X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Migotliwy, przyjazny p�omie� znikn��.Rozdzia� 5Miasto nad jezioremFors zwlók� si� z bar�ogu i mru��c oczy wyszed� na poranne s�o�ce.Spa�kiepsko, a mimo to czu� si� dobrze - najlepszy znak, �e rana goi�a si�.Gdyzrobi� par� kroków, przekona� si�, �e rzeczywi�cie ma si� lepiej.Bez zbytniegowysi�ku uda�o mu si� wyprowadzi� klacz na rozci�gni�t� wzd�u� stoku ��k�.Luramusia�a obudzi� si� wcze�niej, gdy� na pod�odze obok resztek wygas�ego ogniskale�a� br�zowo upierzony indyk.Upiek� go i zjad�, ca�y czas my�l�c o tym, �eb�dzie musia� osiod�a� konia i pojecha� przez zrujnowane miasto w poszukiwaniu�ladów widzianego w nocy ogniska.Nie chcia� tam jecha�.Nie chcia�, poniewa�.nie mia� ochoty pakowa�pospiesznie dobytku - powód jaki szybko podsun�� wzburzony umys�.Wróci�a Lurai siedz�c w szerokiej smudze �wiat�a starannie czy�ci�a futro.Poderwa�a si�jednak natychmiast na widok Forsa, dosiadaj�cego konia i kieruj�cego si� wstron� skupiska strzaskanych domów.W ko�cu natrafili na plam� wypalonej trawy.Ogie� strawi� spory obszar.Gdzieniegdzie spomi�dzy okopconych kamieni wychyla�y si� ocala�e jakim� cudem�ó�te, bia�e i niebieskie kwiaty oraz bujnie rozros�e nad labiryntem zasypanychpiwnic chwasty, o mi�sistych, czerwono ubarwionych li�ciach.Kot i wierzchowiecostro�nie stawiali ka�dy krok w spustoszonym ogniem terenie.Zbli�aj�c si� do najbardziej odleg�ego skraju pogorzeliska natkn�li si� namiejsce nocnej walki.Spod ich nóg niech�tnie poderwa�o si� stado czarnychptaków, które poch�oni�te by�y uczt� w�ród resztek pozostawianych przezsilniejszych padlino�erców.Fors zeskoczy� w �rodek kr�gu wydeptanej trawy,czuj�c jednocze�nie narastaj�ce obrzydzenie.Na splamionej krwi� ziemi biela�ydwie kupki starannie oczyszczonych ko�ci.Zdumia�y go czaszki - nigdy przedtemtakich nie widzia� - wyd�u�one i w�skie, zaopatrzone w silnie po�ó�k�e z�by.Zpewno�ci� nie nale�a�y do jego rasy.Rozgl�da� si� wokó� i w pewnym momenciedostrzeg� b�ysk metalu.Zbli�ywszy si� podniós� z ziemi z�aman� w�óczni�.Przyjrza� si� dok�adniej p�kni�temu w pobli�u grota drzewcu.Teraz nie mia� ju�w�tpliwo�ci.Zna� t� bro�, nale�a�a do widzianego na wyspie rybaka.Fors zatacza� coraz szersze kr�gi wokó� pola walki.Jeszcze raz zbli�y� si� dodziwnych szkieletów, pomijaj�c jednak wcze�niej znalezion� w�óczni�, nienatrafi� na �aden �lad �owcy.Ko�ci budzi�y wyra�n� odraz� kota, mo�liwe, �eprzyczyni� si� do tego unosz�cy si� nad nimi odór.Myszkuj�ca tu i tam z nosemprzy ziemi Lura, podbieg�a nagle do sterty kamieni i wspi�wszy si� na zadnie�apy, zacz�a je obw�chiwa�.Wszystko by�o jasne.�owca nie da� si� zaskoczy� atakiem z ciemno�ci.Starczy�omu czasu, aby wdrapa� si� na gór�, gdzie atakuj�ce go istoty nie mog�y go odrazu dopa�� i sk�d móg� broni� si� tak skutecznie, �e dwóch napastników zosta�orannych lub pad�o trupem, staj�c si� natychmiast �erem zbrojnych w straszne k�ywspó�plemie�ców.W ko�cu uda�o mu si� chyba uciec, gdy� nigdzie nie móg�dostrzec jego ko�ci.Aby si� dostatecznie upewni�, zacz�� rozgniata� nogami niskie zaro�la.W pewnejchwili potr�ci� stop� niewielki, okr�g�y przedmiot.Podniós� go, a wtedyokaza�o si�, �e trzyma w r�ku ma�y, wykonany z ciemnego drewna b�benek owypolerowanych �cianach, obci�gni�ty wyprawion� skór� o niezwyk�ej g�adko�ci.B�ben sygnalizacyjny! Odruchowo uderzy�, wydobywaj�c z instrumentu niskiwibruj�cy d�wi�k, który odbijaj�c si� od pobliskich ruin, powraca�zwielokrotnionym echem.Zabra� b�ben ze sob�.Nie wiedzia� dlaczego to robi,fascynowa� go jednak nieznany w górach sposób przesy�ania wiadomo�ci.Nast�pne dwa dni min�y spokojnie.Wszystko wskazywa�o na to, �e Koczownicynigdy nie zapuszczali si� w te strony, cho� by� to dla my�liwych prawdziwy raj,obfituj�cy we wszelk� zwierzyn�.Fors, nie chc�c straci� �adnej ze swychcennych strza�, wysy�a� na �owy Lur�, która nareszcie by�a w swoim �ywiole,ca�ymi dniami poluj�c w stepie.Mi�sa mieli w bród, dla urozmaicenia jedlijagody i ziarno z dojrzewaj�cych k�osów dzikich zbó�.Natkn�li si� jeszcze na dwa miasteczka, wymin�li je jednak z daleka, gdy tylkopojawi�y si� pierwsze ruiny.Ponure, przesi�kni�te wilgoci� miejsca, dzia�a�yprzygn�biaj�co i wtedy nadchodzi�o pytanie, co by by�o gdyby na miejscuczarnoskórego znalaz� si� on sam.Czy zaskoczony na otwartej przestrzeni,kulej�cy kaleka potrafi�by dotrze� w bezpieczne miejsce? Teraz noga sprawia�amniej bólu.Codziennie szed� przez jaki� czas, aby rozrusza� mi�nie i wzmocni�delikatn� jeszcze blizn�.Czu�, �e ju� wkrótce b�dzie porusza� si� ca�kiemswobodnie.Rankiem czwartego dnia dotarli do rozleg�ych wydm.Poza pasmem ukszta�towanychprzez wiatr formacji rozci�ga�o si� owiane legend� jezioro - bezkresna,szaroniebieska tafla wody.Zdumiony pomy�la�, �e tak w�a�nie musi wygl�da�le��ce na ko�cu �wiata morze.Na brzegu zalega�y wysokie stosy naniesionegoprzez fale, zbiela�ego na s�o�cu drewna.Ostatnio musia�a przej�� t�dy burza,gdy� na piasku wida� by�o poskr�cane, na wpó� gnij�ce cia�a ryb.Zsiad� z konia, chwyci� za uzd� i ruszy� ku wodzie.Piasek by� mi�kki, tak, �ezapad� si� g��boko, wyci�gaj�c stopy ze znacznym wysi�kiem.W miar� zbli�aniasi� do brzegu musia� zatyka� nos, tak niezno�ny stawa� si� fetor rozk�adaj�cychsi� ryb i wodorostów.Ogl�daj�ca ryby Lura pozosta�a kilka kroków w tyle.Wi�c jezioro istnia�o naprawd�, a gdzie� na jego brzegu le�a�o odkryte przezojca miasto.Rozgl�daj�c si� dooko�a zastanawia� si�, w któr� stron� powinienteraz i��.Ukry� si� przed wiatrem za poblisk� wydm� i przysiad�38na piasku, by spojrze� na map�.Po wymini�ciu ostatniego miasteczka skierowalisi� na zachód, wi�c teraz nale�a�o skr�ci� na po�udnie.Trzymaj�c si� brzegupowinien wkrótce dotrze� do celu.Przepychanie si� przez piaski by�o bardzo m�cz�ce, tote� zniech�cony postanowi�cofn�� si� nieco w g��b l�du, na twardszy grunt.Ucieszy� si�, gdy powymini�ciu najbli�szego pagórka natrafi� na przysypane pasmo betonowej drogi.Bieg�a wzd�u� skraju wydm, móg� si� wi�c jej trzyma�.Jeszcze raz okaza�o si�,�e mapa mówi prawd�.Po przej�ciu niespe�na mili dostrzeg� wy�aniaj�ce si� zoddali ruiny.Od razu jednak wida� by�o, �e nie s� to resztki ma�ej mie��my.By�o to oczywiste nawet dla tak niedo�wiadczonego badacza, jak Fors.Wpromieniach porannego s�o�ca daleko w przedzie wznosi�y si� ku niebu wysokie,strzaskane miejscami wie�e.Mia� przed sob� jedno z wielkich miast, zcharakterystycznymi, si�gaj�cymi chmur domami.Wiedzia�, �e nie jest ono"niebieskie", gdy� w innym przypadku w nocy widzia�by na niebie �lady pi�tna.To miasto nale�a�o do niego ca�e.Langdon mia� racj� - by� to niewyczerpanymagazyn, czekaj�cy na zdobycie ku wi�kszej chwale Eyrie.Fors opu�ci� wodzepozwalaj�c klaczy na wolny k�us, a sam próbowa� odgrzeba� w pami�ci wpajane muniegdy� zasady.Przede wszystkim nale�a�o szuka� bibliotek i sklepów, zw�aszczatych z wyrobami �elaznymi i papierniczymi.Pod �adnym pozorem nie wolno by�onatomiast dotyka� �ywno�ci, cho�by nawet znajdowa�a si� w szczelnie zamkni�tychpojemnikach.Dokonywane kiedy� próby zbyt cz�sto bowiem ko�czy�y si�miertelnym zatruciem.Najcenniejsze by�y leki, musia�y by� jednak sprawdzoneprzez kogo� do�wiadczonego, gdy� niew�a�ciwie u�yte grozi�y niebezpiecze�stwemdla zdrowia i �ycia.W trakcie rekonesansu najlepiej by�o bra� niewielkie próbki znalezionych dóbr:ksi��ek, materia�ów pi�miennych, map.Ko� pozwoli mu zapakowa� znacznie wi�cejprzedmiotów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.