[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Pozwól mi na próbê wody.Boga rzekimo¿na przeb³agaæ.Myna w³o¿y³ miecz do pochwy i poleci³ przyprowadziæ do siebie tego cz³owieka.By³ najbardziej brudny i obdarty.W t³ustej czerwonej twarzy tkwi³y rozbieganeoczy.– Daj mi, panie, luzaka.Pod brzuch konia dwa wype³nione powietrzem œwiñskiepêcherze.Czy nie widzisz, ¿e rzeka jest tylko w dwóch miejscach niebieskawa, aw innych ¿Ã³³ta? Tam, gdzie ma barwê niebiesk¹, jest g³êbina.Ale tam, gdziewidzisz jej ¿Ã³³t¹ barwê, zalega piasek.Daj mi swój z³oty pierœcieñ, a ja rzucêgo w rzekê na ofiarê bogu.I przep³ynê na koniu, a wy za mn¹.Nale¿y tylkoomijaæ wiry, które widzisz z tego miejsca.Wiry mog¹ wci¹gn¹æ na dno g³êbiny.Skin¹³ g³ow¹, aby temu cz³owiekowi podano konia i przyczepiono pod brzuchkoñski dwa œwiñskie pêcherze.Potem œci¹gn¹³ z palca z³oty pierœcieñ i rzuci³go pod nogi rybaka.Tamten zaœ chciwie porwa³ pierœcieñ i wsadzi³ go sobie napalec.Opowiada siê, ¿e Myna rozkaza³ wszystkim wojownikom nape³niæ powiet­rzemwiezione na nich pêcherze, przyczepiæ je pod koñskie brzuchy i byæ w gotowoœcido przeprawy, jeœli rybak zdo³a przebyæ rzekê.By³o wczesne popo³udnie, dzieñ pochmurny, ale nagle pokaza³o siê s³oñce.Awówczas wojownicy ujrzeli, ¿e rzeka rzeczywiœcie jest miejscami niebieska, amiejscami ¿Ã³³ta.Widzieli te¿ jak œmia³o rybak skierowa³ konia ku rzece,najpierw wpad³ w niebiesk¹ g³êbinê i konia porwa³ silny nurt.Ale oto za chwilêkoñ znalaz³ siê na p³yciŸnie, wspar³ siê kopytami o p³ytkie dno i wydosta³ zg³êbiny.W po³owie rzeki znowu wpad³ w niebieskie pasmo nurtu i powtórnie wodaponios³a konia i jeŸdŸca.Ale koñ nie uton¹³, tylko da³ siê ponieœæ nap³yciznê.Rybak dotar³ do drugiego brzegu i bez s³owa znikn¹³ w gêstychkrzakach ³ozy, zabieraj¹c z sob¹ konia i pierœcieñ, którego nie rzuci³ dowody.– Za mn¹! – wrzasn¹³ Myna na wojowników i skierowa³ swego konia do rzeki.Opowiada siê, ¿e za nim wskoczy³a Arne, a potem tysi¹c konnych.Nie wszyscyjednak zdo³ali dostaæ siê na drugi brzeg.Dwudziestu jeŸdŸców porwa³y wiry iwraz z koñmi poci¹gnê³y w g³êbinê, mimo podwieszonych pod brzuchami pêcherzy zpowietrzem.Tego wieczoru ca³a armia Myny i Arne obozowa³a w gêstych ³ozach na prawymbrzegu Visuli.Pozwolono wojownikom rozpaliæ niewielkie ogniska, przy którychmogli ogrzaæ siê i osuszyæ mokr¹ odzie¿.O pó³nocy poleci³ Myna ugasiæ ogniska,gdy¿ nie chcia³, aby ktoœ ich zauwa¿y³ i doniós³ o nich do P³ocka.Wszystkomia³o siê staæ tak, jak rozkaza³ Arne dziwny ¿erca.Tej nocy Myna nie zasn¹³.Przy dogasaj¹cym ognisku siedzieli nadzy, on i Arne,czekaj¹c a¿ wyschnie ich ubranie.Nie wstydzili siê swej nagoœci, poniewa¿znali swoje cia³a.Przez ca³¹ noc tylko jeden raz odezwa³ siê Myna do Arne,zadaj¹c jej pytanie:– Ten rybak nie rzuci³ do rzeki mojego pierœcienia.Czy to znaczy, ¿e mo¿naoszukiwaæ nie tylko ludzi, ale i boga?– Nie wiem tego – odpar³a senna Arne, okrywaj¹c siê ju¿ wysuszon¹ derk¹.Myna zaœ pomyœla³, ¿e jeœli bogowie daj¹ siê oszukaæ, to tym bardziej mo¿naoszukaæ tak¿e Arne i Siemowita.Wczesnym rankiem ruszyli w stronê P³ocka wzd³u¿ niskiego w tym miejscu prawegobrzegu rzeki.Visula tu i ówdzie rozla³a siê kiedyœ bardzo szeroko, lecz gdywody jej opad³y, pozosta³y wielkie p³ytkie jeziora i po³acie grz¹skiej ziemi,któr¹ musieli omijaæ, przez co droga do P³ocka wyd³u¿y³a siê.Dalej brzeg niecowznosi³ siê, kopyta koni zaczê³y st¹paæ po twardym i suchym gruncie, a wœródnadrzecznych ³¹k pojawia³y siê kêpy olszyn i brzóz.Po jakimœ czasie znaleŸlisiê nawet w sosnowym lesie, rozbrzmiewaj¹cym g³osami ptaków.Za lasem trafilina rozje¿d¿ony ko³ami wozów szeroki piaszczysty trakt i skierowali siê nimwiedz¹c, ¿e musi prowadziæ do P³ocka.W po³udnie – a w³aœnie niebo rozchmurzy³o siê i potoki s³oñca sp³ynê³y naziemiê – zatrzymali siê, aby pozwoliæ odpocz¹æ koniom i nakarmiæ je z rêkiowsem, który w lnianych workach dŸwiga³o kilkanaœcie luzaków.– Czy by³aœ kiedyœ w P³ocku? – Myna zapyta³ Arne.– Tak.– Ja te¿ bywa³em w P³ocku.Gród mieœci siê na ogromnej górze nad rzek¹.Zyfikazbudowa³a mocne wa³y obronne, a potem Poraj i ¯elis³aw jeszcze je umocnili.Gród jest ma³y, ciasny, ale trzeba mieæ wiêcej ni¿ tysi¹c konnych i oœmiusettarczowników oraz wojsk ksiêcia Lacha, aby go zdobyæ.¯elis³aw opuœci³ P³ock iuda³ siê na wojnê z Estami.Zostawi³ jednak chyba doœæ liczn¹ stró¿e, aby P³ockmóg³ siê broniæ.Nie wierzê zreszt¹ w ¿adn¹ wojnê z Estami.¯elis³aw odszed³,lecz mo¿e w ka¿dej chwili powróciæ i zaatakowaæ nas nagle od ty³u, gdy bêdziemyoblegaæ gród.Po co nam P³ock? Dlaczego ca³¹ nasz¹ armiê mamy zaprz¹taæzdobywaniem grodu, który nie da siê posi¹œæ tak ³atwo? Powinniœmy, Arne,spotkaæ siê z naszymi tarczownikami i wojownikami Lacha.I razem, skrajemMazowii, uderzyæ od pó³nocy na Ziemiê Lêdzian i na Czemê.– ¯erca z Wroniej Góry doradza³ inaczej.Kaza³ iœæ pod P³ock – odpar³a,wzruszeniem ramion wyra¿aj¹c zdumienie z powodu jego nag³ych w¹tpliwoœci.– Jeœli zaczniemy oblegaæ P³ock, na plecy spadnie nam ¯elis³aw i poniesie­myklêskê – upiera³ siê Myna.– Bez sauromackiej armii ¯elis³awa nie mo¿emy sami uderzaæ na Czemê i jegowojska.To te¿ oznacza³oby klêskê.¯erca mówi³.Przerwa³ jej gwa³townie:– Da³em rybakowi swój z³oty pierœcieñ, aby przeb³aga³ boga Visuli.Ale rybakoszuka³ boga rzeki i my tak¿e oszukaliœmy go, przep³ywaj¹c g³êbinê bezsk³adania ofiar.– I co z tego?– To znaczy, ¿e boga mo¿na oszukaæ.I to tak¿e znaczy, Arne, ¿e bogowiepotrafi¹ oszukiwaæ ludzi.A jeœli ¿erca nas ok³ama³ i jego rady s¹ fa³szywe?Ogieñ na Wroniej Górze mo¿e byæ k³amc¹.– Ogieñ, tak.Ale nie Dago Piastun.Rozkazy ¿ercy nie by³y od Ognia, lecz odPiastuna.– Czy masz pewnoœæ, Arne?– Nie.– zawaha³a siê.– Dago Piastun choruje na Brak Woli.W jego imieniu rz¹dzi Petronas, a toprzebieg³y Makedoñczyk.Powiedz mi: co mu zale¿y na tym, aby Siemowit wyzwoli³Ziemiê Lêdzian, pokona³ Czemê i potem Wataja, mnie oddaj¹c w³adzê nad GrodamiCzerwieñskimi?– Bo chce z³ota Scytów.Nie pyta³am ciê nigdy o to, lecz teraz wyznaj miprawdê: wiesz, gdzie jest to z³oto?– Wiem – powiedzia³ po chwili namys³u.– To czemu pytasz, dlaczego Piastun pragnie zwyciêstwa Siemowita i twojego,Myna?– Dago Piastun i Petronas znaj¹ sztukê rz¹dzenia ludŸmi, bo obydwaj uczyli siêjej u Rhomajów.Ta sztuka opiera siê na k³amstwie.Sk¹d wiesz, czy korzystaj¹cz tego, ¿e opuœciliœmy Kruszwic, Petronas nie zajmie dla Piastuna groduSiemowita?Zaœmia³a siê pogardliwie.Po raz pierwszy okaza³a mu lekcewa¿enie.– Piastun jest olbrzymem, Myna.Mia³am go w swym ³o¿u wiêcej razy ni¿ ciebie.Synem olbrzyma jest Siemowit.A olbrzymi inaczej myœl¹ ni¿ zwykli ludzie.Jeœlinawet Dago Piastun choruje na Brak Woli, i tak jest w nim jej jeszcze wiêcejni¿ u zwyk³ego cz³owieka.Nie wierzy³a w swoje s³owa.Ale co mia³a powiedzieæ Mynie, tutaj, w pobli¿uP³ocka, gdy pos³ucha³a ¿ercy i rozdzieli³a armiê dan¹ jej przez Siemowita? ZapóŸno by³o, aby zmieniæ plany wyprawy przeciw Czernie i Watajowi.Nagle zakrzykn¹³ jeden z wojowników:– Popatrz, szlachetna pani, na pó³noc! Widaæ dym.Coraz wiêkszy dym.To chybapali siê P³ock.Przestali karmiæ konie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl