[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Królestwo ruin w trawie,Niebo blisko i z dala,Inny cię świat pozdrawia.Oto Italia!Gdy ponad pól zieleniąWiosenny powiał wiatr,Z pieszczoty lekkim drżeniemW dolinę cicho spadł.W grobach, gdzie śpią bogowie,Przepływa cichy wiewI lęk odczuwa człowiekMrożący w żyłach krew.Splątane głosy błądzą,Wśród drzew je uchem goń!Marzenia mkną tęskniąceNad modrą morza toń.A pod woalem woniPrzedwiośnia pierwszy dar,Z uroczysk się wyłoniTajemnic dawnych czar.Usłyszy Wenus-aniWabiący ptasząt chórz kwiatów się wyłaniaWitając ziemski dwór.Odnaleźć chce swój pałac,wyniosłych kolumn rząd,W rumieńcach wiosny cała,Uśmiechem usta drżą.Lecz w miejscach wspomnień pustka,Głuchy dziś piękny dom,I trawą próg tam zarósł,W krużgankach wichry dmą.Gdzież zabaw towarzysze?Dianę sen w lesie zmógł,W podmorskiej spoczął ciszySamotny Neptun-Bóg.Czasami syren gronoWypłynie z głębi wód,Zawodzą pieśń szalonąNabrzmiałych smutkiem nut.Twarz blednie, myśl się mroczy,Choć wiosny płonie blask,I gasną Wenus oczy,Ciało się zmienia w głaz.Nad ląd i toń wyrastaCiszy i dobra cud,Inna tam jest niewiasta,Łuk tęczy u jej stóp.Dzieciątko w jej ramionachW objęciu czułych rąk,Swym miłosierdziem onaObejmie ziemi krąg.Jakby w jaśniejszym świecieZ sennych się wyrwie marInne człowiecze dziecię,Zły zwyciężając czar.Zaśpiewa jak skowronek,Rozerwie czarów splot,Duch jego wyzwolonyWzbije się w górny lot.Wszyscy długo milczeli, kiedy skończył.–Te ruiny – powiedział wreszcie Piętro – to dawna świątynia Wenus, jeśli was dobrze zrozumiałem.–Zapewne – odparł Fortunato – o ile to można odczytać z układu poszczególnych części i z ocalałych ozdób.Powiadają, że dusza pięknej bogini pogańskiej nie zaznała, spokoju.Każdej wiosny na pamiątkę ziemskich uciech wychodzi z mrocznego grobowca, udaje się do zielonej samotni swego rozpadającego się domu i obdarzona diabelską mocą, próbuje swej dawnej sztuki uwodzenia na młodych, beztroskich sercach, które potem, oderwane od tego świata, ale nie przyjęte jeszcze do królestwa umarłych, miotają się między dziką żądzą a straszliwą skruchą, błądzą w okrutnym omamieniu i wreszcie giną.Bardzo często w tym właśnie miejscu upiory nagabują ludzi, raz ukazują się w postaci pięknych dam, to znów jako znakomici kawalerowie, i wabią przechodzących tamtędy do pałacu i ogrodu, które nagle wyrastają przed nimi jak spod ziemi.–Byliście kiedyś tam na górze? – zapytał szybko Florio, wyrwany z zamyślenia.–Dopiero przedwczoraj wieczorem – odpowiedział Fortu-nato.–I nie widzieliście nic strasznego?–Nie – powiedział pieśniarz – prócz spokojnego stawu, białego tajemniczego kamienia, oświetlonego blaskiem księżyca, niezmierzonego nieba, lśniącego gwiazdami.Zaśpiewałem starą nabożną pieśń, jedną z tych dawnych pieśni, które jak odgłosy z innego świata przeciągają przez rajski ogród naszego dzieciństwa i dopiero w dojrzałym wieku wydobywa się z nich to, co poetyckie.Wierzcie mi, prawdziwy poeta nie musi się niczego obawiać, bowiem sztuka, ta bez patosu i fałszu, potrafi poskromić i zakląć dzikie duchy ziemi, które sięgają po nas z otchłani.Wszyscy milczeli, słońce właśnie wzeszło i zsyłało swe lśniące promienie na ziemię.Florio otrząsnął się, wyprzedził swych towarzyszy, oddalił się nieco i zaśpiewał czystym głosem:Panie, jam twój.Pozdrawiam blask,Co duszność i ciasnotęPiersi przenika, darząc nasSurowym swoim chłodem.Wolny mój duch, choć chwieje się,Lecz w drogę z Tobą pójść mi,Ojcze, poznajesz przecież mnieI nigdy nie opuścisz!Po silnych wrażeniach, które wstrząsają naszą istotą, następuje czas, kiedy duszę przenika radosny spokój, tak jak po burzy pola oddychają świeższą zielenią.Podobnie czuł się Florio, pokrzepiony wewnętrznie, znów spoglądał śmiało na świat i czekał w spokoju na towarzyszy, którzy nadciągali ku niemu z zieleni.Piękny chłopiec, który towarzyszył Piętrowi, również podniósł główkę, jak kwiat muśnięty pierwszym promieniem słońca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl