[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymał się o pół kroku przed Alexem, ale nie spojrzał na niego.Wzrok miał utkwiony w twarzy zmarłego.Joe otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie odezwał się słowem.Przez chwilę trwało milczenie.Wreszcie młody mężczyzna zawrócił na pięcie i nie zdradzając najmniejszych objawów jakichkolwiek emocji, powrócił na miejsce, gdzie znowu stanął, wsunąwszy ręce do kieszeni.Alex obejrzał się.Stewardesa weszła właśnie, niosąc przerzucone przez ramię białe, złożone prześcieradło.Zawahała się, stanąwszy nad fotelem Knoxa.Joe szybko wyjął prześcieradło z jej rąk, rozłożył je i ostrożnie nakrył zmarłego.Najwidoczniej siedzący z daleka pasażerowie zorientowali się, co ta czynność oznacza, bo rozległ się cichy, kobiecy okrzyk, a zaraz potem przytłumione łkanie.Alex odwrócił się błyskawicznie.Ale spotkał go zawód.To płakała tancerka.Ukryła twarz w dłoniach i na pół obrócona ku tyłowi samolotu, oparła się o poręcz fotela.Widział tylko jej długie, opadające wzdłuż pleców włosy, które drżały wraz z głową, wstrząsaną łkaniem.Przeniósł spojrzenie dalej, ale dama siedziała nieporuszona, także na pół obrócona w fotelu, wpatrzona w niego oczyma bez żadnego wyrazu.— Za ile czasu będziemy w Nairobi? — zapytał półgłosem Granta.— Mniej więcej za czterdzieści minut.— W takim razie….W takim razie mam do pana małą prośbę.Niech pan łaskawie zawiadomi Nairobi o tym wydarzeniu i proszę wysłać depeszę do Johannesburga…Drzwi kabiny pilota uchyliły się i wyjrzał przez nie krępy człowiek w białej koszuli, której rękawy były podwinięte do łokci.— To jest właśnie radiotelegrafista, Ned — Grant skinął na człowieka w białej koszuli.— Chodź no tu do nas.Radiotelegrafista podszedł spokojnym, kołyszącym się krokiem i zatrzymał przed nimi.Spojrzał na nakryty prześcieradłem kształt, ale nie zdradził większego zainteresowania.— Depesza, tak?— Tak.— Grant zwrócił spojrzenie w kierunku Alexa, który wyjął z kieszeni marynarki notes i pióro, nakreślił kilka słów i podał kartkę radiotelegrafiście.— Proszę to zaraz wysłać, o ile możliwe, i natychmiast przekazać nam odpowiedź.Człowiek w białej koszuli wziął kartkę, ale ponownie spojrzał na pierwszego pilota, który skinął głową.— W porządku, Ned.Ten pan jest detektywem.Rób to, o co cię poprosi.— Tak jest.Nie dodając już ani słowa, zawrócił w miejscu i ruszył ku kabinie pilotów, odczytując kartkę.Joe zauważył, że wszystkie głowy obróciły się i odprowadziły go spojrzeniem.A właściwie nie jego, ale kartkę, jakby pragnęły odczytać jej treść.Wszystkie głowy poza jedną, bo wyprostowana dama w średnim wieku nawet nie drgnęła, kiedy radiotelegrafista ją mijał.Joe zwrócił się do stewardesy.— Pani ma bilety pasażerów, prawda?— Tak, proszę pana.— Może będzie pani łaskawa mi je przynieść, dobrze?— Dobrze, proszę pana…Nadal była jeszcze bardzo blada, ale widać spoczywające na niej obowiązki pomogły jej się opanować.Wyszła.— Będziemy, proszę państwa, próbowali od razu, tutaj, dowiedzieć się tego wszystkiego, czego uda nam się dowiedzieć.Myślę, że tak będzie najlepiej, bo nie biorąc nawet pod uwagę najgorszego aspektu tego ponurego wydarzenia, zdajecie sobie państwo na pewno sprawę z tego, że samolot zostanie zatrzymany w Nairobi i nikomu nie pozwolą odlecieć dalej, póki sprawa morderstwa nie zostanie definitywnie wyjaśniona.Dlatego wydaje mi się, że wszyscy zrobimy najlepiej, jeżeli w miarę naszych możliwości będziemy się starali dopomóc w prowadzeniu śledztwa, które jako ekspert kryminalny New Scotland Yardu w Londynie będę miał smutny obowiązek rozpocząć…Reakcja na jego słowa była zupełnie niespodziewana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl