[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jasne, bracie, graj - zawtórowa³ jej jeden z nastolatków.Ze znaczka na jegokurtce spogl¹da³ Jimi Hendrix.- Ten facet or¿n¹³ mnie dziœ na cztery dolce.Chcia³bym zobaczyæ, jak do­staje w ty³ek.- Ty te¿ zagraj, Saro - powiedzia³ Johnny i da³ dziewczynie jedn¹ z monet.Waha³a siê przez chwilê, nim po³o¿y³a j¹ na nu­merze dwadzieœcia jeden.Na¿Ã³³tym plastyku widnia³a infor­macja, ¿e pojedyncze numery wygrywaj¹ dziesiêædo jednego.- Pan zostaje przy œrodkowych numerach, co?Johnny spojrza³ na osiem æwierædolarówek le¿¹cych na pla­styku i nagle zacz¹³znów pocieraæ czo³o, jakby czu³ nadcho­dz¹cy ból g³owy.Gwa³townym ruchemzsun¹³ pieni¹dze z kon­tuaru i sta³, potrz¹saj¹c nimi w z³o¿onych d³oniach.- Nie.Zagra tylko pani.Chcê na to popatrzeæ.Sara przyjrza³a mu siê,zaskoczona.- Johnny? Wzruszy³ ramionami.- Mam takie przeczucie.-W³aœciciel przewróci³ oczami, jakby chcia³ powiedzieæ: „Bo­¿e, daj micierpliwoœæ, bym zniós³ tych wszystkich durniów",i po raz kolejny zakrêci³ ko³em.Zawirowa³o, zwolni³o, stanê³o.Na podwójnymzerze.- Przegrywaj¹cy, przegrywaj¹cy - zaœpiewa³ mê¿czyzna i æwierædolarówka zginê³aw kieszeni jego fartucha.- Czy to w porz¹dku, Johnny? - zapyta³a ura¿ona Sara.- Zero i podwójne zero zawsze przegrywaj¹ - wyt³umaczy³ jej Johnny.- Wiêc zrobi³eœ bardzo m¹drze, ¿e zabra³eœ pieni¹dze?- Chyba tak.- Mam zakrêciæ ko³em czy zaparzyæ kawê?- Zakrêæ pan - powiedzia³ Johnny i po³o¿y³ monety, w dwóch kupkach po cztery,na kwadracie oznaczaj¹cym dwa­dzieœcia jeden do trzydziestki.Ko³o zakrêci³o siê, b³yskaj¹c œwiat³em, a Sara, nie odrywaj¹c od niego oczu,zapyta³a Johnny'ego:- Ile mo¿na na czymœ takim zarobiæ przez jeden wieczór?Do nastolatków do³¹czy³a czwórka starszych ludzi, dwie ko­biety i dwajmê¿czyŸni.Mê¿czyzna, wygl¹daj¹cy jak robotnik budowlany, powiedzia³:- Gdzieœ miêdzy piêæset a siedemset dolarów.W³aœciciel znów przewróci³ oczami.- Panie, chcia³bym, ¿ebyœ pan mia³ racjê.- Hej, nie gadaj bzdur - upomnia³ go mê¿czyzna.- Jakieœ dwadzieœcia lat temusam robi³em ten kant.Piêæset do siedmiu­set za wieczór i to bez majstrowaniaprzy kole.Johnny wpatrywa³ siê w ko³o, wiruj¹ce ju¿ wystarczaj¹co wol­no, by mo¿na by³oodczytaæ poszczególne numery.Przemknê³o zero i podwójne zero, przemknê³yjedynki, pojawi³y siê dwójki.Ko³o nadal zwalnia³o.- Za szybko, cz³owieku - odezwa³ siê jeden z nastolatków.- Zaczekaj - odpowiedzia³ mu Johnny szczególnym tonem.Sara spojrza³a na niego- jego d³uga, mi³a twarz by³a dziwnie napiêta; oczy mia³ ciemniejsze ni¿zazwyczaj, nieobecne, od­leg³e.Zapadka dotar³a do trzydziestki i znieruchomia³a.- Wygrana, wygrana - zakomunikowa³ z rezygnacj¹ w³aœci­ciel, a t³um wzniós³radosny okrzyk.Mê¿czyzna, który wygl¹­da³ jak robotnik budowlany, klepn¹³Johnny'ego po plecach wy-starczaj¹ce mocno, by Johnny siê zatoczy³.W³aœciciel siêgn¹³ pod ladê i wyj¹³z pude³ka cztery dolary, i po³o¿y³ je przy oœmiu æwiartkach.- Wystarczy? - zapyta³a Sara.- Jeszcze raz.Jeœli wygram, ten facet zap³aci za wieczór i twoj¹ benzynê.Jeœli przegram, bêdziemy do ty³u o jakieœ pó³ dolara.- Hej, hej, hej - zaœpiewa³ w³aœciciel.Rozjaœni³ siê nagle i z³apa³ w³aœciwyrytm.- Po³Ã³¿cie je, gdzie chcecie.Wszyscy krok do przodu! To nie zawody wogl¹daniu.W ko³o zakrêci siê ko³o, a gdzie siê zatrzyma, nie powie nikomu!Mê¿czyzna, który wygl¹da³ jak robotnik budowlany, i dwój­ka nastolatków stanêliko³o Johnny'ego i Sary.Po krótkiej k³Ã³t­ni ch³opcy uzbierali wspólniepiêædziesi¹t centów i obstawili dwudziestki.Mê¿czyzna wygl¹daj¹cy na robotnikabudowlane­go, który przedstawi³ siê jako Steve Bernhardt, po³o¿y³ dolara naPARZYSTE.- A ty, kolego? - zapyta³ w³aœciciel Johnny'ego.- Mam je zostawiæ, gdzie le¿¹?- Tak.- Cz³owieku - stwierdzi³ jeden z nastolatków - kusisz los.- Chyba tak - przytakn¹³ Johnny i Sara uœmiechnê³a siê do niego.Bernhardt przyjrza³ siê z namys³em i nagle przesun¹³ swoje pieni¹dze naœrodkowe.„Co, do diab³a!" - westchn¹³ nastola­tek, który przedtem powiedzia³,¿e Johnny kusi los, i przesun¹³ nale¿¹ce do niego i kolegi piêædziesi¹t centóww to samo miejsce.- Wszystkie jajka w jednym koszyku? - zdziwi³ siê w³aœci­ciel.- Tego chcecie?Gracze stali w milczeniu - cisza by³a potwierdzeniem.Do³¹­czy³o do nich kilkumiejscowych robotników, jeden z nich z dziewczyn¹; w mroku, przed budk¹, zebra³siê ca³kiem spory t³umek.W³aœciciel mocno zakrêci³ ko³em; dwanaœcie par oczuœledzi³o obroty.Sara zorientowa³a siê, ¿e znów patrzy na Johnny'ego i myœli otym, jak dziwnie wygl¹da jego twarz w tym ostrym, lecz jakby nierzeczywistymœwietle.Po raz kolejny po­myœla³a o masce: Jekyll i Hyde, parzyste -nieparzyste.¯o³¹­dek znów da³ znaæ o sobie, poczu³a md³oœci.Ko³o zwolni³o,us³yszeli stuk zapadki.Ch³opcy zaczêli krzyczeæ, jakby nie chcieli pozwoliæ musiê zatrzymaæ.- Jeszcze trochê, dziecinko - wo³a³ pieszczotliwie Steve Bernhardt.- Jeszczetrochê, s³oneczko.Ko³o wskaza³o dwudziestki i zatrzyma³o siê na dwudziestce czwórce.T³umekwiwatowa³.- Johnny, uda³o ci siê, uda³o! - krzyknê³a Sara.W³aœciciel z dezaprobat¹ sykn¹³ przez zêby i wyp³aci³ sta­wki.Dolara dlanastolatków, dwa dolary dla Bernhardta, dzie­si¹tkê i dwie jednodolarówki dlaJohnny'ego.Johnny mia³ teraz przed sob¹ osiemnaœcie dolarów.- Wygrana, wygrana, hej, hej, hej! Jeszcze raz, przyjacielu.Ko³o ci dzisiajsprzyja! Spojrza³ na Sarê.- Ty decydujesz - powiedzia³a, ale nagle znów poczu³a siê niewyraŸnie.- Graj, cz³owieku - zachêci³ go nastolatek za znaczkiem przypiêtym do kurtki.-M a r z ê, ¿eby zobaczyæ, jak ten goœæ dostaje w ty³ek.- W porz¹dku - zgodzi³ siê Johnny.- Ostatni raz.- Postaw, na co chcesz.Wszyscy patrzyli na Johnny'ego, który sta³ przez chwilê za­myœlony, pocieraj¹cczo³o.Jego pogodna zazwyczaj twarz by³a nieruchoma, powa¿na, skupiona.Spogl¹da³ na oœwietlone ko³o, a jego palce nieprzerwanie pociera³y g³adk¹ skórênad prawym okiem.- Niech zostan¹ - odezwa³ siê w koñcu.T³um odpowiedzia³ mu pe³nym pow¹tpiewania szmerem.- Och, cz³owieku, teraz ju¿ rzeczywiœcie kusisz los.- Facet wygrywa - odezwa³ siê Bernhardt g³osem pe³nym przekonania.Spojrza³przez ramiê na ¿onê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl