[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy by³a to tylko obietnica.Widzi pan, rozesz³ysiê pog³oski, ¿e dokona³ niezwykle wa¿nego odkrycia w dziedzinie, któr¹ bylizainteresowani.Opieraj¹c siê na kilku pierwszych sukcesach, myœla³, ¿e jestbli¿ej prze³omu, ni¿ by³ w rzeczywistoœci.Cieszy³ siê jak ma³e dziecko, aradoœæ i optymizm s¹ zaraŸliwe.Niestety, za³o¿ycielom Sigmy nie dane by³oskorzystaæ z owoców jego odkrycia: po prostu ich nie doczekali.Ale to w³aœniedziêki tym ludziom Gerhard Lenz go dokona³.Przeznaczyli na badania miliardydolarów - kwoty, w porównaniu z którymi pieni¹dze wydane na „Projekt Manhattan"to grosze.Zbli¿amy siê do kwestii czysto naukowych, których mo¿e pan niezrozumieæ.Zobaczymy.Pañska ciekawoœæ jest oczywiœcie zupe³nie bezinteresowna, prawda? Podobnie jakciekawoœæ panny Navarro.- Gdzie ona jest? - spyta³ Ben, otrz¹saj¹c siê z odrêtwienia.Gniew? Gniew ju¿min¹³, ustêpuj¹c miejsca wyciszeniu i spokojowi.Zabiæ Lenza: myœla³ o tymch³odno i przytomnie, z satysfakcj¹ stwierdzaj¹c, ¿e by³by w sta nie tozrobiæ.I myœla³ o Annie, o tym, jak j¹ znaleŸæ.Bêdê twoim s³uchaczem, sukinsynu, bêdêgrzeczny i pos³uszny.Pozwolê ci gadaæ dopóty, dopóki mnie do niej niezaprowadzisz.Wtedy ciê zabijê.Lenz popatrzy³ na niego i nie mrugn¹wszy okiem, spokojnie kontynuowa³:- Myœlê, ¿e istoty jego odkrycia ju¿ siê pan domyœli³.Tak, chodzi³o o badanianad œmiertelnoœci¹ i d³ugowiecznoœci¹.Przy du¿ym szczêœciu cz³owiek mo¿e do¿yæstu lat.Myszy umieraj¹ ju¿ po dwóch.Ale ¿Ã³³wie z Galapagos ¿yj¹ a¿ dwieœcie.Dlaczego, u licha, tak jest? Czy arbitralnie decydujeo tym natura? Skoro tak, jakimi kieruje siê przes³ankami?Lenz zacz¹³ chodziæ powoli tam i z powrotem.Kilka kroków dalej czuwalistra¿nicy.- Ojciec musia³ wyjechaæ do Ameryki Po³udniowej, mimo to kontynuowa³ badania naodleg³oœæ.Kilka razy w roku przyje¿d¿a³ tu, ¿eby prowadziæ je osobiœcie.Podkoniec lat piêædziesi¹tych jeden z jego naukowców dokona³ intryguj¹cegoodkrycia.Stwierdzi³, ¿e przy ka¿dym podziale komórki jej chromosomy, temaleñkie cz¹steczki DNA, ulegaj¹ skróceniu.Mikroskopijnemu, ale jednakskróceniu.Problem w tym, ¿e nie wiedzia³, która dok³adnie czêœæ chromosomówrobi³a siê krótsza.Na odpowiedŸ musia³ czekaæ wiele.lat.- Lenz uœmiechn¹³siê lekko.- Ojciec mia³ racjê.Tajemnica d³ugowiecznoœci tkwi w budowieludzkiej komórki.- W chromosomach.- Ben powoli zaczyna³ rozumieæ.Ojciec mia³ racjê.Ju¿ siê domyœla³, dok¹d wyjecha³ Max.- Konkretnie mówi¹c, w jednej z ich czêœci.W samym czubku, który przypominakszta³tem plastikow¹ skuwkê na koñcu sznurowad³a.Istnienie tych „czubków"odkryto ju¿ w 1938 roku.Nazwano je telomerami.Nasi pracownicy odkryli, ¿eilekroæ komórka ulega podzia³owi, telomery robi¹ siê coraz krótsze i krótsze,wreszcie komórka zaczyna umieraæ.Wypadaj¹ nam w³osy.W¹tlej¹ koœci.Wykrzywiasiê krêgos³up.Skóra marszczy siê i wiotczeje.Po prostu siê starzejemy.- Widzia³em, co robicie z tymi dzieæmi - przerwa³ mu Ben.– Choruj¹ naprogeriê, a wy na nich eksperymentujecie.- Ciekawe, na kim jeszcze? - Wszyscymyœl¹, ¿e zaprasza je pan na wypoczynek, do sanatorium.£adny mi wypoczynek.-Nie.Musisz zachowaæ spokój.Spokój! Z trudem st³umi³ gniew i zachowa³ obojêtnywyraz twarzy.S³uchaj go.Podpuszczaj.- Tak, to prawda - przyzna³ Lenz.-Nie przyje¿d¿aj¹ tu na wypoczynek.Ale cinieszczêœnicy nie potrzebuj¹ odpoczynku.Oni potrzebuj¹ lekarstwa! Ma³e, staredzieci: to doprawdy fascynuj¹ce.Rodz¹ siê starcami i staruszkami.Gdyby wzi¹ækomórkê noworodka chorego na progeriê i porównaæ j¹ pod mikroskopem z komórk¹dziewiêædziesiêcioletniego starca, wygl¹da³yby identycznie.Nie rozró¿ni³by ichnawet specjalista od biologii molekularnej ! Telomery dziecka chorego naprogeriê s¹ po prostu bardzo krótkie.A krótkie telomery to krótkie ¿ycie.- Co z nimi robicie? - Ben zda³ sobie sprawê, ¿e od zaciskania zêbów rozbola³ago szczêka.Przed oczami ponownie mign¹³ mu obraz zakonserwowanych w formaliniedzieci.Dr Reisinger, Miriam Bateman Stamberg, Arnold Carr i pozostali wychodzili ju¿ zsali, spokojnie rozmawiaj¹c.- Telomery s¹ jak mikroskopijne liczniki.Albo jak maleñkie zegarki.W naszymciele jest oko³o stu bilionów komórek, w ka¿dej komórce dziewiêædziesi¹t dwatelomery, co oznacza, ¿e tyka w nas dziesiêæ trylionów ma³ych zegarków, któremówi¹ cia³u, kiedy ma przestaæ funkcjonowaæ.Umieraj, bo tak jesteœzaprogramowane! - Lenz nie potrafi³ ukryæ podniecenia.- A gdyby tak te zegarkicofn¹æ? Gdyby tak powstrzymaæ proces skracania siê telomerów? I w³aœnie na tympolega³a ca³a sztuczka.Okazuje siê, ¿e niektóre komórki - na przyk³ad komórkiludzkiego mózgu - wytwarzaj¹ enzym, który telomery odbudowuje.Teoretycznierzecz bior¹c, enzym ten móg³by powstawaæ we wszystkich komórkach, lecz zjakichœ powodów nie powstaje.Jakby ktoœ te komórki wy³¹czy³.A gdyby tak uda³osiê je w³¹czyæ? Jakie to proste, jakie eleganckie, prawda? Sk³ama³bym jednak,mówi¹c, ¿e przysz³o nam to bez ¿adnego trudu.Chocia¿ dysponowaliœmyniewyobra¿alnymi funduszami i zatrudnialiœmy najwybitniejszych naukowców, pracetrwa³y kilkadziesi¹t lat i wymaga³y zastosowania wielu nowych odkryæ, jakchoæby ³¹czenia genów.A wiêc to dlatego, pomyœla³ Ben.Dlatego ich zabijano.Có¿ za ironia.Jedniumierali po to, ¿eby inni mogli byæ d³ugowieczni.Zagaduj go.Niech mówi, niecht³umaczy.Poskrom wœciek³oœæ.Pamiêtaj, po co tu przyszed³eœ.Kiedy wam siê uda³o?Piêtnaœcie, dwadzieœcia lat temu.- I tylko wam? Nikt inny nad tym nie pracowa³?Owszem, ale my mieliœmy przewagê.Pieni¹dze.Nieograniczone fundusze.- Max Hartman siê k³ania.Tak, pieni¹dze bardzo nam pomog³y.Pieni¹dze i fakt, ¿e zajmowaliœmy siê tymnieustannie ju¿ od lat czterdziestych.Ale to nie wszystko.Najwa¿niejsze by³oto, ¿e mogliœmy eksperymentowaæ na ludziach.Zabroni³y tego wszystkie„cywilizowane" kraje œwiata, ale na mi³oœæ bosk¹, czego mo¿na siê nauczyæ,prowadz¹c badania na szczurach czy muszkach owocowych? Pierwsze znacz¹cesukcesy odnieœliœmy, eksperymentuj¹c na dzieciach do tkniêtych progeri¹,chorob¹, która nie wystêpuje u innych przedstawicieli œwiata zwierzêcego.Wci¹¿na nich eksperymentujemy, ¿eby do koñca zg³ê biæ tajemnice biologiimolekularnej.Pewnego dnia ci nieszczêœnicy nie bêd¹ ju¿ nam potrzebni.Aleczeka nas jeszcze d³uga droga.Doœwiadczenia na ludziach - powtórzy³ Ben, nie ukrywaj¹c odrazy.MiêdzyJurgenem i Gerhardem Lenzem nie by³o ¿adnej ró¿nicy.Ludzie - chore dzieci,dzieci uchodŸcy, dzieci z obozów dla internowanych - byli dla nich zwyk³ymiszczurami laboratoryjnymi.- Na tych maluchach z namiotów przed zamkiem? Pewnieœci¹gn¹³ ich pan tu podczas jakiejœ akcji humanitarnej.Mo¿na je zabiæ i nikttego nie zauwa¿y, co? - Przypomnia³y mu siê s³owa Georgesa Chardina i powtórzy³je na g³os: - RzeŸ niewinnych.- Tak mówili angeli rebelii - zje¿y³ siê Lenz - ale to okreœlenie pod¿ega dobuntu, utrudnia racjonalne myœlenie.Tak, niektórzy musz¹ umrzeæ, ¿eby innimogli ¿yæ.Wiem, to koncepcja bardzo niepokoj¹ca, ale proszê zapomnieæ osentymentalizmie i choæ przez chwilê stawiæ czo³o brutalnej prawdzie.Tenieszczêsne dzieci i tak zginê³yby na tej czy innej wojnie albo umar³y nawywo³an¹ ubóstwem chorobê.I po co? Dziêki nam mog¹ byæ zbawcami.Mog¹ odmieniælosy œwiata.Czy bardziej etyczne jest bombardowaæ ich domy, strzelaæ do nich zkarabinów maszynowych, wydawaæ je na pastwê œmierci wed³ug bezsensownychkanonów „cywilizowanego œwiata"? A mo¿e lepiej daæ im szansê? Mo¿e zmieni¹ bieghistorii? Widzi pan, enzym, o którym wspomnia³em, i którego zastosowania wymaganasza kuracja, naj³atwiej wydzieliæ z tkanek centralnego systemu nerwowego, zkomórek mózgu i mó¿d¿ku [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl