[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiedzia³em, ¿e w koñcu do tego dojdzie, ale myœla³em, ¿e uda mi siêwytrzymaæ, a¿ znajdê siê w domu, z ¿on¹.- Przypuszczam, ¿e po prostu za d³ugo czeka³eœ.- Umiesz s³uchaæ.- Bannerman za³o¿y³ okulary.- Nie, to nie tylko to.W tobiejest coœ.Niech mnie szlag, jeœli wiem co.Ale z pewnoœci¹ coœ.- I to wszystko, od czego mo¿na by zacz¹æ?- Tak.Naskakuj¹ g³Ã³wnie na mnie, lecz policja stanowa te¿ siê nie popisa³a.Ani funkcjonariusze biura prokuratora okrêgo­wego.Ani nasz pieszczoszek z FBI.Mój patolog zdo³a³ okreœliæ typ spermy, ale na tym etapie na nic siê to nam nieprzyda.Naj­bardziej niepokoi mnie brak w³osów i kawa³ków skóry podpa­znokciami ofiar.Przecie¿ wszystkie musia³y walczyæ, a nie ma­my nawetcentymetra skóry.Facet mo¿e mieæ sojusznika w diable! Nie zgubi³ guzika, listyzakupów, nie zostawi³ naj­mniejszego cholernego œladu.Dziêki prokuratorowistanowe­mu gadaliœmy z psychiatr¹ z Augusta i goœæ twierdzi, ¿e tacy zawsze siêujawniaj¹.Prêdzej czy póŸniej.Wielka mi pociecha! Co, jeœli ujawni siê,powiedzmy, dwanaœcie trupów od dziœ?- Paczka papierosów jest w Castle Rock?- Tak.Johnny wsta³.- No to jedziemy.- Moim wozem?Johnny uœmiechn¹³ siê.Na zewn¹trz wy³ wiatr, wichura wzmaga³a siê.- W tak¹ noc dobrze jest mieæ przy sobie policjanta - powie­dzia³.7Zamieæ osi¹gnê³a apogeum - dojazd do Castle Rock radio­wozem Bannermana zabra³im pó³torej godziny.Kiedy weszli do ratusza i otrzepali œnieg z butów, by³odwadzieœcia po dziesi¹tej.W korytarzu czeka³o kilku dziennikarzy; siedzieli na ³awce pod strasznymportretem jakiegoœ ojca-za³o¿yciela miasteczka, opowiadaj¹c sobie o zdarzeniachpoprzedniej nocy.Na widok wchodz¹cych zerwali siê z miejsc i otoczyli ich wokamgnie­niu.- Szeryfie, czy to prawda, ¿e nast¹pi³ prze³om w sprawie?_ W tej chwili nie udzielam ¿adnej odpowiedzi - odpar³ Bannerman spokojnie.- Kr¹¿¹ plotki, ¿e zatrzyma³ pan jakiegoœ mê¿czyznê z Ox­ford, szeryfie.Czy toprawda?- Nie.Przepuœæcie nas, ludzie.Ale dziennikarze skupili sw¹ uwagê na Johnnym, który po­czu³ siê nagle tak,jakby mia³ w ¿o³¹dku kamieñ.Co najmniej dwie twarze widzia³ na konferencji wszpitalu.- Bo¿e œwiêty! - krzykn¹³ jeden z reporterów.- Pan jest John Smith, prawda?Johnny poczu³ nagle szalon¹ ochotê powo³aæ siê na pi¹t¹ po­prawkê dokonstytucji jak gangster przed komisj¹ senack¹.- Tak - potwierdzi³.- To ja.- Ten jasnowidz? - zapyta³ ktoœ.- Ludzie, przepuœæcie nas.- Bannerman podniós³ g³os.- Czy wy naprawdê niemacie nic lepszego do roboty?- Wed³ug Inside View jest pan oszustem - powiedzia³ ch³o­pak w grubym p³aszczu.- Co pan na to?- Mogê tylko powiedzieæ, ¿e ta gazeta publikuje, co jej siê podoba.- Czy zaprzecza pan artyku³owi z Inside View?- Niestety, nic wiêcej nie mogê powiedzieæ.Kiedy przez drzwi z matowego szk³a wchodzili do gabinetu szeryfa, reporterzyœcigali siê do dwóch automatów telefonicz­nych, znajduj¹cych siê ko³o biuratresera psów.- A teraz to ju¿ wyp³ynê³o gówno - powiedzia³ ¿a³oœnie Bannerman.- Przysiêgamna Boga, nie przypuszcza³em, ¿e bê­d¹ jeszcze tu tkwiæ.W tak¹ noc! Powinienemwprowadziæ ciê od ty³u.- A co, nie wiedzia³eœ, ¿e kochamy s³awê? - spyta³ gorzko Johnny.- My wszyscy,jasnowidze, damy siê pokrajaæ za odro­binê s³awy.- Nie, nie wierzê w to - stwierdzi³ Bannerman.- Nie ty.No, co siê sta³o, tosiê nie odstanie.Ale Johnny w wyobraŸni ju¿ czyta³ nag³Ã³wki: MIEJSCOWY JASNOWIDZ ZASTÊPCASZERYFA W SPRAWIE DUSI­CIELA.JASNOWIDZ PROWADZI ŒLEDZTWO W SPRA­WIE„LISTOPADOWEGO MORDERCY"! OSKAR¯ENIEINSIDE VIEW O OSZUSTWO TO £GARSTWO, PROTE­STUJE SMITH!W biurze zastali dwóch mê¿czyzn.Jeden drzema³, a drugi popija³ kawê i bezzainteresowania wertowa³ górê raportów.- ¯ona wyrzuci³a go z domu, czy co? - zapyta³ kwaœno Ban-nerman, wskazuj¹c naœpi¹cego ch³opaka.- W³aœnie wróci³ z Augusta - wyjaœni³ drugi zastêpca.Sam równie¿ mia³ oczypodkr¹¿one ze zmêczenia.Patrzy³ ze zdzi­wieniem na Johnny'ego.- Johnny Smith.Frank Dodd.Ta tu Œpi¹ca Królewna to Ro-scoe Fisher.Johnnyskin¹³ g³ow¹ na powitanie.- Roscoe twierdzi, ¿e prokurator stanowy chce nam odebraæ sprawê - powiedzia³Dodd rozgniewany, zbuntowany i przy tym wszystkim jakiœ ¿a³osny.- Ale prezentpod choinkê, nie?Bannerman po³o¿y³ rêkê na jego karku i potrz¹sn¹³ go ³agod­nie.- Za bardzo siê martwisz, Frank.I za du¿o czasu spêdzasz nad spraw¹.- Ca³y czas myœlê, ¿e w raportach musi byæ coœ.- Dodd wzruszy³ ramionami iszturchn¹³ je jednym palcem.- C o œ!- IdŸ do domu i odpocznij, Frank.I zabierz ze sob¹ nasz¹ Œpi¹c¹ Królewnê.Akurat potrzebujemy, ¿eby jeden z tych foto­grafów zrobi³ mu zdjêcie.Wydrukujeje potem w gazecie z pod­pisem: „W Castle Rock trwa intensywne œledztwo" izostanie nam tylko zamiatanie ulic.Bannerman wprowadzi³ Johnny'ego do swego gabinetu.Biurko zasypane by³opapierami.Na parapecie okna sta³a foto­grafia przedstawiaj¹ca jego ¿onê icóreczkê, Katrinê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl