[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ułatwiłem Slade’owi zadanie, zostawiając Case’a pod bokiem Kennikina, a ten poczęstował go moim nożem.Po sprawdzeniu, skąd pochodzi volkswagen, którym przyjechałem, Kennikin udał się tam mnie szukać i podrzucił ciało Case’a.Taktyka znamienna dla terrorystów.Wszystko wiązało się w zgrabną całość z jednym wszakże wyjątkiem: dlaczego Jack Case opuścił mnie, kiedy zostałem napadnięty w Geysir przez bandę Kennikina? Nie ruszył palcem, by mi pomóc, nie oddał jednego strzału w mojej obronie.Znałem Jacka i zupełnie mi to do niego nie pasowało.Właśnie to dziwne zachowanie, w połączeniu z widoczną zażyłością łączącą go ze Slade’em, legło u podstaw mej nieufności wobec niego.Nie dawało mi to spokoju.Wszystko jednak należało już do przeszłości.Teraz musiałem stawić czoło przyszłości, a to oznaczało kolejne trudne decyzje.– Dowiedziałaś się, co z Bjarnim? Skinęła apatycznie głową.– Ma teraz lot z Reykjaviku do Horn.Po południu przyleci do Reykjaviku.– Będzie nam tu potrzebny.Nie wolno ci się stąd ruszyć, zanim się nie zjawi.Nie wychodź nawet na posiłki, mogą ci je przysyłać.A przede wszystkim za nic w świecie nie możesz pokazywać się w holu dworcowym.Zbyt wielu facetów węszy tam za nami.– Przecież nie mogę tkwić tu wiecznie – zaprotestowała.– Tylko do czasu przyjazdu Bjarniego.Możesz powiedzieć mu to, co uznasz za stosowne, możesz mu nawet wyjawić prawdę i przekaż mu, co ma zrobić.Zmarszczyła brwi.– A mianowicie?– Musi cię stąd wyprowadzić i wsadzić do samolotu, ale w sposób dyskretny, z pominięciem zwykłej drogi.Nie obchodzi mnie, jak to zrobi; może cię przebrać za hostessę i przeszmuglować na pokład jako członka załogi, ale w żadnym razie nie możesz zjawić się w holu dworcowym jako pasażerka.– Wątpię, czy będzie mógł to zrobić.– Chryste! Jeżeli potrafi przeszmuglować z Grenlandii całe skrzynki carlsberga, to może również przemycić ciebie.Skoro już o tym mowa, Grenlandia to wcale niezły pomysł.Mogłabyś zatrzymać się tam w Narsassuaq i przeczekać, aż wszystko się skończy.Nawet ktoś tak bystry jak Slade nie wpadłby na pomysł, żeby tam cię szukać.– Ale ja nie chcę jechać.– Pojedziesz.Nie możesz plątać się tu pod nogami.Jeżeli sądzisz, że przez ostatnie kilka dni było ciężko, to w porównaniu z tym, co przyniosą następne dwadzieścia cztery godziny, czas ten wydać ci się może idyllą.Chcę trzymać cię od tego jak najdalej i, na Boga, zrobisz to, co ci każę!– A więc myślisz, że jestem bezużyteczna – rzekła z goryczą.– Wcale nie i udowodniłaś to w ciągu tych kilku dni.Musiałaś często postępować wbrew samej sobie, ale nie odstąpiłaś mnie nawet na krok.Strzelano do ciebie, trafiła cię kula, a ty na nic nie zważając, byłaś przy mnie, żeby mi pomóc.– Bo cię kocham.– Wiem.Ja też cię kocham i dlatego właśnie chcę, żebyś wyjechała.Nie pozwolę, żebyś przypłaciła to życiem.– A ty?– Ja to co innego.Jestem zawodowcem.W odróżnieniu od ciebie wiem, co i jak robić.– Case także był zawodowcem, a teraz leży martwy.Podobnie Graham, czy jak on tam się naprawdę nazywał.A ten Wołków, który przypiekł się w Geysir, też był przecież zawodowcem.Sam mówiłeś, że jedynymi, którym dotychczas coś się przytrafiło, to byli sami profesjonaliści.A ja nie chcę, żeby spotkało cię coś złego.– Powiedziałem również, że żaden postronny obserwator nie doznał najmniejszego uszczerbku.Ty w tej sprawie jesteś tylko przypadkowym widzem i chciałbym, żeby tak pozostało.Musiałem przekonać ją w jakiś sposób o powadze sytuacji.Sprawdziłem, czy nie ma nikogo w pobliżu, zrzuciłem szybko marynarkę i zdjąłem kaburę Case’a z bronią.Wziąłem pistolet do ręki i spytałem:– Umiesz się z tym obchodzić? Otworzyła szeroko oczy.– Nie! Wskazałem suwnicę.– Jeżeli odciągniesz to do tyłu, kula wprowadzana jest do lufy.Odwracasz tę dźwigienkę, czyli bezpiecznik, potem celujesz i pociągasz za spust.Przy każdym naciśnięciu na spust wyskakuje kula.W sumie możesz oddać osiem strzałów.Rozumiesz wszystko?– Chyba tak.– Powtórz.– Odciągam górę pistoletu, odbezpieczam i pociągam za spust.– Dobrze.Lepiej byłoby, co prawda, spust nacisnąć, ale nie pora teraz na bawienie się w takie subtelności.Włożyłem pistolet z powrotem do kabury i wcisnąłem w jej niechętne ręce.– Jeżeli ktoś próbowałby zmusić się do czegoś wbrew twojej woli, bierzesz pistolet, celujesz i strzelasz.Może go wcale nie trafisz, ale przysporzysz mu kilku siwych włosów.Tym, co przeraża zawodowca, jest broń w ręku amatora.Jeżeli strzela do ciebie profesjonalista, wiesz przynajmniej, że robi to celnie i masz szansę go przechytrzyć.Amator może zabić cię przez zupełny przypadek.– Idź do toalety i załóż kaburę pod żakiet.Kiedy wrócisz, mnie już tu nie będzie.Przyjęła pistolet, a wraz z nim nieodwołalność tej sytuacji.– Dokąd jedziesz? – spytała.– Pora działać.Mam już dość ganiania, teraz sam zabawię się w myśliwego.Życz mi szczęścia.Zbliżyła się i pocałowała mnie delikatnie, z trudem powstrzymując łzy.Poczuliśmy twardą stal dzielącego nas pistoletu.Klepnąłem ją w pośladek.– No, zmykaj!Patrzyłem, jak odwraca się i odchodzi, a kiedy zamknęły się za nią drzwi, również wyszedłem.Rozdział 9Chevrolet Nordlingera był zbyt długi i szeroki oraz za miękki w resorach.W Obyggdir nie dałbym za niego złamanego grosza, nadawał się jednak na trasę wiodącą do Reykjaviku, szybką, międzynarodową autostradę, która stanowi jedyny w Islandii odcinek drogi o naprawdę dobrej nawierzchni.Czterdzieści kilometrów do Hafharfjórdur pokonałem z prędkością stu trzydziestu kilometrów na godzinę, lecz dojeżdżając do Kopavogur, musiałem zwolnić z uwagi na zagęszczenie ruchu ulicznego.Zakląłem pod nosem, bo w południe byłem umówiony na spotkanie w biurze podróży Nordri i nie chciałem się spóźnić.Budynek Nordri był usytuowany na Hafharstraeti.Zaparkowałem w bocznej uliczce niedaleko Naust, po czym ruszyłem pieszo w dół zbocza, kierując się w stronę centrum miasta.Nie miałem najmniejszego zamiaru wchodzić do wnętrza biura, bo i po co, skoro elektroniczne urządzenie spoczywało ukryte daleko stąd, w sejfie Nordlingera.Na Hafharstraeti dałem nura w drzwi księgarni położonej naprzeciwko Nordri.Na górze znajdowała się kafejka połączona schodami bezpośrednio z księgarnią, można więc było poczytać sobie wygodnie przy filiżance kawy.Dla niepoznaki kupiłem gazetę i poszedłem do kawiarenki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Morris Desmond Ludzkie ZOO (SCAN dal 915)
- Morris Desmond Ludzkie ZOO
- Desmond Morris Ludzkie ZOO
- Bagley Desmond List Vivero(1)
- Bagley Desmond Noc bledu(1)
- Bagley Desmond Przerwany lot(1)
- Desmond Bagley Zloty kil
- Bagley Desmond Cytadela w Andach(1)
- Bagley Desmond List Vivero
- Anthony Piers Sfery
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl