[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A poza tym tej akurat podróży nie mógł uniknąć.Zabójstwo Huukaminaana było poważną sprawą, śledztwo należało przeprowadzić na najwyższych szczeblach władzy, a Koronal Lord Hissune przebywał obecnie o wiele miesięcy drogi stąd, odwiedzając daleki Zimroel.Pontifex musiał go więc zastąpić.– Kochasz widok otwartego nieba, prawda? – spytał diuk Nascimonte, który właśnie wynurzył się z sąsiedniego namiotu i podszedł do Valentine’a.Jego zazwyczaj ostry, kpiący głos brzmiał w tej chwili niezwykle łagodnie.– Ach, rozumiem cię dobrze, przyjacielu.Rozumiem cię bardzo dobrze.– Tam, gdzie zmuszony jestem żyć, rzadko widuję gwiazdy, Nascimonte.– Zmuszony jestem żyć – powtórzył starzec i nagle roześmiał się.– Najpotężniejszy człowiek naszego świata jest jego niewolnikiem.Co za ironia! To smutne.– Od chwili, w której zostałem Koronalem, wiedziałem, że pewnego dnia zamieszkam w Labiryncie.Próbowałem przyzwyczaić się do tej myśli.Choć wiesz przecież, że nie spodziewałem się zostać Koronalem.Gdyby Voriax nie zginął.– Owszem, Voriax.– Voriax był bratem Valentine’a, starszym synem Najwyższego Doradcy Damiandane’a, i to jego od dziecka przyzwyczajano do myśli, że będzie Koronalem.Nascimonte uważnie przyjrzał się Pontifexowi.– To Metamorf wypuścił strzałę, która zabiła go podczas polowania.Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, prawda?Valentine poczuł się nieco niepewnie.Przestąpił z nogi na nogę.– Jakie znaczenie ma teraz to, kto go zabił? Voriax nie żyje, a mnie wyniesiono na tron, gdyż byłem synem mego ojca.Nałożono mi na głowę koronę, o której nigdy nawet nie marzyłem.Wszyscy wiedzieli przecież, że los skazał na nią Voriaxa.– Los skazał Voriaxa na coś znacznie gorszego niż korona.Biedny Voriax.Tak, oczywiście, biedny Voriax.Zabity podczas polowania w ósmym roku rządów, przeszyty strzałą wypuszczoną przez kryjącego się gdzieś wśród drzew mordercę – Metamorfa.Przyjmując koronę po bracie, Valentine skazał się nieodwołalnie na zstąpienie do Labiryntu po śmierci rządzącego Pontifexa i należnym mu z prawa wyborze nowego Koronala, skazał się na zamieszkanie w ponurej jamie wygrzebanej głęboko w ziemi.– Jak sam powiedziałeś, zdecydował los i dziś ja jestem Pontifexem.Niech i tak będzie, Nascimonte.Ale nie zamierzam kryć się do końca życia w mroku.Nie potrafię.– Niby dlaczego miałbyś się tak zachowywać? Pontifex może przecież robić, co mu się żywnie podoba.– Owszem, ale tylko w granicach określonych przez prawo i zwyczaje.– Przecież dostosowujesz prawo i zwyczaje do swoich potrzeb, Valentinie.Zawsze tak postępowałeś.Nascimonte mówił oczywiście prawdę.Valentine nie był nigdy konwencjonalnym władcą.Pozbawiony tronu przez samozwańca, wędrował przecież po świecie, zarabiając na życie jako żongler, nie wiedząc, kim jest ani co się z nim stało, ponieważ wrogowie wymazali jego pamięć – i spędzone w ten sposób lata odmieniły go całkowicie.Gdy ponownie objął rządy i znów zamieszkał na Górze Zamkowej, zachowywał się jak żaden chyba Koronal w historii: zstępował do zwykłych ludzi, szerząc z uśmiechem ewangelię pokoju i miłości wzajemnej, choć przecież Zmiennokształtni szykowali wówczas wojnę, dzięki której zamierzali pozbyć się znienawidzonych kolonistów i odzyskać władzę nad swoim światem.A kiedy podczas kampanii okazało się, że musi jednak zostać Pontifexem, bronił się przed tym bardzo długo.W końcu przekazał władzę swemu protegowanemu, Lordowi Hissune’owi, i wprost z pięknej Góry zszedł do podziemnego świata, tak obcego jego naturze.W ciągu kolejnych dziewięciu lat wykorzystywał wszystkie okazje, by uciec z Labiryntu.Żaden Pontifex w historii nie wychodził z niego częściej niż raz na mniej więcej dziesięć lat i to tylko po to, by uczestniczyć w odprawianych na Zamku uroczystościach.Valentine jednak korzystał z każdej możliwości wyskoczenia tu czy tam, zupełnie jakby wciąż musiał odprawiać formalne Wielkie Objazdy, które należały przecież do obowiązków Koronala.Lord Hissune za każdym razem wykazywał godną pochwały cierpliwość, choć jasne było, że młodego Koronala niecierpliwi ów jakże nietypowy zwyczaj Pontifexa, który tak często pokazywał się ludziom.– Zmieniam to, co moim zdaniem należy zmienić – powiedział Valentine.– Jestem jednak winien Hissune’owi to, by jak najrzadziej pojawiać się publicznie.– No cóż, w każdym razie w tej chwili stąpasz po ziemi, a nie pod nią!– Rzeczywiście.W tym jednym jedynym wypadku chętnie nie skorzystałbym jednak z szansy opuszczenia Labiryntu.Ale Hissune odwiedza Zimroel i.– Tak.Istotnie, nie miałeś wyboru.Musisz przeprowadzić tu śledztwo osobiście.– Obaj umilkli na chwilę.– Straszna sprawa to morderstwo.– Nascimonte pierwszy przerwał panującą ciszę.– Okropne! Kawałki ciała tego biedaka porozrzucane po całym ołtarzu!– Podobnie jak kawałki rządowej polityki w stosunku do Metamorfów, prawda? – Pontifex uśmiechnął się smutno.– Sądzisz, że mógł to być mord polityczny?– Kto wie? Ale obawiam się najgorszego.– Ty, wieczny optymista?!– Właściwszym określeniem byłoby „realista”, Nascimonte.Realista!Stary diuk wybuchnął śmiechem.– Jak wolisz, Wasza Wysokość.– Znów zamilkli i tym razem milczeli dłużej niż poprzednio.– Valentinie, proszę o wybaczenie za moje dzisiejsze zachowanie - powiedział wreszcie Nascimonte.Mówił ciszej niż przed chwilą.– Zbyt surowo osądziłem Zmiennokształtnych, mówiąc, że to szkodniki, które trzeba wytruć.Dobrze wiesz, że naprawdę wcale tak nie myślę.Jestem starym człowiekiem i czasami mówię rzeczy surowe, które zdumiewają mnie samego.Valentine skinął głową, ale nie powiedział ani słowa.– Nie powinienem również z taką pewnością twierdzić, że tego biedaka musiał zamordować inny Metamorf.Miałeś rację, mówiąc, że nie nadszedł czas, by wyciągać wnioski.Na razie nie zaczęliśmy jeszcze nawet zbierać dowodów.W tej chwili nie mamy podstaw, by zakładać, że.– Wręcz przeciwnie, Nascimonte.Mamy wszelkie podstawy, by to zakładać.– Wasza Wysokość! – Diuk patrzył na Pontifexa, zdumiony.– Nie bawmy się w takie gierki, stary przyjacielu.W tej chwili nikt nas nie słucha, jesteśmy tylko my dwaj.Prywatnie możemy rozmawiać szczerze, nie oszukując się, prawda? To, co powiedziałeś o morderstwie, wydało mi się słuszne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl