X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzymali�my wart� jak na nieprzyjacielskiej ziemi.Zrazu, gdy przysz�a mojakolej, by�em tak niespokojnie czujny, i� ka�dy cie� zdawa� mi si� napastnikiem.Wreszcie wzi��em si� w gar�� i zmusi�em moj� wyobra�ni� do pos�usze�stwa.Chocia� dzie� by� bezs�oneczny, w nocy wyszed� ksi�yc.�wieci� wyj�tkowomocno, a w jego promieniach ca�y �wiat sta� si� srebrzysto-czarny: srebrzystyna otwartej przestrzeni, a czarny tam, gdzie k�ad�y si� cienie.Istnia�o tutaj�ycie.Raz us�ysza�em t�tent koni, a nasze konie zar�a�y cicho i szarpa�y si�na uwi�zi, jak gdyby obok galopowali ich dzicy krewni.Potem dobieg� z oddalism�tny g�os, niby wycie poluj�cego wilka, to znów poszybowa�o nad naszym obozemco� ogromnego, skrzydlatego, jakby chc�c wyba�da�, czym jeste�my.Lecz same zsiebie nie by�y to rzeczy straszne, bowiem wiadomo nam by�o, �e na Od�ogach�yj�dzikie konie, wilki dobrze s� znane w dolinach, za� nocni skrzydlaci my�liwipoluj� wsz�dzie.Nie, nie niepokoi�y mnie te odg�osy, ale to, czego nie s�ysza�em.By�em bowiemprzekonany, zupe�nie jakbym to widzia� przed sob�, �e na tej czarno-srebrzystejziemi czai�o si� co� lub kto�, kto patrzy� i s�ucha� tak samo bacznie jak ja.Lec� czy mia�o to dobre, czy z�e zamiary - nie umia�em odgadn��.Zwidy znik�y wraz ze wschodem s�o�ca.W �wietle dziennym ziemia rozci�ga�a si�przed nami równinna i pusta: Przeszli�my przez garb mostu i pod��yli�my przedsiebie, widz�c coraz wyra�niej przed sob� góry.Przed po�udniem dotarli�my na pogórze.Tam pi�trzy�y si� wzniesienia oostrzejszych szczytach, ni� znane nam z naszego w�asnego kraju, jakby ziemi� ikamie� ciosano no�em.Droga ju� nie by�a prosta, ale zw�zi�a si� tak, �e rami�w rami� mog�o ni� jecha� najwy�ej dwóch.Wi�a si�, skr�ca�a, bieg�a w gór� i wdó� jakby jej budowniczowie szukali naj�atwiejszego szlaku przez ten labiryntwzgórz.Tak�e tutaj Stara Rasa pozostawi�a po sobie �lady.Wy�rze�bione wkamiennych �cianach spogl�da�y na nas twarze, niektóre zniekszta�cone, niektóreo ludzkim wygl�dzie, �agodne, oraz wst�gi run.Riwal spisywa� je pilnie.Nikt nie potrafi� czyta� pisma Dawnych, Riwal jednak �ywi� nadziej�, �e kiedy�jemu to si� uda.Musieli�my si� zatrzymywa�, gdy spisywa� runy, i po�udniepowita�o nas w w�skiej dolinie, gdzie stan�li�my pod podbródkiem ogromnejtwarzy, wyrze�bionej w �cianie urwiska.Przygl�da�em si� jej ju� z dala, gdy podje�d�ali�my i znajdowa�em w niej co�nieuchwytnie znajomego, cho� nie móg�bym rzec co.To dziwne: chocia� otacza�y nas zewsz�d dzie�a r�k tych, którzy odeszli,opu�ci�o mnie tu uczucie, �e jestem �ledzony, jakby to, co kiedy� tu �y�o -znik�o, nie pozostawiaj�c stra�y.Tote� wst�pi� we mnie duch, bowiem od czasuburzy czu�em si� przygn�biony,- Czemu mog�y s�u�y� te wszystkie rze�by? - dziwi�emsi�.- Im dalej si� posuwamy, tym ich wi�cej na skalnych �cianach.Riwal prze�kn�� k�s suchara, zanim odpowiedzia�:- Mo�e doje�d�amy do jakiego� wa�nego miejsca, o�tarza lub miasta.Od latzbieram i badam opowie�ci kupców, ale nie znam nikogo, kto by zapu�ci� si� w testrony.Dostrzeg�em, �e by� podniecony i wiedzia�em, �e spo�dziewa si� odkrycia,wi�kszego ni� te, których w ci�gu lat dokona�, w�druj�c po Od�ogach.Nied�ugobawili�my nad posi�kiem, poniewa� jego entuzjazm i mnie si� udzieli�.Wnetruszyli�my dalej spod wielkiej brody.Droga nadal wi�a si� mi�dzy wzgórzami, a kszta�ty rze�b coraz wi�cej zawiera�yszczegó�ów.Nie widzieli�my ju� wi�cej g�ów lub twarzy.Teraz to runy bieg�ypod�ug zawi�ych wzorów linii i kó�.Przy jednym z nich Riwal �ci�gn�� lejce:- Wielka Gwiazda! - By� wyra�nie przej�ty: Przy�gl�daj�c si� bli�ejdrobiazgowemu wzorowi, wreszcie do�strzeg�em jego podstawowy zarys: kszta�tpi�cioramiennej gwiazdy, zdobionej takim -bogactwem linii, zakr�tasów i innychudziwnie�, �e odczytanie tego wymaga�o dok�ad�nego przyjrzenia si�.Wielka Gwiazda? - powtórzy�em pytaj�c.Riwal zsiad� z konia i podszed� do kamiennej �ciany, na której widnia� ówg��boko r�ni�ty wzór.Przesun�� palcami wzd�u� jego linii tak wysoko, jak tylkomóg� si�gn��, jakby chcia� si� przekona�; dotkn�wszy, �e to, co widz� jegooczy, rzeczywi�cie istnieje.- To sposób - tyle nam wiadomo - na wezwanie jednej z najwy�szych Mocy -odpar�.- Chocia� dla nas jest stracone ws�ystko prócz znaku.Nigdy dot�d niewidzia�em jej w tak bogatej oprawie.Musz� to przerysowa�!Natychmiast wyj�� róg z inkaustem, ciasno zakr�cony na czas podró�y, pióro ikawa�ek pergaminu i zacz�� kopiowa� wzór.Tak zatraci� si� w swojej pracy, �ezacz��em si� niepokoi�: Wreszcie uczu�em, �e ju� nie usiedz� d�u�ejpatrz�c jak z wolna kre�li.Pilnie przygl�da� si� ka�dej cz�ci wzoru, zanimprzeniós� j� na pergamin.- Pojad� naprzód - powiedzia�em.Mrukn�� co� w od�powiedzi, zaj�ty prac�.Odjecha�em, a wkrótce Droga po raz ostatni zakr�ci�a �i urwa�a si�.Na g�adkiej kamiennej �cianie wznosz�cej si� przede mn� nie by�o �ladu �adnejbramy ani wrót, a jednak bruk ko�czy� si� równo ze �cian� urwiska.Patrzy�emnie wierz�c w�asnym oczom na ten nag�y i zdawa�oby si� - bezsen�sowny, kresnaszej wyprawy.Droga, która zacz�a si� w martwym punkcie i ko�czy�a tak samo?Dlaczego i po co j� zbudowano?Zsiad�em z konia i podszed�em bli�ej.Przesun��em koniuszkami palców po�cianie.Wyczu�em najprawdziw�szy, lity kamie�, do niego dobiega�a Droga i - towszystko.Schyliwszy si� zbada�em jedn� stron� bruku, potem drug�, wreszciezszed�em z niego, by poszuka� jakiego� wyja�nienia.Znalaz�em dwie kolumny, pojednej z ka�dej strony Drogi, jakby sta�y po bokach bramy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.