[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Corbie!— Nie jestem ju¿ m³ody.Pope³ni³em wiele b³êdów, za które muszê zap³aciæ.Czujêto.Nie s¹dzê, ¿ebym mia³, wkrótce odejœæ, ale ró¿ne rzeczy siê zdarzaj¹.Jestcoœ, z czym nie chcê umrzeæ.— W porz¹dku, Corbie.— Jeœli zasugerujê coœ, zachowasz to dla siebie? Nawet jeœli uznasz, ¿e niepowinieneœ? Mo¿esz to dla mnie zrobiæ?— Nie mówi¹c wprost, utrudniasz wszystko.— Wiem.To nie w porz¹dku.Prócz ciebie, jedynym cz³owiekiem, któremu ufam,jest Pu³kownik S³odki, ale pozycja nie pozwoli³aby mu z³o¿yæ takiej obietnicy.— Czy to jest nielegalne?— Nie w pe³nym tego s³owa znaczeniu.— Niech zgadnê.— Nie zgaduj, Pude³ko.— W porz¹dku.Masz moje s³owo.— Dobrze.Dziêkujê.Nie wyobra¿asz sobie, ile ono dla mnie znaczy.A wiêc s¹dwie sprawy.Po pierwsze, jeœli coœ mi siê stanie, idŸ do pokoju na drugimpiêtrze mojego domu.Jeœli znajdziesz na stole paczkê zawiniêt¹ wnieprzemakalny mate­ria³, dopilnuj, ¿eby otrzyma³ j¹ kowal z Wios³a.Nazywa siêPiasek.Pude³ko wydawa³ siê zak³opotany.— Po drugie, jak ju¿ to zrobisz, i tylko wtedy, powiedz Pu³kownikowi, ¿e nieumar³y rusza siê.Pude³ko zatrzyma³ siê gwa³townie.— Pude³ko.— W g³osie Corbiego pojawi³a siê nuta roz­kazu, której m³odzieniecnigdy dot¹d nie zauwa¿y³.— Tak, w porz¹dku.— To wszystko.— Corbie.— ¯adnych pytañ.Mo¿e za kilka tygodni bêdê móg³ wszys­tko ci wyjaœniæ.Zgoda.— Zgoda.— Teraz ani s³owa.I pamiêtaj.Paczka jest dla kowala imieniem Piasek.Potemwiadomoœæ dla Pu³kownika.Wiesz, co ci powiem? Jeœli bêdê móg³, to dlaPu³kownika te¿ zostawiê list.Pude³ko zaledwie skin¹³ g³ow¹.Corbie wzi¹³ g³êboki oddech.Minê³o dwadzieœcia lat, odk¹d po raz ostatniwypowiada³ najprostsze zaklêcie.Nigdy nie próbowa³ rozkazywaæ czemuœ podobnemudo tego, z czym teraz chcia³ siê zmierzyæ.Dawno temu, w czasach staro¿ytnych,kiedy by³ innym mê¿czyzn¹ czy ch³opakiem, czarnoksiêstwo by³o rozrywk¹ dlabogatych m³odzieñców, którzy woleli bawiæ siê w czarowników, ni¿ uczciwiestudiowaæ.Wszystko by³o gotowe.Narzêdzia czarnoksiê¿nika, odpo­wiednie do zadania,le¿a³y na stole, na drugim piêtrze domu wybudowanego przez Bomanza.Wydawa³osiê oczywiste, ¿e Corbie pod¹¿a w jego œlady.Dotkn¹³ owiniêtej w nieprzemakalny materia³ paczki, któr¹ zostawi³ dla Pude³ka,z³o¿y³ list do S³odkiego i modli³ siê, ¿eby ani jedno, ani drugie nie musia³otrafiæ do r¹k m³odego mê¿czyzny.Ale jeœli to, co podejrzewa³, by³o prawd¹,lepiej, ¿eby znali wroga, ni¿ ¿eby œwiat zosta³ zaskoczony.Nie pozostawa³o nic innego, jak zrobiæ to, co zamierza³.Dopi³ po³owê fili¿ankizimnej herbaty i zaj¹³ miejsce.Zamkn¹³ oczy i zacz¹³ nuciæ pieœñ, którejnauczy³ siê, gdy by³ m³odszy od Pude³ka.U¿y³ innej metody ni¿ Bomanz, aleokaza³a siê równie skuteczna.Jego cia³o nie zrelaksowa³o siê, nie przesta³o mu przeszkadzaæ, lecz w koñcuzapad³ w ca³kowity letarg.Jego dusza stopniowo uwalnia³a siê od dziesiêciutysiêcy wiêzów ³¹cz¹cych j¹ z cia³em.Zdawa³ sobie sprawê, ¿e jest g³upcem,wa¿¹c siê na coœ takiego bez umiejêtnoœci mistrza, ale nie mia³ czasu natreningi, jakim poddawa³ siê Bomanz.Wszystkiego, co potrafi³, nauczy³ siêpodczas pobytu w Starym Lesie.Oddala³ siê ostro¿nie—wolny od cia³a, lecz nadal po³¹czony z nim niewidzialnymiwiêzami, które pomog¹ mu wróciæ, jeœli dopisze mu szczêœcie.Z trudemdostosowywa³ siê do nowych warunków.Ruszy³ w drogê, u¿ywaj¹c schodów, drzwi ik³adek zbudowanych przez Stra¿ników.Œwiat wygl¹da³ inaczej.Ka¿dy przedmiot posiada³ sw¹ osobliw¹ aurê.Corbie mia³k³opoty ze skoncentrowaniem siê na g³Ã³wnym zadaniu.Skierowa³ siê ku granicom Krainy Kurhanów.Zadr¿a³ pod wp³ywem oddzia³uj¹cychtam starych zaklêæ, które trzyma³y w ryzach Dominatora i kilku jego s³ugusów.Có¿ to by³a za moc! Ostro¿nie szed³ wzd³u¿ granicy, a¿ znalaz³ drogê, któr¹otworzy³ Bomanz.Wci¹¿ niespokojny, przekroczy³ granicê, czym œci¹gn¹³ na siebie uwagêwszystkich dusz, dobrych i z³ych, uwiêzionych w Krainie Kurhanów.By³o ich tamwiêcej, ni¿ oczekiwa³.Du¿o wiêcej, ni¿ wskazywa³a mapa czarownika.Symbole¿o³nierzy otaczaj¹cych Wielki Kurhan.Oni nie byli pos¹gami, lecz ludŸmi,¿o³nierzami Bia³ej Ró¿y, którzy jako duchowi stra¿nicy zostali umieszczenimiêdzy œwiatem a potworem, który móg³ nim zaw³adn¹æ.Wiele ich kosztowa³opoœwiêcenie siê sprawie.Œcie¿ka wi³a siê obok dawnych miejsc spoczynku starych Schwytanych, tworz¹czewnêtrzny i wewnêtrzny kr¹g.W tym drugim Corbie zobaczy³ prawdziwe formypotworów s³u¿¹cych Dominacji.Œcie¿ka rozci¹ga³a siê jak pas srebrzystej mg³y,która gêstnia³a za jego plecami.Przed sob¹ mia³ silniejsze zaklêcia i wszystkich ludzi, którzy zeszli podziemiê, by otoczyæ Dominatora, a oprócz nich najbardziej przera¿aj¹cegoStra¿nika — smoka, który zgodnie z map¹ Bomanza, le¿a³ zwiniêty wokó³ krypty wsercu Wiel­kiego Kurhanu.Duchy krzycza³y do niego w TelleKurre, UchiTelle i innych jêzykach, których niezna³, a tak¿e w takich, których nadal u¿ywano.Wszystkie, jak jeden,przeklina³y go, lecz zignorowa³ je.W izbie pod najwiêkszym kopcem by³o coœ, comusia³ zobaczyæ.Musia³ sprawdziæ, czy le¿y spokojnie tak, jak podejrzewa³.Smok.Na bogów, których nigdy nie by³o! Ten smok by³ prawdziwy.¯ywy i z cia³a,a na dodatek wyczu³ go ju¿ i zo­baczy³.Srebrzysty szlak wiód³ tu¿ obok jegopaszczy, a do­k³adniej szczelin¹ miêdzy obna¿onymi k³ami a ogonem.Naj­wyraŸniej mia³ ochotê rozszarpaæ Corbiego, lecz jako duchowi nie móg³ munic zrobiæ.¯adnych wiêcej Stra¿ników.Tylko krypta i uwiêziony w niej cz³owiek-potwór.Prze¿y³ najgorsze.Stary diabe³ powinien spaæ.Czy¿ Pani nie powstrzyma³a go, gdy usi³owa³wydostaæ siê przez Ja³owiec? Czy¿ nie zepchnê³a go z powrotem na dó³?By³ to grobowiec, jakich wiele jest na œwiecie.Mo¿e trochê bogatszy.Bia³aRó¿a pogrzeba³a swych przeciwników w stylu godnym podziwu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl