[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo nie wątpił, że nie zapomniała jego rodzinnego domu, (kamieni), lasów i rzek.Co do ludzi, to Cosmo doskonale zdawał sobie sprawę, że łączyła ją większa zażyłość z ich ojcem niż kiedykolwiek jego lub Henriettę.Ojciec nie należał do ludzi, których się zapomina.A ta hrabina de Montevesso, którą trudniej było sobie wyobrazić niż całkiem obcą osobę, musiała pamiętać jego matkę lepiej od niego samego.Widywała ją dzień po dniu o wiele dłużej niż on, w ciągu jakichś trzech lat, gdyż bywał w domu tylko od czasu do czasu, a i wtedy Uważał obecność dobrotliwej, pogodnej i strojnej lady Latham za coś samo przez się zrozumiałego.Cosmo wręczył krótki liścik Spire’owi z rozkazem wysłania go przez jednego z próżnujących u wrót hotelu łachmaniarzy.Nie będzie odpowiedzi.Potem podszedł do okna i przekonał się, że niewiele można z niego zobaczyć.Leżało zbyt wysoko nad piazza, zasłoniętej przy tym wystającymi balkonami.Lecz niebo było mocno błękitne i niezwykle lśniące, a słońce padało ukosem na dachy przeciwległej strony piazza.Kiedy otworzył okno, rzeźwe czyste powietrze wzmogło jego siły żywotne.Bardzo wyraźnie słyszał z dołu przytłumiony gwar ludzki, ten sam, jaki słyszał wczorajszej nocy przez zamknięte okiennice sali restauracyjnej, jakby mieszkańcy tego miasta nie sypiali wcale.Podczas śniadania, podanego przez Spire’a w pokoju, wysilał imaginację, chcąc wyobrazić sobie hrabinę de Montevesso.Więc wyobrażał sobie tę samą głowę, lecz tkwiącą wyżej, na miarę wzrostu dorosłej osoby, i z włosami już nie spadającymi na ramiona, lecz z pewnością upiętymi, z czym musiało jej być bardzo do twarzy, i może pociemniałymi z wiekiem.Była to fryzura córki ambasadora, kobiety o dużej pozycji towarzyskiej, znającej się na ludziach i na polityce, bardzo wielkiej damy.Może tylko wielkiej damy i nic poza tym.Lecz nowa fala pamięci przywiodła mu przed oczy dziewczynkę pełną Wdzięku, spokojną, nieśmiałą, a pomimo to każdym ruchem zdradzającą przyjazne usposobienie, i rękę ojca, gładzącą jej jasne włosy.Nie, to nie tylko piękna pani.Cosmo nie odznaczał się wrodzonymi umiejętnościami towarzyskimi.Nie był nieśmiały we właściwym tego słowa znaczeniu, ale brakowało mu tej pewności siebie, do jakiej uprawniały go uroda i pozycja społeczna.W towarzystwie obawiał się narazić na szyderstwo, a jeśli spotkał się z niewątpliwą życzliwością, zwłaszcza kobiet, to zawsze wydawała mu się nieco podejrzana; przypisywał ją nie swym zaletom, całkiem mu nie znanym, ale płytkiemu, dobrodusznemu współczuciu.Wyobrażał sobie, że w życiu światowym jest niezgrabny.Deprymująco działała na niego już sama wspaniałość uroczystości towarzyskich, w których uczestniczył wielokrotnie.Nieraz w konwersacji z jakąś ładną kobietą odnosił wrażenie, że nie jest stworzony na światowca, i zamykał się w sobie.Wyrobiło mu to reputację oryginała.Do pewnego stopnia zdawał sobie z tego sprawę, lecz nie brał pod uwagę, że to właśnie czyniło go interesującym.Jedząc śniadanie bez apetytu miał moment wahania: „Doprawdy nie mam wcale ochoty widzieć się z tą hrabiną” - pomyślał sobie.Przypominając sobie jednak ton, jakim ojciec mówił o Adeli, pomyślał, że może natrafi na osobę niepospolitą.Cosmo był wysokiego mniemania o swym ojcu, choć wiedział, że go dobrze nie rozumie.Ale jeśli to kobieta niepospolita, nie zainteresuje jej pewnie nieobyty sztubak, wyrosły na młodzieńca, bez szczególnego w świecie znaczenia.Choć niewątpliwie przyjmie go nader uprzejmie.- Uprzątnijcie to wszystko, Spire - ozwał się - i zejdźcie na dół, zobaczcie, czy nie wrócił posłaniec.Posłaniec nie powrócił jeszcze i Cosmo z pomocą lokaja zaczął się ubierać niezwykle starannie.Zawsze irytowało go wiązanie krawata, a również i sam Spire, który przy tej czynności z całkowicie drewnianą twarzą trzymał przed nim lusterko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl