobrego nastroju na paluszkach ruszyła w stronę drzwi.- Ach, i oczywiście wesołych świąt.- Wypowiedział to już z głową spoczywającą na biurku.- Wesołych świąt.- Odpowiedziała nieco zaskoczona, że cokolwiek jeszcze do niego dociera.- Pozdrów swoją matkę ode mnie.I przywieź nam trochę śniegu.- Cześć Janet, jest Frank?- Cześć Nick.Jeżeli znowu masz dla niego jakieś zajęcie, to go nie ma.- Janet, dlaczego masz o mnie takie złe zdanie?- Bo zawsze kiedy dzwonisz on znika z domu.- Ale przecież ani się nie upija, ani policja nie odwozi go do domu.- Więc jednak chodzi o pracę.- Janet, czy wiesz jak pięknie dzisiaj wyglądasz?- A skąd niby wiesz?- Bo ty zawsze pięknie wyglądasz.Czasami po prostu nie rozumiem jak Frank znajduje w sobie siłę, żeby wychodzić rano z domu.- Nick, ja cię uduszę!- Dlaczego? Przecież staram się być miły!- Tak, ty jesteś miły tylko jeżeli czegoś chcesz od Franka.- Nie mów tak, przecież byłem miły w poprzednie święta.- Kiedy? Kiedy wyciągnąłeś go na trzy dni?- Ale Frank jest teraz w domu.?- Nick, ja cię naprawdę uduszę!- Przykro mi, ale będziesz musiała wziąć numerek i stanąć w kolejce, bo już z kilkoma osobami jestem umówiony na duszenie.Chwilę to trwało, ale Nick wreszcie usłyszał szuranie papuci po posadzce i zaspany głos Franka.- Czego chcesz tym razem, Nick?- A dlaczego sądzisz, że czegoś chcę?- Bo Janet tak mi powiedziała.- Wiesz co, Frank? Nie pozwólmy żeby Janet stanęła między nami.Weź szybki rozwód, uciekniemy do Vegas.- Nick, ja właśnie drzemałem jak słodkie bobo, więc może przejdź do tematu.- OK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Bahdaj Adam Gdzie twoj dom Telemachu(1)
- Bidwell George Adam syn Oliwii
- Bahdaj Adam Podroz za jeden usmiech(1)
- Asnyk Adam Poezje Publicznosc i poeci(1) i
- Bahdaj Adam Uwaga, czarny parasol
- Bidwell George Adam syn Oliwii(1)
- Cebula Adam W poszukiwaniu Swietego Mikolaj
- Bahdaj Adam Uwaga, czarny parasol(1)
- Bahdaj Adam Stawiam na Tolka Banana(1)
- Bahdaj Adam Piraci z wysp spiewajacych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nurkowanie.opx.pl