[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy to u was zawsze tak wygląda? - zapytał Rolf!- Przeważnie.Spokój zapanuje gdzieś około północy, kiedy Klara wróci z wizyt domowych.Poza tym zawsze coś się dzieje.Niedługo potem Rolf odjechał.Żegnając się z artystą zaklinał go na wszystkie świętości, aby.w przyszłym tygodniu ukończył sześć szkiców.- Przyjadę po nie z doktorem Schallerem.Otto skrzywił się, spojrzał na Kuna z ukosa i machając ręką na pożegnanie Rolfowi zamruczał:- Żegnaj, złota wolności, słodkie nieróbstwo, okrutne życie chwyta mnie w swoje szpony!- Nic ci się nie stanie.Bierz się do pracy.Nie mąm teraz czasu, niedługo przyjdą pacjenci i muszę ich uspokoić, zanim Klara nie wróci.- Jesteś bezwzględny! A kto uspokoi moje nerwy? Co ja mam począć?- Praca jest przyjemną rozrywką, kiedy się człowiek nudzi - zaśmiał się Kuno serdecznie, spojrzał na przyjaciela i poklepał go po pokaźnym brzuchu mówiąc:- Przejdź się do lasu, może przyjdzie ci do głowy jakiś dobry pomysł na szkice.Nawiasem mówiąc, ten pan Krecker to miły człowiek, wiesz, ciekawy, nieprzeciętny, ma coś w sobie.- Takie coś nazywa się osobowością.- No, no, znowu nauczyłem się czegoś od ciebie.Czy ty też jesteś „osobowością”?- Co ty powiedziałeś, krasnalu?- Osobistość! - brzmiała wesoła odpowiedź.- Niewątpliwie, mój drogi.Ty jesteś też osobistością, inaczej już dawno utopiłbym cię w jeziorze lub powiesiłbym cię na wieszaku!Śmiejąc się serdecznie przekomarzali się i wiedzieli, że nie mogą żyć bez siebie.Dopiero późno w nocy Klara miała czas pomyśleć o wizycie Rolfa i o tym, co usłyszała o domu Marion.Wzięła do rąk list Kornelii i przeczytała go jeszcze raz z większą uwagą: Kochana Klaro!Nie gniewaj się, że mój dzisiejszy list jest taki długi, ale mam Ci tyle do powiedzenia.Dzisiaj znowu - jak już nieraz - pokłóciłam się z matką.Zażądała ode mnie, żebym się zgodziła na zamążpójście, które - jak to bywa w jej zwyczaju - chce dla mnie zaaranżować.Wyobraź sobie: gruby, stary, niewykształcony człowiek, który ma być bajecznie bogaty.I ja miałabym kogoś takiego poślubić? Proszę Cię, nie śmiej się - matka traktuje to poważnie.Dzisiaj wieczorem było u nas w domu małe przyjęcie.Znasz matkę i wiesz, że nie umie zaoferować gościom nic poza swoimi osobistymi wdziękami.Czułam się strasznie, kiedy goście nakładali na talerze grube plastry twardej pieczeni.Wszystkie inne dania były również złe.Tego grubasa, który czuł się już omałże narzeczonym, gładko spławiłam, co doprowadziło matkę do białej gorączki.Doktor Sćhałłer, którego znasz, przyszedł ze swoim przyjacielem, człowiekiem pewnym siebie - nic go nie mogło zadziwić ani zdenerwować.Cholernie drwiąco spojrzał na grubasa-i zaraz się na nim poznał.Doktor Schałler był - jak zwykle - zakochany po uszy w matce, która była ubrana efektownie, ale zupełnie nieodpowiednio na taki wieczór.Później zjawił się jeszcze jeden gość.Klaro, mówię Ci, niesamowity typ - Francuz, elegancki; przystojny, wręcz za bardzo przystojny, szarmancki, ale w przesadny sposób.Naprawdę nie wiem, co on robił w naszym domu.Dziwna rzecz - ten przyjaciel doktora (nazywa się Rolf Krecker) potraktował go wręcz lodowato.Grubas szybko opuścił nas wściekły do granic możliwości, a matka urządziła mi piekielną awanturę, że nie chciałam słuchać jego umizgów.Ale ja sobie nic z tego nie robię.Później rozmawiałam z Rolfem Kreckerem.Jest podróżnikiem; wspaniały zawód, mówię Ci, co za człowiek! Powiedziałam mu, że chciałabym opuścić Monachium; chciałabym studiować gdzie indziej, nawet gdyby matka bardzo się gniewała.Odpowiedział mi, że to bardzo roztropne i że zna uniwersytet w Erlangen.Potem rozmawialiśmy o Tobie.Powiedziałam mu, że zwrócę się do Ciebie i poproszę Cię, abyś zasięgnęła informacji na uniwersytecie, kiedy mogłabym tam podjąć studia.Czy mogłabym zamieszkać u Ciebie, moja droga? Będę się starała nie przeszkadzać Ci i mam nadzieję, że Kuno nie będzie narzekał, gdybym zamieszkała w pokoiku na górze.Tutaj też mieszkam na poddaszu, ale się tym nie przejmuję, nie ma sensu.Wolę z tego żartować.Bądź taka dobra i odpisz mi szybko - ja już nie wytrzymam tutaj dłużej! Klaro! Gdyby ojciec to wiedział! Czy możesz zrozumieć, że’ten wspaniały człowiek, doktor Schdłłer, jest tak zakochany w matce? Nie, mogę tego pojąć! Klaro, proszę Cię, nie opuszczaj mnie - błagam, Cię! Całuję Cię i przesyłam wiele serdeczności - również dla Kuna.Twoja nie bardzo szczęśliwa Kornelia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl