[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po dwóch tygodniach grzebania w tymsilniku ca³ymi dniami, zna³ go ju¿ chyba lepiej ni¿ prawdziwi mechanicy z firmyPratt & Whittney, która go wyprodukowa³a.Gulfstream wyl¹dowa³ i mia³ startowaædo W³adywostoku zaraz po zakoñczeniu tankowania.Ta wiadomoœæ jeszcze bardziejugruntowa³a jego podejrzenia, dodaj¹c do obrazka jeszcze rosyjsk¹ mafiê, zktór¹ móg³ byæ powi¹zany w³aœciciel sieci piekarni z Nowego Jorku.Kamizelka kuloodporna noszona pod bia³ym kombinezonem trochê go uwiera³a, gdypodszed³ do telefonu wisz¹cego na œcianie hangaru.Wybieraj¹c numer telefonukomórkowego Sawary czu³ ciê¿ar wisz¹cego w kaburze pod pach¹ rewolweru Smith &Wesson kalibru 0,38 cala.- Ken, Gulfstream w³aœnie wyl¹dowa³ i ko³uje pod hangar numer dwa.Tam siêspotkamy.- Mo¿e ja tam sam pójdê?- Nie, bo.- Ale twój japoñski jest okropny, Kruk.- A twój hiszpañski jeszcze gorszy.Ruszajmy.S³oñce jeszcze nie wzesz³o i chocia¿ lotnisko nie by³o bardzo zapchane, ruch zewschodu i zachodu gêstnia³ z ka¿d¹ minut¹.Lee wiedzia³, ¿e wielcy gangsterzy,jak Aram Woniewian czy Dymitr Sawczuk, woleli zat³oczone miêdzynarodowe portylotnicze od ma³ych, prywatnych l¹dowisk, gdzie agenci mieli du¿o wiêkszemo¿liwoœci inwigilacji ich poczynañ.Zw³aszcza ci dwaj lubili przerzucaæ towarswoimi samolotami na oczach wszystkich, w bia³y dzieñ, gdy ani policja, anikonkurencja siê tego nie spodziewali.Robili to w Honolulu, Mexico City,Bogocie, gdzie tylko chcieli.Gulfstream podko³owa³ do cysterny firmy Yaswee Oil, która czeka³a na niego obokhangaru, tu¿ przy skraju pasa startowego.To te¿ by³o typowe - nawet mimoufnoœci w swoje si³y i tupetu, którego wymaga³ przerzut prochów pod nosempolicji, zamawiali zawsze cysternê, by pobyt na lotnisku skróciæ do niezbêdnegominimum.Je¿eli wszystko pójdzie wed³ug schematu dotychczasowych lotów, a Lee niewidzia³ powodów, dlaczego by tak byæ nie mia³o, ca³y pobyt w Tokio, odpierwszego dotkniêcia ko³ami asfaltu pasa, do chwili, w której dwa silnikiRolls-Royce Spey Mk511-8 oderw¹ go od ziemi, bêdzie trwa³ krócej ni¿piêædziesi¹t minut.Potem skieruje siê pó³nocny zachód i wkrótce bêdzie ju¿ podrugiej stronie Morza Japoñskiego, w Rosji.Odgarniaj¹c przyd³ugie czarne w³osy z czo³a, Lee wyci¹gn¹³ z kieszenikombinezonu zlecenie i udawa³, ¿e je czyta.Po chwili, pogwizduj¹c, ruszy³ wkierunku hangaru.W ciemnoœci z daleka widzia³ b³yskaj¹ce œwiat³a pozycyjnema³ego samolotu, szykuj¹cego siê do nape³nienia zbiorników, prawie pustych policz¹cej niemal 6.000 kilometrów podró¿y.Obs³uga ju¿ rozwija³a w¹¿, a ichnadzwyczajna pilnoœæ i wydajnoœæ pracy utwierdza³a podejrzenia Lee, ¿e samolotwiezie kontrabandê.K¹tem oka zauwa¿y³ œwiat³a zbli¿aj¹cego siê samochodu.To pewnie Sawara,pomyœla³.Wed³ug planu mia³ siê trzymaæ z boku i w razie potrzeby udzieliæ muwsparcia.Agent FBI chcia³ podejœæ do samolotu i wejœæ na podk³ad,przedstawiaj¹c szefowi obs³ugi naziemnej fa³szywe zlecenie na naprawê zaworupaliwowego.Zanim ten za³atwi³by sprawê z pilotem, mia³by chwilê czasu nazlustrowanie wnêtrza.Toyota nie zatrzyma³a siê z boku, lecz podjecha³a, równaj¹c siê z nim.Leestan¹³, nieco zdezorientowany.Okno od strony kierowcy otworzy³o siê i Leezobaczy³ pozbawion¹ wyrazu twarz Sawary.- W czym mogê pomóc? - zapyta³ go uprzejmie po japoñsku, choæ jego szerokootwarte oczy i œci¹gniêta twarz wyra¿a³a raczej pytanie: „Co jest, do kurwynêdzy?!”Zamiast odpowiedzi nad krawêdzi¹ szyby pojawi³a siê lufa rewolweru Smith &Wesson Model 60, skierowana w stronê agenta.Lee zareagowa³ instynktownie,rzucaj¹c siê na asfalt u³amek sekundy przed wystrza³em.Padaj¹c, wyrwa³ swoj¹broñ spod pachy i strzeli³, ale Japoñczyk wrzuci³ wsteczny bieg i pociskprzebi³ tylko oponê.Sawara wystawi³ rêkê przez okno i jego drugi strza³ by³ju¿ celniejszy, trafiaj¹c Kruka w prawe biodro.To skurwysyn, kupili go, zakl¹³ w myœlach Lee.Tym razem i on lepiej celowa³.Trzy pociski przebi³y drzwi samochodu z g³uchymi pacniêciami.Sawara strzela³ wtym samym momencie, ale uderzenia pocisków agenta spowodowa³y, ¿e jego trzeci iczwarty strza³y chybi³y.Rêka z broni¹ osunê³a siê w dó³, rewolwer upad³ naasfalt, g³owa kierowcy opad³a na kierownicê, a ciê¿ar cia³a wgniót³ peda³ gazu,sprawiaj¹c, ¿e samochód przyœpieszy³ na wstecznym, zarzucaj¹c dziko na boki.Lee œledzi³ go wzrokiem znad przyrz¹dów celowniczych, czekaj¹c na rezultat tejjazdy, zadowolony, ¿e w ka¿dym razie zagro¿enie oddala siê od niego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl