[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieosi¹galny?– Wie pan, gdzie jest?– Nie mogê tego ujawniæ.Nie wolno mi rozmawiaæ na temat miejsca jego pobytu.– Ale naprawdê muszê siê z nim skontaktowaæ.– W tej chwili to niemo¿liwe.Proszê zostawiæ wiadomoœæ, a porucznik na pewnooddzwoni.Sara podrapa³a siê w g³owê.Gdzie on siê podziewa, skoro nie mo¿na go z³apaæ na pagerze?– Dobrze, wiêc proszê mu przekazaæ, ¿eby siê jak najszybciej skontaktowa³ zSar¹ Lowell.To bardzo wa¿ne.Jeœli nie ma mnie w domu, to znaczy, ¿e jestem wklinice.– W klinice, dobrze.Zanotowa³em.– Dziêkujê – powiedzia³a Sara i siê roz³¹czy³a.I co teraz?* * *Lotnisko Narita.Max z ulg¹ wysiad³ z samolotu japoñskich linii lotniczych, którym przezczternaœcie godzin lecia³ z Nowego Jorku do Tokio.Zerkn¹³ na tablicê œwietln¹,upewni³ siê, ¿e drugi samolot odprawiany jest z pobliskiego stanowiska, iruszy³ w tamt¹ stronê.Szczerze mówi¹c, podró¿ by³a przyjemna, a obs³ugaspisa³a siê bez zarzutu.Sêk w tym, ¿e przebywanie przez czternaœcie godzin wciasnym metalowym pude³ku dziewiêæ tysiêcy metrów nad ziemi¹ dawa³o cz³owiekowiw koœæ – nawet jeœli pokazywano dwa filmy i serwowano trzy posi³ki.Id¹c przez terminal, spojrza³ przez ogromne okna i zobaczy³ kilka boeingów 747linii JAL z rêkawami ci¹gn¹cymi siê jak wielkie pêpowiny, które nale¿a³oprzeci¹æ, ¿eby maszyny mog³y swobodnie wzbiæ siê w powietrze.Lot zniós³ lepiej ni¿ wiêkszoœæ wspó³pasa¿erów.Chocia¿ rozmyœla³ gor¹czkowonad sposobami uwolnienia Michaela, uda³o mu siê przespaæ szeœæ godzin.Zerkn¹³teraz na zegarek i uœwiadomi³ sobie, ¿e zosta³a ca³a godzina do odlotu.Bangkok, egzotyczna stolica Tajlandii.Dobrze, ¿e mia³ woln¹ chwilê, bo musia³za³atwiæ coœ wa¿nego.Ruszy³ w kierunku tablicy z napisem „Rozmowy miêdzynarodowe".Zamieni³ kilkas³Ã³w z telefonistk¹, po czym wszed³ do ciasnej kabiny i podniós³ s³uchawkê.Wci¹gu kilku sekund nast¹pi³o po³¹czenie.Odebrano po pierwszym sygnale.– S³ucham! – krzyknê³a zdenerwowana Sara.Mia³a przytomny g³os, choæ w Nowym Jorku by³a druga w nocy.Nie zdziwi³o go to.Zastanawia³ siê, co powiedzieæ.Postanowi³ byæ jak najbardziej oglêdny.– Czeœæ.– Max? Gdzie jesteœ, do cholery? Szuka³am ciê przez ca³y dzieñ.– Przepraszam, by³em niedostêpny.– Gdzie jesteœ?– W Tokio.– Gdzie?!– Precyzyjnie rzecz ujmuj¹c, nie w Tokio, tylko na lotnisku Narita.A wiêc zpó³torej godziny jazdy od miasta.– OszczêdŸ mi lekcji o wspó³czesnej Japonii.Co tam robisz? Zacz¹³ owijaæprzewód od s³uchawki wokó³ ramienia.– Jestem w drodze do Bangkoku.Zapad³a chwila milczenia.– A po co lecisz do Bangkoku? – spyta³a Sara.– Bo pojawi³ siê pewien trop.– W sprawie Michaela?Oglêdnie, Max.Nie rób jej z³udnej nadziei, napomnia³ siê w myœlach.– Mo¿e.S³uchaj, nie wiem, co to znaczy.Po prostu musia³em pod¹¿yæ tym œladem.– Jakim œladem?– Przestañ siê bawiæ w dziennikarkê.Nie mam na to czasu.– Jak d³ugo ciê nie bêdzie?Dobre pytanie.– Mam nadziejê, ¿e wrócê bardzo szybko.Jest coœ nowego?– Ca³e mnóstwo.– Dawaj.Sara zrelacjonowa³a rozmowê z ojcem i senatorem Jenkinsem.Max s³ucha³ wmilczeniu, ¿uj¹c sznur, który smakowa³ jak guma.Japonka stoj¹ca w s¹siedniejkabinie patrzy³a na niego karc¹cym wzrokiem.Uœmiechn¹³ siê przepraszaj¹co iwypuœci³ przewód z ust.Gdy Sara skoñczy³a swoj¹ relacjê, opowiedzia³ jej o rozmowie z WinstonemO'Connorem.– No to ju¿ wiemy, kto by³ wtyczk¹ i przekazywa³ informacje – stwierdzi³a.– Niby tak.Ale nadal wiele rzeczy wymaga wyjaœnienia.– Jakich?– Na przyk³ad: dlaczego Sanders mia³by to robiæ? Co zyskuje na tychmorderstwach?– Niszczy dowody.Nie ma wyleczonych pacjentów, wiêc nie ma leku.Pokrêci³g³ow¹.– To samo osi¹gn¹³by innym sposobem.Nie musia³ wynajmowaæ Homorozpruwacza.Twój ojciec ma racjê, mówi¹c, ¿e szum wokó³ kliniki tylko j¹ wzmacnia.Nap³ywaj¹ pieni¹dze, jest wsparcie mediów.Zobacz, przecie¿ Markey nie mia³odwagi zamkn¹æ Sidney Pavilion.– No wiêc co zamierzasz? – spyta³a Sara.No w³aœnie, myœla³.Myœla³ o zamordowanych pacjentach.Myœla³ o klinice.Myœla³o zmowie w Waszyngtonie i zwi¹zku Winstona O'Connora z Markeyem.Myœla³ oHomorozpruwaczu.Myœla³ o George'u Camronie przetrzymuj¹cym Michaela Silvermanaw jakimœ burdelu.– Nie wiem – odpar³.– Muszê ju¿ iœæ.Zadzwoniê, jeœli coœ siê pojawi.Od³o¿y³ s³uchawkê, zanim Sara zd¹¿y³a go powstrzymaæ.W drogerii kupi³ krem dogolenia i jednorazow¹ golarkê.Nastêpnie wszed³ do ³azienki i zmoczy³ twarz.Dziesiêæ minut póŸniej nie mia³ w¹sów.* * *Lotnisko Don Muang w Bangkoku.Gdy schodzi³ po stopniach, uderzy³o go w twarz parne powietrze tajskiej nocy –kleiste jak kropelki syropu.By³o póŸno, po jedenastej.Czu³ podekscytowanie ichcia³ dzia³aæ.Bez zw³oki.Samolot, którym podró¿owa³ z Tokio do Bangkoku, by³ idealn¹ kopi¹ poprzedniego.Ta sama wielkoœæ, ten sam rozk³ad foteli, takie same wnêtrza i chrypi¹ceg³oœniki, w efekcie czego Max nie móg³ siê zorientowaæ, czy kapitan mówi pojapoñsku, czy po angielsku.By³ zaskoczony, jak niewielu pasa¿erów siedzi wprzedziale klasy ekonomicznej.Na tyle zaskoczony, ¿e ich policzy³: stu wklasie ekonomicznej, stu dwudziestu oœmiu w klasie biznes i trzydziestu dwóch wpierwszej.Przedzia³ klasy pierwszej wygl¹da³ niewiarygodnie.Opas³e foteleprzypomina³y Maxowi kanapê, na której jego ojciec wylegiwa³ siê z luboœci¹przed telewizorem.Oprócz tego by³y podpórki pod nogi.Serwowano szampana ikawior z bie³ugi.Ka¿dy pasa¿er mia³ kimono.Piêknie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl