[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokładnie jak w przypadku Flinta, kiedy to zagroził ropnymi wrzodami.Flint nie wierzył w czary - a w każdym razie on sam nie potrafił ich czynić.Inni mogli rzucać czary i wychodziły im doskonale; tylko Flint pozbawiony był tego daru.Szaman twierdził, że to wyłącznie kwestia pewności siebie i sugestii; ciemni członkowie szczepu z łatwością ulegają czarom, bo głęboko w nie wierzą.Sam Szaman zresztą też zademonstrował sztukę rzucania uroków, w środku dnia usypiając całe plemię.Wszyscy albo symulowali, albo rzeczywiście zasnęli.Flint osobiście należał do tych drugich.Niewątpliwie Szaman, jeśli nawet był przedmiotem drwin, wybornie znał naturę człowieka i był najpotężniejszym czarnoksiężnikiem.Niemniej Flint, mimo usilnych starań, nie potrafił uwierzyć w czary w stopniu wystarczającym i nic mu z nich nie wychodziło.Inni, których w fizycznym starciu z łatwością pokonywał, znając jego słabą stronę zwyciężali za pomocą magii.I na niewiele zdały się zapewnienia Szamana, że siła tamtych ludzi bierze się wyłącznie z ich ciemnoty; fakt pozostawał faktem: ich czary skutkowały!Nawet Honeybloom kiedyś rzuciła nań urok sztywnego palca.Musiał potem zerwać gołą dłonią trzy pięciolistne cierniaki, kalecząc sobie przeraźliwie skórę na dłoniach.Dopiero gdy to zrobił, dziewczyna zdjęła czar, a kwiaty wpięła w swe czerwone włosy.“Inteligentni ludzie”, dowodził beztrosko Szaman, “są niezwykle podatni na sugestię”.Lecz ukoronowaniem ujemnych stron wodzostwa było samo odejście.Po upłynięciu kadencji wódz był rytualnie zarzynany i poświęcany Duchom Natury Najdalszej.Wszystkowiedzący Szaman wyjaśnił, iż choć jest to poniekąd nieszczęsny przejaw barbarzyństwa, ma swoje głębokie uzasadnienie praktyczne.Żaden z Wodzów nie miał w ten sposób bodźca do gromadzenia prywatnego majątku i był ogólnie uczciwy.“A i łowy, wydaje się, po takiej ofierze wychodzą lepiej”, przyznawał Szaman.Oczywiście, myślał Flint.Łowcy, będąc świadkami morderstwa, boją się, by sami nie zginęli.Nie, Flint nie chce zostać wodzem.Ale gdy stanął już przed obliczem Strongspeara, zrozumiał, że chyba niewielki ma wybór.Choć pod ozdobnym nakryciem głowy oczy starca lśniły żałością, a z rozpłatanego ramienia ciekła struga krwi, to on sam nie był wcale w ugodowym nastroju.Jakikolwiek opór lub kłopoty ze strony Flinta mogłyby się skończyć dlań dużo gorszą karą niż ropiejące wrzody.Powagę sytuacji powiększyła jeszcze niewczesna wesołość Flinta: oto razem znaleźli się i jaskiniowcy, i dinozaur! Mimo że przygryzł język, by powstrzymać śmiech, nie wytrzymał.- Z czego się, u diabła, śmiejesz, co? - rzucił Strongspear.- Jaki śmiech, wykrzywiłem usta - szybko odparł Flint wyszczerzając zęby w przestrachu - rzeczywistym, mówiąc szczerze.Też sobie wybrał miejsce na głupi śmiech!- Co tutaj robi ten Polaroid? - warknął wódz.Flint zupełnie zapomniał o Polariance, która towarzyszyła mu cały czas.- To jest Topsy z Polaris - wyjaśnił pospiesznie.- Topsy, to jest wódz Strongspear.I ponownie zwrócił się do wodza:- Topsy chce tylko popatrzeć.- Niech się stąd turla na tym swoim kółku - rzucił Strongspear.- Nie potrzebujemy tu żadnych parszywych Obcych.- Wódz ma na myśli, że może ci tutaj grozić niebezpieczeństwo - zwrócił się Flint do Polarianki.- Nie zamierzał cię wcale obrazić.Nie był to raczej stosowny moment na wyjaśnienie Strongspearowi jego pomyłki odnośnie płci Tsopi.Macka dotknęła łodygi pnącza.- Dobrze rozumiem i doceniam ostrzeżenie.Lecz dinozaur mi nie zagraża.Może nawet w czymś pomogę.- Może - zgodził się uprzejmie Flint mając nadzieję, że Tsopi natychmiast się oddali.Ona jednak najwyraźniej nie pojęła aluzji i Flint zaczynał już żałować pochopnie danej Szamanowi obietnicy, że będzie miły dla Obcych.Jeśli w trakcie polowania ludzi na dinozaura Tsopi zginie, wyniknąć mogą komplikacje na całą Sferę.“Sfera Polarna”, wyjaśniał Szaman, “posiada średnicę dwukrotnie większą od naszej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl