[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co to ma byæ i kiedy nast¹pi?.Tajemnica, której donios³oœæ wyraŸnie malowa³asiê na twarzy wiekuistego.Musi siê to jednak staæ nagle, skoro Sfinks odwieków ani na chwilê nie zmru¿y³ oka i patrzy, wci¹¿ patrzy.Tymczasem Pentuer znalaz³ okno, przez które z podziemiów rozlewa³a siê jêkliwapieœñ kap³añska:C h ó r I."Wstawaj, promieniej¹cy jak Izis, jak wstaje Sotis na firmamencierano, z pocz¹tkiem sta³ego roku.C h ó r II.Bóg Amon-Ra by³ po prawicy i po lewicy mojej.Sam odda³ mi w rêcepanowanie nad ca³ym œwiatem przyczyniaj¹c siê do upadku nieprzyjació³ moich.C h ó r I.By³eœ jeszcze m³ody, nosi³eœ splecione w³osy, lecz w Egipcie nic niedzia³o siê bez twego rozkazu i nie po³o¿ono kamienia wêgielnego pod ¿aden gmachbez twojej obecnoœci.C h ó r II.Przyszed³em do Ciebie w³adco bogów, wielki bogu, panie s³oñca.Tumobiecuje mi, ¿e uka¿e siê s³oñce i ¿e bêdê podobny do niego, a Nil, ¿e osi¹gnêtron Ozirisa i bêdê go posiada³ na wieki.C h ó r I.Wróci³eœ w spokoju szanowany przez bogów, w³adco dwu œwiatów,Ra-Mer-amen-Ramzesie.Zapewniam ci panowanie wieczne, królowie zbli¿¹ siê dociebie i z³o¿¹ ci ho³dy.C h ó r II.O ty, ty! Oziris-Ramzesie, wiecznie ¿yj¹cy synu nieba, zrodzony zbogini Nut.Niech matka twoja otoczy ciê tajemnic¹ nieba i niech zezwoli, abyœzosta³ bogiem, o ty, ty, Oziris-Ramzesie.""A wiêc pan œwi¹tobliwy ju¿ umar³." - rzek³ do siebie Pentuer.Odszed³ od okna i zbli¿y³ siê do miejsca, gdzie siedzia³ nastêpca pogr¹¿ony wmarzeniach.Kap³an ukl¹k³ przed nim, upad³ na twarz i zawo³a³:- B¹dŸ pozdrowiony, faraonie, w³adco œwiata!.- Co mówisz?!.- zawo³a³ ksi¹¿ê zrywaj¹c siê.- Niech Bóg jedyny i wszechmocny zleje na ciebie m¹droœæ i si³ê, a szczêœcie nalud twój.- Wstañ, Pentuerze.Wiêc ja.wiêc ja.Nagle wzi¹³ za ramiê kap³ana i obróci³ go ku Sfinksowi.- Spojrzyj na niego - rzek³.Ale ani w obliczu, ani w postawie kolosa nie zasz³a ¿adna zmiana.Jeden faraonprzest¹pi³ granicê wiecznoœci, drugi wschodzi³ jak s³oñce, lecz kamienna twarzboga czy potwora pozosta³a tak¹ sam¹.Na ustach ³agodny uœmiech dla ziemskichpotêg i chwa³y, we wzroku oczekiwanie na c o œ, co ma przyjœæ, lecz niewiadomo, kiedy przyjdzie.Wkrótce od przewozu wrócili dwaj pos³añcy z zawiadomieniem, ¿e czó³na bêd¹gotowe.Pentuer wszed³ miêdzy palmy i zawo³a³:- Ocknij siê!.ocknij siê!.Czujni Azjaci natychmiast zerwali siê i zaczêli kie³znaæ konie.Podniós³ siê iTutmozis, szkaradnie ziewaj¹cy.- Brr!.- mrukn¹³ - jakie zimno.Sen dobra rzecz!.Ledwie siê zdrzemn¹³emi ju¿ mogê jechaæ, bodaj na koniec œwiata, byle znowu nie do Sodowych Jezior.Brr!.Ju¿ zapomnia³em smaku wina i zdaje mi siê, ¿e rêce zaczê³y mi porastaæw³osem jak szakalowi.A do pa³acu mamy jeszcze ze dwie godziny.Szczêœliwi ch³opi!.Œpi ga³gan jeden z drugim do tej pory, nie czuje potrzebyk¹pania siê i nie pójdzie do roboty, dopóki ¿ona nie napasie go jêczmiennymkleikiem.A ja, wielki pan, muszê jak z³odziej tu³aæ siê noc¹ po pustyni niemaj¹c w ustach kropli wody.Konie by³y gotowe i Ramzes wsiad³ na swego.Wówczas Pentuer zbli¿y³ siê, uj¹³za cugle rumaka w³adcy i prowadzi³ go, sam id¹c pieszo.- Co to?.- spyta³ zdziwiony Tutmozis.Wnet jednak opamiêta³ siê, podbieg³ iwzi¹³ Ramzesowego konia za cugle z drugiej strony.I tak szli wszyscy milcz¹c,zdziwieni zachowaniem siê kap³ana, choæ czuli, ¿e sta³o siê coœ wa¿nego.Po kilkuset krokach nagle skoñczy³a siê pustynia, a przed podró¿nymi wyci¹gn¹³siê goœciniec wœród pól.- Siadajcie na konie - rzek³ Ramzes - musimy poœpieszaæ.- Jego œwi¹tobliwoœæ rozkazuje si¹œæ na koñ! - zawo³a³ Pentuer.Obecni os³upieli.Ale Tutmozis prêdko odzyska³ przytomnoœæ i po³o¿ywszy rêkê namieczu wykrzykn¹³:- Niech ¿yje wiecznie wszechmocny i ³askawy wódz, nasz faraon Ramzes!- Niech ¿yje wiecznie!.- zawyli Azjaci potrz¹saj¹c broni¹.- Dziêkujê wam, wierni ¿o³nierze moi - odrzek³ pan.W chwilê póŸniej konny orszak pêdzi³ w stronê rzeki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl