[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślałem raczej o lwie albo gepardzie, John.–Afrykanie zjadają lwie jądra, wiedzieliście o tym? Lew jest najbardziej jurnym zwierzęciem na świecie – wyjaśnił Killgore.–Jak to?–Kiedyś jakaś ekipa filmowa kręciła dwa samce obsługujące lwicę w rui.Człowieku, właziły na nią przeciętnie co dziesięć minut przez półtorej doby! Macie pojęcie? Trzy numerki na godzinę przez trzydzieści sześć godzin bez przerwy! W życiu nie miałem takiej średniej.– Roześmieli się wszyscy.– W każdym razie, niektóre plemiona wierzą, że, spożywając części ciała zabitego zwierzęcia, przejmują to, za co dany organ odpowiadał.Lwie jądra są tam w cenie.–I to działa? – zainteresował się Maclean.Killgore’owi wyraźnie się to pytanie spodobało.–Człowieku, gdyby działało, to samce lwa oglądalibyśmy tylko na obrazku!Popowa ta dyskusja nie ubawiła, aż tak jak jego towarzyszy.Spoglądał wciąż na autostradę i zauważył autobus Greyhounda, który jechał ponad setką, a potem nagle zwolnił i zatrzymał się przed małą budką na poboczu.–Co to takiego? – zapytał.–Przystanek na żądanie dla autobusów międzymiastowych – wyjaśnił Waterhouse.– Stawiają takie na pustkowiu.Siedzi się w nich i czeka, a jak przyjeżdża autobus, to się macha ręką i stają.Coś jak kiedyś przystanki kolejowe z masztem flagowym.–Aha.Popow zawrócił konia na wschód za resztą, ale zapamiętał usytuowanie przystanku.Jastrząb, którego polowanie oglądali niedawno, znów unosił się nad bezbrzeżną równiną, wypatrując w dole pieska preriowego na śniadanie.Przypatrywali mu się czas jakiś, ale dziś jastrząb wyraźnie nie miał szczęścia.Jechali naprzód godzinę, potem zawrócili.Popow jechał strzemię w strzemię z Hunnicuttem.–Od jak dawna jeździsz konno?–No, już z tydzień będzie – odparł Dmitrij.–Nieźle ci idzie, jak na miastowego – pochwalił Hunnicutt.–Chciałbym potrenować więcej, żebym mógł zacząć jeździć galopem – zwierzył się Popow.–Może być wieczorem, powiedzmy tuż przed zachodem słońca?–Pewnie.Dziękuję, Foster.Zaraz po kolacji?–Może być.Wpół do siódmej w zagrodzie?–Dzięki.Na pewno będę – obiecał Popow.Nocna przejażdżka przy gwiazdach… To powinno być przyjemne.* * *–Mam pomysł – powiedział Chatham, kiedy weszli do Centrum Javitsa.–Jaki?–Ten Rusek, Sierow.Mamy jego zdjęcie paszportowe, tak?–Mamy.I co z tego? – zapytał agent Sullivan.–Słuchaj, może by znowu spróbować z tymi ulotkami? Wybrałby bank chyba blisko domu, nie?–Mówisz? Może to i dobry pomysł.Tak, to mi się podoba – agent Sullivan wyraźnie się ożywił.– Chodź, zobaczymy jak szybko da się to zrobić.* * *–Cześć, Chuck – powiedział głos w słuchawce.–Dzień dobry, John.Czy może już dobry wieczór?–Jeszcze dzień dobry.Właśnie jesteśmy po obiedzie – odparł Clark.– Słychać coś w sprawie Sierowa?–Na razie nic – przyznał zastępca dyrektora FBI do spraw kryminalnych.– Wiesz, takich spraw nie rozwiązuje się z dnia na dzień, chyba że przypadkiem.Podkręciłem biuro terenowe w Nowym Jorku, żeby się wzięli za poszukiwanie tego drania.Jeśli jest w mieście, to go znajdą.To może trochę potrwać, ale masz to jak w banku.–Wolałbym prędzej niż później – przyznał się Tęcza Sześć.–Wiem.Każdy by wolał, myślisz, że my nie? Ale to się po prostu nie zdarza z dnia na dzień.– Baker wiedział, że jego rozmówca naciska go, żeby nie przekładał sprawy na niższą półkę.Nigdy nikt tego nie robił, ale ten cały Clark to facet z CIA, który nie miał pojęcia, jak to wygląda w policji.– John, znajdziemy ci tego faceta.O ile, oczywiście, tu jest.Czy Angole też go dla ciebie szukają?–Pewnie.Problem tylko w tym, że nie mamy pojęcia, ile ten sukinsyn może mieć jeszcze przykrywek.–Ile byś miał na jego miejscu?–Ze trzy albo pewnie i cztery, na tyle do siebie podobnych, żebym je pamiętał, i na tyle różnych, żeby mi się nie poplątały.To jest wyszkolony szpieg.Ma na pewno odpowiedni zapas nazwisk na wszystkie okazje i potrafi je zmieniać jak rękawiczki.–Wiem, John.Pracowałem kiedyś w wydziale kontrwywiadu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl