[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwróciła się i pobiegła, wołając: “Pomocy, pomocy, pomocy”, na szczycie schodów dopadła zewnętrznych drzwi, które oczywiście były zamknięte.Szarpała je, waliła rękami, nie przestając wrzeszczeć, ale w tym momencie schwyciłem ją.Nienawidziłem tego, ale akcja była konieczna.Jedną ręką przytrzymałem ją w talii, drugą zatkałem usta i zaciągnąłem na dół.Kopała i wyrywała się, ale naturalnie była zbyt drobna; ja może nie jestem siłacz, ale nie należę też do słabeuszy.W końcu osłabła i puściłem ją.Przez chwilę stała nieruchomo, nagle podskoczyła i uderzyła mnie w twarz.Nie zabolało, ale szok był naprawdę nieprzyjemny, bo zdarzyło się to w najmniej spodziewanej chwili i to po tym, kiedy okazałem umiarkowanie w sytuacji, w której inni mogliby stracić głowę.Następnie weszła do swojego pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi.Miałem ochotę pójść tam i rozmówić się z nią, ale wiedziałem, że była zła.W jej wzroku błyszczała prawdziwa nienawiść.Więc zaryglowałem drzwi i umocowałem półki.Teraz z kolei postanowiła się nie odzywać.Przy obiedzie nie powiedziała słowa, kiedy oświadczyłem, że gotów jestem puścić w niepamięć to, co się wydarzyło.Obrzuciła mnie tylko bardzo pogardliwym spojrzeniem.To samo powtórzyło się wieczorem.Kiedy przyszedłem po naczynia, podała mi tacę i odwróciła się.Wyraźnie dała do zrozumienia, że nie życzy sobie, żebym został.Myślałem, że jej to przejdzie, ale następnego dnia było jeszcze gorzej.Nie tylko się nie odzywała; przestała też jeść.- Proszę, nie rób tego - powiedziałem.- To nie ma sensu.Ale nie powiedziała ani słowa, nawet na mnie nie spojrzała.Następnego dnia było to samo.Nie jadła, nie odzywała się.Czekałem, kiedy włoży coś z rzeczy, które jej kupiłem, ale ciągle chodziła w białej bluzce i kraciastej zielonej sukni bez rękawów.Zacząłem się naprawdę niepokoić, nie wiedziałem, jak długo ludzie mogą wytrzymać bez jedzenia.Wydawała mi się blada i osłabiona.Cały czas siedziała na łóżku, odwrócona plecami, i wyglądała tak żałośnie, że nie wiedziałem, co robić.Następnego dnia na śniadanie zaniosłem jej kawę, grzanki, zupę mleczną i marmoladę.Nie wniosłem tego od razu, żeby najpierw poczuła zapachy.Potem powiedziałem: - Nie oczekuję, że mnie naprawdę zrozumiesz, nie oczekuję, że mnie pokochasz, chcę tylko, żebyś próbowała mnie zrozumieć w miarę swoich możliwości i żebyś próbowała chociaż trochę mnie polubić, jeśli możesz.Nie poruszyła się.- Zawrzyjmy umowę - zaproponowałem.- Powiem ci, kiedy będziesz mogła odejść, ale pod pewnymi warunkami.Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałem.Wiedziałem przecież, że nigdy nie będę mógł jej wypuścić.A jednak nie było to czyste kłamstwo.Często myślałem, że ona odejdzie, tak jak się umówiliśmy, bo w końcu obietnica to obietnica i tak dalej.A czasami wiedziałem, że nie mogę jej wypuścić.Odwróciła się i patrzyła na mnie.Była to pierwsza oznaka życia od trzech dni.- Moje warunki są takie, że będziesz jadła i rozmawiała ze mną tak jak na początku i nie będziesz podejmowała prób ucieczki - powiedziałem.- Na to ostatnie nigdy się nie zgodzę.- A dwa pierwsze? - zapytałem.(Pomyślałem, że nawet gdyby obiecała nie próbować ucieczki, i tak będę musiał zachować środki ostrożności, więc ten warunek był pozbawiony sensu.)- Nie powiedziałeś, kiedy.- Za sześć tygodni.Znowu się odwróciła.- A więc pięć tygodni - powiedziałem po chwili.- Zostanę tu przez tydzień i ani dnia dłużej.- Na to nie mogę się zgodzić - powiedziałem, a ona znowu się odwróciła.Potem zaczęła płakać.Widziałem, jak drgały jej ramiona, miałem ochotę do niej podejść, zbliżyłem się trochę do łóżka, ale obróciła się tak gwałtownie, jakby się spodziewała, że ją zaatakuję.Oczy miała pełne łez.Mokre policzki.Naprawdę bardzo mnie poruszyło, kiedy zobaczyłem ją w takim stanie.- Proszę, bądź rozsądna.Teraz wiesz, czym jesteś dla mnie.Czyż nie widzisz, że nie po to przygotowałem to wszystko, żebyś została jeszcze tylko tydzień?- Nienawidzę cię, nienawidzę.- Dam ci moje słowo - powiedziałem.- Kiedy przyjdzie czas, będziesz mogła odejść zgodnie z własną wolą.Nie chciała o tym słyszeć.Zabawne, ale kiedy tak siedziała zapłakana i wpatrywała się we mnie, jej twarz była cała różowa.Myślałem, że znowu mnie zaatakuje, wyglądało na to, że miała ochotę.Ale zaczęła wycierać oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl