[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zakochany poeta winien otrzymać zachętę zarówno na jednym polu, jak i na drugim, albo wcale.Daj mi ten zeszyt, ja wpiszę szaradę, wówczas nie będzie to miało dla ciebie żadnych konsekwencji.Harriet poddała się, chociaż trudno jej było pogodzić się z tym podziałem, chciała się jednak upewnić, czy przyjaciółka nie przepisała miłosnego wyznania.Dar wydał jej się zbyt cenny, aby dzielić się nim z kimkolwiek.– Nigdy nie wypuszczę tego zeszytu z ręki – powiedziała.– Zgoda – odparła Emma – to bardzo naturalne uczucie, a im dłużej będzie trwało, tym więcej się będę cieszyć.Ale oto ojciec nadchodzi; nie masz chyba nic przeciwko temu, bym mu przeczytała szaradę.To mu sprawi taką przyjemność! Uwielbia podobne rzeczy, zwłaszcza jeżeli składają hołd kobiecie.Żywi dla nas wszystkich uczucia pełne tkliwej galanterii.Pozwól, że mu to przeczytam.Harriet spochmurniała.– Moja droga Harriet, nie przesadzaj znowu tak z tą szaradą.Zdradzisz swoje uczucia, a to przecież nie wypada, jeżeli okażesz zbytnie zmieszanie i zbytnią przenikliwość, jeżeli będziesz zdawała się przypisywać jej zbyt wiele znaczenia, a nawet choćby tylko istotne znaczenie, jakie można by jej nadać.Niech cię ten skromny hołd zanadto nie wzrusza.Gdyby panu Eltonowi zależało na utrzymaniu tajemnicy, nie byłby zostawił arkusika w mojej obecności, tymczasem on raczej podsunął go bardziej mnie niż tobie.Nie bierzmy tej sprawy zbyt poważnie.I tak otrzymał już dość zachęty, nie wzdychajmy więc tak bez opamiętania nad tą szaradą.– Ach nie, mam nadzieję, że nie okryję się śmiesznością.Niech pani zrobi, jak pani uważa za właściwe.Pan Woodhouse wszedł do pokoju i wkrótce sam poruszył aktualny temat, ponawiając często stawiane pytanie:– No cóż, moje panny, co słychać z waszym zbiorkiem? Czy zdobyłyście coś nowego?– Tak, papo, możemy ci przeczytać rzecz całkiem nową.Znalazłyśmy dziś rano arkusik papieru (zostawiła go chyba jakaś wróżka) zawierający bardzo ładną szaradę i właśnie ją wpisałyśmy.Odczytała mu wiersz, tak jak pan Woodhouse to lubił, powoli i wyraźnie, parę razy z rzędu, tłumacząc w miarę czytania; bardzo mu się podobał, a zwłaszcza, tak jak przypuszczała, pochlebne zakończenie.– O tak, to słusznie powiedziane, to bardzo na miejscu.I takie prawdziwe.„Główka twa urocza”.Jest to tak ładna szarada, moje dziecko, że domyślam się z łatwością, jaka wróżka ją tu przyniosła.Tylko ty jedna potrafiłabyś tak ślicznie napisać, Emmo.Emma kiwnęła głową z uśmiechem, pan Woodhouse zaś po namyśle dodał z tkliwym westchnieniem:– Nietrudno się domyślić, po kim odziedziczyłaś ten dar.Twoja droga matka miała szczególny talent do takich rzeczy.Gdybym posiadał chociaż jej pamięć! Ale ja nic nie mogę zapamiętać; nawet tej zagadki, którą często wspominam, pamiętam tylko pierwszą zwrotkę, a jest ich kilka.Kitty, ta zawsze chłodna, choć piękna dziewczyna, Rozpaliła w mym sercu pożar namiętności.Odtąd co dzień przyzywani w pomoc Kupidyna, Którego tak się bałem, gdym nie znał miłości.I to wszystko, co mi pozostało, a cały wiersz jest równie zgrabny.Ale zdaje mi się, że ty go masz, moje dziecko.– Tak, papo, figuruje na drugiej stronie.Przepisałyśmy go z „Wytwornych wypisów”.To utwór Garricka, wiesz.– Prawda, prawda.Szkoda, że nie pamiętam, jak to idzie dalej:Kitty, ta zawsze chłodna, choć piękna dziewczyna.To imię przypomina mi Izabellę, mało brakowało, a bylibyśmy ją nazwali Katarzyną, po babce.Mam nadzieję, że przyjedzie do nas w przyszłym tygodniu.Czy pomyślałaś już, gdzie ją ulokujesz i który pokój przeznaczysz dla dzieci?– Ależ tak, zajmie swój własny pokój, ten co zawsze, a dzieci będą mieszkały w dziecinnym pokoju, jak zwykle.Dlaczego miałoby się coś zmienić?– Nie wiem, moje dziecko, ale tyle czasu upłynęło od jej poprzedniej wizyty, ostatni raz była tu na Wielkanoc i to tylko na kilka dni.Bardzo niefortunnie się złożyło, że Jan Knightley jest adwokatem.Biedna Izabella, żyje w takim oddaleniu od rodziny, a jak przykro jej będzie, gdy nie zastanie tu panny Taylor.– To jej w każdym razie nie zaskoczy, papo.– Nie wiem, moje dziecko.Co do mnie, to bardzo byłem zaskoczony, kiedy się dowiedziałem, że panna Taylor wychodzi za mąż.– Musimy zaprosić państwa Weston na obiad w czasie pobytu Izabelli.– Tak, moje dziecko, jeżeli czas pozwoli.Ale – dodał tonem zgnębionym – przyjeżdżają tylko na tydzień.Na nic nie będzie czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl