[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem dotar³ do niego grzmot i uderzenie wiatru.Przera¿ony wiatrogon rykn¹³,wspi¹³ siê i jak strza³a spad³ na ziemiê.Rocannon wygramoli³ siê z siod³a iskuli³ siê os³aniaj¹c g³owê rêkami.Ale nie potrafi³ siê od tego odgrodziæ -nie od œwiat³a, lecz od ciemnoœci.Ciemnoœæ oœlepi³a jego umys³ i wype³ni³ajego cia³o, uœwiadamiaj¹c mu œmieræ tysi¹ca ludzi.Œmieræ, œmieræ, œmieræ bezkoñca, wci¹¿ na nowo, tysi¹c œmierci w jednej chwili, w jednym umyœle - w jegow³asnym umyœle.A potem cisza.Podniós³ g³owê i s³ucha³, i us³ysza³ ciszê.EpilogO zachodzie s³oñca wyl¹dowa³ na dziedziñcu zamku Breygna, zsiad³ i stan¹³ obokswego wierzchowca - zmêczony cz³owiek z siw¹, pochylon¹ g³ow¹.Natychmiastzebrali siê wokó³ niego wszyscy jasnow³osi mieszkañcy zamku, wypytuj¹c go, coto by³ za wielki ogieñ na zachodzie i czy prawd¹ jest to, co opowiadaj¹uchodŸcy z równin o zag³adzie Obcych.Dziwne to by³o, jak t³oczyli siê wokó³niego, wiedz¹c, ¿e on wie.Szuka³ wzrokiem Ganye, a kiedy ujrza³ jej twarz,odzyska³ mowê.- Siedziba wroga jest zniszczona - powiedzia³ z trudem.- Nie wróc¹ tutaj.Waszksi¹¿ê Ganhing zosta³ pomszczony.I mój ksi¹¿ê Mogien.I twoi bracia, Yahanie;i ludzie Kyo; i moi przyjaciele.Wszyscy zginêli.Rozst¹pili siê przed nim, a on wszed³ samotnie do zamku.W kilka dni póŸniejspacerowa³ z Ganye po sp³ukanym deszczem tarasie wie¿y.Ganye spyta³a go, czyteraz odejdzie z Breygna.Przez d³ugi czas nie odpowiada³.- Nie wiem - powiedzia³ w koñcu.- Yahan wróci chyba na pó³noc, do Hallan.Jesttutaj paru ch³opców, którym marz¹ siê morskie podró¿e.A pani Hallan czeka nawiadomoœæ o jej synu.Ale Hallan nie jest moim domem.Nie mam tutaj domu.Niejesteœcie moimi ludŸmi.- A czy twoi ludzie nie przyjd¹ po ciebie? - zapyta³a Ganye, która s³ysza³a conieco o jego pochodzeniu.Popatrzy³ na piêkny krajobraz, na rzekê po³yskuj¹c¹ wletnim zmierzchu daleko na po³udniu.- Mo¿e przyjd¹ - odpar³.- Za osiem lat.Mog¹ wys³aæ œmieræ natychmiast, ale¿ycie jest powolniejsze.Ale czy to s¹ moi ludzie? Nie jestem ju¿ tym, kimby³em przedtem.Zmieni³em siê; pi³em ze studni w górach.I nigdy wiêcej niechcê ju¿ iœæ tam, gdzie móg³bym us³yszeæ g³os mojego wroga.W milczeniu szli obok siebie, wstêpuj¹c na siedem stopni prowadz¹cych dobalustrady; a wtedy Ganye, spogl¹daj¹c ku zamglonym, b³êkitnym bastionom gór,powiedzia³a: - Zostañ z nami.Rocannon milcza³ przez chwilê, zanim odpowiedzia³: - Zostanê.Na jakiœ czas.Ale spêdzi³ tam resztê swego ¿ycia.Kiedy statki Ligi ponownie przyby³y naplanetê i Yahan poprowadzi³ wyprawê poszukiwaczy na po³udnie, do Breygna,Rocannon nie ¿y³.Mieszkañcy zamku Breygna op³akiwali swojego ksiêcia, a wdowapo nim, wysoka i jasnow³osa, nosz¹ca na szyi wielki, b³êkitny klejnot na z³otym³añcuchu, wita³a tych, którzy po niego przyszli.Nigdy siê nie dowiedzia³, ¿eLiga nazwa³a ten œwiat jego imieniem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl