[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym razem by³ wyraŸniejszy.Joisanzaczê³a biec.Zawo³a³em, ¿eby uwa¿a³a, i pobieg³em za ni¹.By³a daleko w przodzie i dogoni³emj¹ dopiero po pewnym czasie.Prawie na ni¹ wpad³em, gdy¿ zatrzyma³a siê patrz¹cuwa¿nie na le¿¹cy przed ni¹ na ziemi ciemny kszta³t.Na boku ze wzdêtym brzuchem le¿a³ koñ.By³ tak nieruchomy, i¿ przez chwilêmyœla³em, ¿e zdech³.PóŸniej b³yszcz¹ce od potu boki drgnê³y, a nogi znowuwierzgnê³y.- To klacz - powiedzia³a Joisan id¹c dalej.- Wygl¹da, ¿e bêdzie rodzi³a.Podeszliœmy bli¿ej.Joisan mia³a racjê.Klacz nña³a bóle poro­dowe i problemy.Je¿eli wszystko przebiega normalnie, konie Ÿrebi¹ siê bardzo szybko.Patrz¹cjednak na porozrywan¹ darninê, zorientowa³em siê, ¿e musia³a walczyæ ju¿ odpewnego czasu.By³a czarnej maœci, prawdziwy karosz (co jest rzadkoœci¹ ukoni), ma³a piêkna g³owa wskazywa³a, ¿e by³o to cenne, pe³nokrwiste zwierzê.Moja pani uklêk³a przy g³owie.- Biedna dziewczynka, po­zwolisz mi pomóc? -Ogromne, ciemne, pe³ne bólu oczy klaczy otworzy³y siê, gdy Joisan pog³aska³ajej chrapy i szyjê.­Spokojnie, spokojnie.Kerovanie - spojrza³a w górê -zostañ z przodu, a ja zobaczê, jak le¿y Ÿrebiê.Nie mo¿emy traciæ czasu.Uspokajaj¹c konia, patrzy³em, jak Joisan podwinê³a rêkaw i szybko sprawdzi³au³o¿enie p³odu.- Podwinê³a siê jedna z przednich nóg Ÿrebaka i nie mogê jej uwolniæ.Klacz szarpnê³a siê, mocno przycisn¹³em jej ³eb do ziemi.Joisan podesz³a domnie wyci¹gaj¹c amulet,.który mia³a pod pancerzem.- Zaœpiewam jej pieœñ, dziêki której zapomni o bólu.MoŸemi siê uda.Ty musisz spróbowaæ uwolniæ Ÿrebiê, masz d³ugie rêce i jesteœsilniejszy.Czy ju¿ kiedyœ robi³eœ coœ podobnego?- Jako ch³opiec chodzi³em z M¹drym Riwalem, on opiekowa³ siê zwierzêtamirolnymi.Razy czy dwa widzia³em, jak coœ takiego robi³.- Nawet niewielka znajomoœæ musi wystarczyæ.Wsuñ d³oñ w kierunku brzucha iznajdŸ przedni¹ nogê.Podci¹gnij j¹ tak, ¿eby le¿a³a obok drugiej.Œci¹gn¹³em pancerz i rozebra³em siê do pasa.Joisan zaczê³a œpiewaæ.Kiedyklacz zamknê³a oczy, skinê³a na mnie.By³ to trudny wyczyn, musia³em prawie le¿eæ twarz¹ na ziemi.Ka¿dy skurczporodowy gniót³ moj¹ rêkê, ale powoli posuwa³em siê podczas ka¿dej przerwypomiêdzy nimi i w koñcu dotar³em do przeszkadzaj¹cej w porodzie nogi Ÿrebaka.Przesun¹³em j¹ w kie­runku kana³u rodnego i poci¹gn¹³em, czuj¹c na wierzchumojej d³oni dotyk chrap Ÿrebiêcia.Klacz jêknê³a, zadr¿a³a i Ÿrebiê wysunê³o siê nagle, nadal okryte b³on¹porodow¹.Joisan uœmiechnê³a siê do mnie.- Bardzo dobrze, mój panie.Czêœciej bêdê ciê zaprasza³a jako po³o¿n¹.Rozerwa³em bia³e przezroczyste b³ony p³odowe i zacz¹³em masowaæ Ÿrebakowi¿ebra.Wzi¹³ g³êboki, przerywany oddech.Klacz wsta³a i pozby³a siê ³o¿yska.Zajêty Ÿrebiêciem, us³ysza³em okrzyk Joisan, gdy klacz po³o¿y³a siê znowu.- Kerovanie, ona.Klacz odetchnê³a g³êboko i oŸrebi³a siê ponownie! Odsun¹³em pierwszego Ÿrebakai razem z Joisan zajêliœmy siê drugim, który by³ o wiele mniejszy, chocia¿ obaby³y Ÿrebicami o szarej sierœci z ciemniejszymi grzywami, ogonami i nogami.Wkrótce klacz stanê³a ponownie i wydali³a drugie ³o¿ysko.Joisan tak¿e ni¹ siêzaopiekowa³a.Przynios³a wodê ze strumienia i doda³a do niej wzmacniaj¹celekarstwo.Trochê póŸniej, r¿¹c cicho, klacz tr¹ci³a pyskiem wiêksze ze Ÿrebi¹t, poliza³aje, a potem popchnê³a ³agodnie, tak aby stanê³o na swoich niestabilnych nó¿kachi zaczê³o ssaæ.Kiedy podnios³o siê drugie Ÿrebiê, klacz po³o¿y³a po sobie uszyi odpêdzi³a je gryz¹c z³oœliwie.- Ba³em siê, ¿e tak w³aœnie siê stanie - zmarszczy³em brwipatrz¹c na odepchniêt¹ klaczkê.- Kiedy rodz¹ siê bliŸniêta, zazwyczaj klaczodrzuca jedno - to s³absze i mniejsze.- Ale.- Joisan pog³aska³a maleñk¹ sierotkê a-- je¿eli nie zostanie wkrótcenakarmiona, to umrze.- Mo¿emy spróbowaæ wydoiæ klacz - powiedzia³em, wiedz¹c, ¿e czasami, ale tylkoczasami mo¿na by³o w ten sposób uratowaæ odrzucone ma³e.- Co pó³ godziny? - Joisan przygryz³a wargê i obronnym ruchem otoczy³aramieniem szyjê Ÿrebiêcia.- I przez ile dni.tygodni? Mamy niewielkiezapasy, Kerovanie.- Wiem.Mo¿e znajd¹ siê w³aœciciele klaczy.Mog¹ byæ lepiej przygotowani doopieki nad Ÿrebakiem.Je¿eli nie.- Wyj¹³em nó¿ i spojrza³em na krwaweodbicie promieni zachodz¹cego s³oñca w jego ostrzu.- Chyba bêdzie lepiejjednym ciêciem zakoñczyæ jego ¿ycie, ni¿ byæ zmuszonym pozostawiæ go wcier­pieniu.Joisan pokrêci³a g³ow¹.Spojrza³a na mnie z powag¹.- Nie rozumiesz, mój panie.Jestem t¹, która leczy, przysiêg³am uprawiaæ moj¹ Sztukê dla wszystkich, którzytego potrzebuj¹.Muszê zrobiæ wszystko, aby uratowaæ to Ÿrebiê; nawet je¿elibêdzie to oznacza³o koniecznoœæ pozostania tutaj.Popatrzy³em na ni¹, a potem na góry, których nie mog³em ju¿ dojrzeæ, ale którenadal na mnie oczekiwa³y.Bezpieczeñstwo Joisan - jak d³ugo mog³a przetrwaæ?- A co siê stanie, je¿eli twoje zaklêcie siê nie utrzyma? Moje wybawieniepolega na oddaleniu siê od tych gór [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl