[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozostawało jeszcze przejechać sześciopoziomowym mostem nad Termi na jej drugą stronę.Tutaj rozpoczynała się już inna dzielnica, a wraz z nią zupełnie inne pejzaże.Nie widziało się tak wielkiego rozmachu w architekturze budowli i stradostrad, ulice stały się węższe, choć wcale nie były starsze, znikły instytucje kulturalne, pojawiły się natomiast zabudowania biur i organizacji ekonomicznych, produkcyjnych.Mimo węższych ulic, panował tu ruch nawet większy niż po drugiej stronie rzeki.W miarę posuwania się wzdłuż tej linii coraz więcej było siedzib poważnych organizacji i instytucji, aż pod koniec alei dojeżdżało się do skupiska lokali liczących się i silnych koncernów, fundacji, zjednoczeń, czy ministerstw, z Zarządem Gospodarczym Phasangu na czele.Tutaj strad Offa skręcił w wąską uliczkę wiodącą pod górę.Na wzniesieniu usadowiło się olbrzymie osiedle mieszkaniowe Eldeiso Plomse-sa (Osiedle Plomsów).O trafności nazwy można się było przekonać podjeżdżając pod osiedle właśnie od tej strony - ostro wznoszącym się bulwarem Bools.Nawisie, baniaste konstrukcje, zawieszone na smukłych walcowatych podporach, wyglądały identycznie jak dojrzałe owoc-niki plomsa Harmala.Inspektor przejechał dosyć szybko między budynkami osiedla i skręcił w.przecznicę, wąską i zarośniętą po obu stronach pnączami.Ulica ta krzyżowała się z Linią Wielkich Jezior.Stracił około pięciu minut na włączenie się w trójpozio-mowy węzeł.W końcu udało mu się to i jechał wzdłuż bajecznie kolorowej Linii.Tutaj, między Linią a Główną, mieściło się olbrzymie zbiorowisko i półkoczownicze osiedle rzeczników Nowej Ofensywy.W domach z dykty czy falistej blachy, w różnobarwnych namiotach lub wprost pod gołym niebem, osłonięci czasem tylko kocami i rzadkimi gałęziami zagajników sur i haloe, przy nieustającym śpiewie i zabawie, w ciągłym ruchu pędzili żywot najdziwniejsi ludzie, jakich wydała ta ziemia, ludzie odtrąceni przez społeczeń stwo, niezrozumiani, nieszczęśliwi z jakichś niejasnych powodów.Zapomniani geniusze w bajecznych strojach, kontestatorzy z byle powodu i również z ważnych powodów, a obok nich męty i kanciarze, robiący na tej całej zbieraninie interesy; wieszczowie, którzy nie mogli nic napisać, a także tacy, którzy nie potrafili sami zrozumieć tego, co piszą, muzycy, których nikt nie chciał słuchać i muzycy, których słuchanie sprawiało tylko ból; rzeźbiarze pozbawieni środków na realizację swoich rzeźb, malarze pozbawieni niezbędnych mecenasów swej sztuki, ponieważ w niczyich oczach nie znajdowali uznania.Ludzie, uparcie trzymający się zasad dziwacznej sztuki i filozofii, mistycyzmu, badania zjawisk nieujętych żadnym programem naukowym, którzy swej prawdy nie chcieli dowieść inaczej, jak tylko za pomocą tych właśnie dziwacznych dyscyplin, zajmując się nimi nieustannie, bez pędzli i instrumentów, bez laboratoriów i czasem zwykłego notatnika, tutaj, pod gołym niebem, w rzadkich zagajnikach Linii Wielkich Jezior.Nikt im tego nie zabraniał, nikt się nimi nie zajmował.To, co robili, było zawsze tylko ich sprawą.Mało kto się zastanawiał nad Linią Nowej Ofensywy, jak sami nazywali tę stradostradę.Off nie miał pewności, czy to dobrze, że nikt się nie zajmuje mieszkańcami osiedla przy Linii Wielkich Jezior, myślał, że czasem dobrze byłoby ich posłuchać.Wyznawcy Nowej Ofensywy stanowili jednak zdecydowaną mniejszość i nie liczono się poważnie z ich zdaniem, nie mogli więc mieć prawie żadnego wpływu na ważniejsze zdarzenia, żyli bez wątpienia na marginesie.Mimo wszystko stąd wyszedł na przykład taki Yerdna.To, czego dokonał, uznane zostało za wybitne.Czy dlatego, że obiektywnie naprawdę było wybitne, czy też dlatego, że zostało świadomie nagięte, spłaszczone do.uznawanych form i wymiarów? Niełatwe problemy.Nieproste i niejednoznaczne pytania, na które trudno znaleźć proste, jednoznaczne odpowiedzi.Phasang wyrósł już z prostoty czasów prymitywnych, przerósł je zasięgiem wiedzy.Ale czy jego sile intelektu towarzyszyła równie wielka siła moralności, etyki także?Świadomość jednostek - tak się Offowi zdawało - jakoś nie nadążała za zmieniającą się w szalonym tempie cywilizacją i w miarę upływu czasu, im dalej technika szła naprzód, tym bardziej w tyle pozostawiała za sobą świadomość.Świadomość nie kształtowała się w swej zasadniczej części na bazie materialnych osiągnięć, lecz w sferze oddziaływań duchowych, indywidualnie, z indywidualną prędkością, charakterystyczną dla każdej jednostki i zależną przede wszystkim od sposobu nastawienia tej jednostki do otaczającej ją rzeczywistości.Im bardziej nastawienie było konsumpcyjne, tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl