[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy gdzieś w pobliżu jest orkiestra dęta? Jakakolwiek orkiestra?Wstał podekscytowany nagłą myślą.Był niemal pewien, iż ktoś mu wspominał, że młody Pearce grywa na flecie podczas obozowych sesji jazzowych.A wygląda on na miłego, zgodnego chłopca.Takie zajęcie pomoże mu oderwać się od myśli o tragicznej śmierci Fawkesa, po której, jak wiedział Ayscue, nie doszedł jeszcze do siebie.Cóż, nie ma na co czekać.Ayscue podszedł do telefonu i podniósł słuchawkę.– Słucham, centrala.– Czy szeregowy Pearce ma teraz służbę?– Nie, skończył o ósmej zero zero, sir, po nocnej zmianie.Teraz pewno leży w łóżku.– W takim razie dziękuję.– Jeśli pan chce, sir, mogę zadzwonić na wartownię i ktoś pójdzie po niego do bloku.– Nie, jeśli śpi, to nie będę mu przeszkadzał.Znajdę go później.Dziękuję.Odłożył słuchawkę i pomyślał przez chwilę.Potem wyjął z futerału skrzypce i miał właśnie zacząć partię skrzypiec z sonaty, kiedy Evans zastukał do drzwi i wszedł, niosąc parę butów od obozowego szewca.– I mam dla pana jeszcze to, sir.– Ordynans podał mu dwa listy z wewnętrznej poczty obozu.Ayscue otworzył pierwszy, ale zanim zabrał się do lektury, Evans spytał:– Czy zabierze pan Nancy na spacer jak zwykle, sir?– Tak, chyba około wpół do jedenastej.– Pomyślałem sobie, że mógłbym w tym czasie zrobić w pokoju gruntowne porządki.– Dobry pomysł.Evans wyszedł.Ayscue spojrzał na list, który trzymał w dłoni.Spinaczem przyczepiono do niego kartkę z pieczątką; Od Ofic.ds.Adm.Pod nią dopisano ołówkiem: Willie! Zajmiesz się tym? M.H.Sam list napisany był na kartce pośpiesznie wyrwanej z bloku.Zielonym atramentem skreślono na niej niedbałym pismem kilka linijek.Bez żadnych wstępów nadawca donosił, że niedawno powrócił do Anglii po kilkuletnim pobycie w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Południowej, chciałby przedstawić w jednostce obraz sił zbrojnych w oczach opinii publicznej powyższych krajów i zamierza we właściwym trybie przygotować wykład na ten temat.Napisze znów w niedalekiej przyszłości; podpisał się jako L.S.Caton.Ayscue uśmiechnął się do siebie.Hunter miał w zwyczaju przekazywać mu wszelką przesyłaną pod adres jednostki korespondencję, która w nawet najodleglejszy sposób kojarzyła mu się z kulturą.W zeszłym tygodniu umieścił jego nazwisko na liście odbiorców nowej instrukcji Zarządu Wychowawczego dotyczącej malowania wewnętrznych ścian baraków mieszkalnych i w dodatku poprosił go o komentarz.Dzisiejszy list sprawi Ayscue’owi nieco więcej kłopotów.W aktualnej sytuacji należało korzystać z niemal każdej propozycji działalności oświatowej czy rozrywkowej, lecz oferta tego Catona i sposób, w jaki ją złożył, były nieco podejrzane.Cóż, nic nie zaryzykuje, próbując dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.Usiadł za biurkiem i zredagował krótką odpowiedź, w której stwierdził, że choć proponowany wykład niezupełnie mieści się w ramach programu wypoczynkowego jednostki, to po otrzymaniu dokładniejszych informacji postara się znaleźć dla niego miejsce.Na koniec przypiął do listu kartkę dla Huntera: Może być? WA.Potem otworzył drugą kopertę.W środku znajdował się arkusz gęsto zapisany na maszynie o następującej treści:DO DZIECKA URODZONEGO BEZ RĄK I NÓGTo tylko po to, żebyś pamiętał, kto tu żądzi.Teraz będziesz już chodził na paluszkach, że tak powiem,Będziesz patrzył pod nogi, że tak powiem,I będziesz miał do czego przyłożyć rękę, że tak powiem.Możesz przyjąć to jak mężczyzna,Albo beczeć i mazać się jak dzieciak.To twoja sprawa.Nic Mnie to nie obchodzi.Jeśli zrozumiesz to jak trzeba,Możesz jeszcze pięknie sobie pożyć.Chart ducha zawsze ci się przyda,I pomyśl, jak wspaniale jest pogodzić się ze swym LOSEM.Twojej Macie i Tacie też to dobrze zrobi,I Dziadkom i Babciom, i reszcie rodziny:Nie będą już tacy zadowoleni z siebie.Ale pamiętaj, mają cię ochrzcić,Żebyś nie trafił do Odchłani,Jeśli jakiś bydlak-morderca zechce usunąć cię z tego świata -Bo bez chrztu nie dojdziesz do RAJU, ha, ha, ha.Szepnę ci jeszcze słówko, jeżeli masz chodź jedno ucho.MASZ dobrze to zrozumieć,I właściwie się o Mnie wyrażać.Bo jak NIE,To mam jeszcze co nieco w zanadrzu,Na przykład białaczkę i polio,(Apropo, na to zawsze możesz liczyć,Czy zrozumiesz Mnie jak trzeba, czy nie.)No, to było takie przyjacielskie ostrzeżenie.Chyba jedno wystarczy, co?A więc uważaj na przyszłość.Nie było ani podpisu, ani kartki z dodatkową informacją.Ayscue trzykrotnie przeczytał wiersz od początku do końca.Następnie podszedł do szafy na ubrania, wojskowego mebla z imitacji drewna orzechowego, i spomiędzy butów wyjął butelkę whisky.Napełnił do połowy szklankę do mycia zębów i wychylił ją dwoma łykami.Po raz pierwszy od ponad dziesięciu lat zdarzyło mu się pić alkohol przed południem.Odkaszlnął, usiadł, zapalił papierosa i uważnie przyjrzał się listowi.Wiersz był niewprawnie wypisany na maszynie, na kartce taniego papieru w linie, który sprzedawano w kantynie.Na kopercie, zaadresowanej niewątpliwie przez tę samą osobę, znajdował się stopień, inicjały imion i nazwisko odbiorcy – można było przeczytać je na dziesiątkach ogłoszeń i spisów w całym obozie – a w jednym rogu widniały słowa: Do magazynu.Poza tym nie było niczego więcej.Ayscue poczuł przemożne pragnienie wykrycia tożsamości autora wiersza.Na razie był jednak zbyt poruszony, aby pomyśleć o tym ze spokojem.Doświadczenie nauczyło go, że podobne bluźnierstwa przeciwko Bogu świadczą o tym, iż atakująca osoba wymaga natychmiastowej pomocy, bez której popadnie w niewybaczalny grzech rozpaczy.Powiedział sobie, że emocjonalne podejście do tej ewentualności może tylko utrudnić jej uniknięcie i skoncentrował swą uwagę na analizie samego tekstu.Uporządkował w duchu swoje spostrzeżenia.Ortografia w większości nienaganna, lecz kilka błędów godnych było analfabety.Może to wskazywać albo na niedokładnie przyswojoną dobrą edukację, albo też na próby uzupełnienia złej edukacji.„Apropo” czy „hart ducha” pisany przez „ch”.Niska warstwa społeczna? A może to efekt zamierzony, może autor chciał sprawić wrażenie osoby przeciętnej, nie związanej z literaturą? Zbyt wyrafinowany pomysł? Porusza kwestię postawy poetyckiej.Ktoś, kto nie zetknął się z poezją? A może ktoś, kto zna się na niej, lecz stwierdził, że temat wyklucza konwencjonalne formy? Ayscue nie mógł nic wymyślić.I ta anonimowość.Też dwuznaczna.I papier.A jeśli ktoś.Ayscue potrząsnął głową.Jak typowy intelektualista unikał dotychczas podstawowego pytania.Przez moment poczuł pogardę do samego siebie za to, że nie zidentyfikował go od razu.Kto przeżył niedawno wstrząs, który mógł wprowadzić go w stan ducha niezbędny do napisania takiego wiersza? Szeregowy-sygnalista Pearce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl