[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Nie mam pojêcia, kto to jest.To znaczy, œciœle bior¹c on w ogóle nie istnieje, ale to nie ma znaczenia.- Dobrze, ale czekaj! Tam by³o tego wiêcej.Przesz³o cztery miliony.Pomyœla³am, ¿e przeliczenie dolarów na korony jest pewnie trochê inne, ni¿s¹dzi³am, i znów jej przerwa³am.- Wszystko jedno.Mówi³am ci, ¿e oko³o.Przyjmij wyrazy wdziêcznoœci od paruosób, którym coœ niecoœ uratowa³aœ.275Szczegó³Ã³w dowiesz siê póŸniej i dopiero wtedy ci oko zbieleje!.Siedzia³am w domu, bezskutecznie usi³uj¹c znaleŸæ przez telefon majora,wykazywanie inicjatywy uwa¿a³am bowiem za niezbêdne.Dziwi³am siê, ¿e on mniejeszcze nie szuka.Musia³am widocznie staæ siê najbardziej podejrzana, jakwiadomo, najbardziej podejrzanego ³apie siê na koñcu.Zamiast majora zadzwoni³aLalka.- Nic nie zrozumia³am z tego, co mi wczoraj mówi³aœ -rzek³a z niezadowoleniem.- Opowiedz to jeszcze raz, bo mnie bardzo ta ca³a sprawa ciekawi.Kto kogozabi³, jak i dlaczego.A ja ci potem te¿ coœ powiem.Ale mów po kolei i jakoœlogicznie.- Po kolei? Proszê bardzo.Najpierw dwóch facetów zamordowa³o jednego takiego wpobli¿u mnie.Tych facetów on zna³, poniewa¿ ju¿ wczeœniej parê razy gonapadli, no i rozpozna³ ich.Okaza³o siê, ¿e zostali wynajêci do napadaniaprzez trzeciego faceta.- Czwartego - poprawi³a Lalka.- Dwóch i ofiara, to trzech, a ten jest czwarty.Liczê ich na palcach, ¿eby siê nie zgubiæ.- Dobrze, przez czwartego.No i ten czwarty, chlebodawca, kaza³ gozamordowaæ.- Dlaczego?- Sama siê nad tym zastanawiam.Nie wiadomo.Mo¿e nieboszczyk dowiedzia³ siê onim czegoœ, mo¿e by³y inne przyczyny, na razie nie sposób odgadn¹æ.W ka¿dymrazie jedna osoba wykry³a.- To ju¿ pi¹ta.- Pi¹ta, niech bêdzie, pi¹ta osoba wykry³a, ¿e to on go kaza³ zamordowaæ i onsiê dowiedzia³, ¿e ona to wykry³a.Postanowi³ j¹ te¿ zamordowaæ i przejecha³ j¹samochodem, zaczaiwszy siê uprzednio w odpowiednim miejscu.Tyle ¿e nast¹pi³apomy³ka i przejecha³ ca³kiem kogo innego.276- Szóstego.!- Szóst¹.A pi¹ta osoba ¿yje.Teraz nale¿y po prostu zamkn¹æ tego mordercê.Ito wszystko.-.A dlaczego siê go jeszcze nie zamknê³o?- Bo tylko ja wiem, kto to jest.A milicja jeszcze ze mn¹ nie rozmawia³a.- W takim razie powinien szybko zamordowaæ i ciebie.By³abyœ siódma.- Owszem i dziwiê mu siê, ¿e nie próbuje.Pi¹ta osoba te¿ wie, kto to jest, aleuzgodni³yœmy miêdzy sob¹, ¿e nie ona to zezna, tylko ja.Mnie trochê g³upio, boci¹gle nie mogê zrozumieæ, dlaczego on kaza³ zamordowaæ tamtego pierwszego.- A dlaczego go kaza³ napadaæ?- To by³a ta bandycka dzia³alnoœæ na szkodê czarnego rynku.Napadano go wtrakcie za³atwiania transakcji z aferzystami i odbierano im pieni¹dze.Ons³u¿y³ za przynêtê.Czy mo¿e za pu³apkê, nie wiem, jak to okreœliæ.W ka¿dymrazie by³ podstawowym elementem napadów.- A kto zabiera³ pieni¹dze?- Szef oczywiœcie.Ten chlebodawca.- Ten czwarty?- Ten czwarty.Morderca.- Nonsens - powiedzia³a Lalka stanowczo.- Musia³by upaœæ na g³owê, ¿eby kazaæmordowaæ kurê, która mu znosi z³ote jajka.Wykluczone, ¿eby go kaza³zamordowaæ.Nie wierzê w to.Zmieñ koncepcjê.- Nie mogê, to wszystko ju¿ siê sta³o.- W takim razie przemyœl to jeszcze raz.Musi byæ ktoœ siódmy.A co do tychnapadów, to od razu ci mogê powiedzieæ, ¿e ¿adnych nie by³o.- Proszê? - zdziwi³am siê.- Nie rozumiem, co mówisz.- To jest w³aœnie to, o czym ciê mia³am zawiadomiæ.-Lalka zaczê³a siê nagleokropnie œmiaæ.- Czekaj, nie mogê, przecie¿ to czyste kino.! Nie by³o,rozumiesz, ¿adnych277napadów, ¿adnych kradzie¿y, nic kompletnie! Rany, chyba pêknê.!- Uspokój siê w tej chwili! - za¿¹da³am surowo.- Nie denerwuj mnie! Mów, co toznaczy!- To znaczy, ¿e dzwoni³a do mnie Malwina.Wiesz, teœciowa Samsona.¯ona panaKarola.Prosi³a mnie bardzo i z wielkim naciskiem, ¿ebym sobie zapamiêta³a, ¿ewcale ich nie okradli.Jej m¹¿ po prostu zgubi³ sto z³otych i myœla³, ¿e muktoœ ukrad³, a ona sobie tylko tak ¿artowa³a z nudów.A ci jego znajomizwyczajnie uroili sobie coœ po pijanemu, mylili siê przy liczeniu pieniêdzy,przeoczyli jakieœ wydatki, w ogóle te¿ ¿artowali, a tak naprawdê nikt nieponiós³ ¿adnych strat.Nikt nikogo nie napad³.Nigdy w ¿yciu o ¿adnych napadachnawet nie s³yszeli.Nie wierzy³am w³asnym uszom.Pomyœla³am, ¿e Lalka siê wyg³upia.- Na litoœæ bosk¹, co za brednie mówisz?! - spyta³am w os³upieniu i ze zgroz¹.- ¯adne brednie.Stwierdzam fakty.Mogê ci rêczyæ, ¿e nikt za skarby œwiata nieprzyzna siê do jednej utraconej z³otówki.Nie ma ani jednej poszkodowanejosoby.Jest to wiadomoœæ pewna, mur, beton, granit.Jak chcesz, to siê terazzastanów, co wobec tego robili ci dwaj, którzy zamordowali tego pierwszego.- Wiesz.W tej sytuacji to ja naprawdê nie wiem, co oni robili.-powiedzia³am s³abo, odzyskawszy g³os.- Mo¿e te¿ sobie coœ uroili.- No chyba.Mo¿liwe, ¿e i zbrodni w ogóle nie by³o.- No nie.Zbrodnia by³a.Zw³oki wszyscy widzieli na w³asne oczy.- Ale drugiej zbrodni.Ta szósta.Zaraz, szósta? Tak, ta szósta osoba poprostu wpad³a pod samochód przypadkowo.- G³upia jesteœ, ja to te¿ widzia³am na w³asne oczy! Czekaj.Ranyboskie.!!!278W b³yskawicznym skrócie pojawi³y mi siê nagle w pamiêci wszystkie wiadomoœci,jakie kiedykolwiek posiada³am na temat przepisów prawa.Uœwiadomi³am sobie, cozrobi³am i jak wygl¹dam.To przecie¿ ja zawiadomi³am majora o kradzie¿ach inapadach! Je¿eli poszkodowani siê wypr¹, a efektów kradzie¿y i dowodówrzeczowych nie ma.Jasne, wymyœli³am to sobie, ubzdrzy³am, mam przecie¿wyobraŸniê, pos³u¿y³am siê imaginacj¹ dla draki i nie mia³am nic lepszego doroboty, jak tylko lecieæ do milicji i wprowadzaæ j¹ w b³¹d! Oczywiœcie, jajedna przecie¿ twierdzi³am, ¿e by³y kradzie¿e i napady! Wprowadzi³am w b³¹dmilicjê i dowali³am jej roboty! Dopiero za to siê solidnie siedzi!.- Pojêcia nie mam, co zrobiæ - powiedzia³am z rozpacz¹.- Chyba te¿ siê wyprêwszystkiego.¯eby oni sparszywieli, ten ca³y margines spo³eczny.Nie mog³aœpowiedzieæ wczeœniej?- Nic wczeœniej nie wiedzia³am.W ogóle najlepiej by³oby wszystko wiedzieæwczeœniej.Gdybym wczeœniej wiedzia³a, ¿e siê do mnie wczoraj wybierasz,umówi³abym siê z tob¹ u znajomych, bo samochód mam w warsztacie, tapicerkêrobiê i jestem spieszona.A nawet blisko ciebie by³am, na P³atowcowej.- Niedaleko mordercy - mruknê³am mimo woli, bo na P³atowcowej mieszka³ Gawe³.- Co? Jakiego mordercy.? A! ¯adnego mordercy nie widzia³am.Widzia³ampó³g³Ã³wka.- Jakiego znowu pó³g³Ã³wka? - spyta³am w roztargnieniu, bo ju¿ zaczê³am myœleæ osposobach wybrniêcia z okropnej imprezy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl