[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Dzisiejsze eliminacje posz³y dobrze – zagai³em.– Taak? – Jak przewidywa³em, po³kn¹³ haczyk.– Trenowa³eœz juniorami?Kiwn¹³em g³ow¹.– Ale trener Grady powiedzia³, ¿e jutro chce siê ze mn¹ widzieæ.S³ysz¹c to, Myron siê uœmiechn¹³.– Myœlisz, ¿e zamierza ciê powo³aæ?– Nie wiem – odpar³em, chocia¿ tak podejrzewa³em.Myron równie¿.– Dobrze gra³eœ?– Tak myœlê.– To wspaniale.Cisza.W porz¹dku, koniec rozgrzewki.– Muszê prosiæ ciê o przys³ugê.Wiem, ¿e to zabrzmi dziwnie, ale chcê,¿ebyœ mi zaufa³.Myron usiad³ i pochyli³ siê w moj¹ stronê.– O co chodzi?– Chcê… chcê ekshumowaæ ojca.Wygl¹da³, jakby dosta³ w twarz.– Co takiego?Zacz¹³em siê wycofywaæ.Ludzie, powinienem to przemyœleæ.– Chcê przenieœæ jego cia³o tutaj – sk³ama³em.– ¯eby by³ pochowanybli¿ej nas.– Naprawdê?– Tak.– I co poza tym, Mickey?– Nic.– I co poza tym, Mickey? – powtórzy³ z naciskiem Myron.Jak to uj¹æ?– Nie widzia³em go, gdy by³ nie¿ywy – powiedzia³em powoli.– Ja…muszê wiedzieæ, ¿e to on le¿y w tej trumnie.Myron zastanawia³ siê przez chwilê.Kiedy siê odezwa³, mówi³³agodniejszym tonem:– A wiêc chcesz zamkn¹æ ten rozdzia³?– W³aœnie.Zamkn¹æ rozdzia³.– Nie s¹dzê, ¿eby widok jego cia³a ci w tym pomóg³.– Myronie, pos³uchaj mnie, dobrze? Po prostu… pos³uchaj.Myronczeka³.– Muszê mieæ pewnoœæ, ¿e w tej trumnie jest tata.Nie pojmowa³.– Co przez to rozumiesz?Zamkn¹³em oczy.– Prosi³em ciê, ¿ebyœ mi zaufa³.Proszê.Myron przygl¹da³ mi siê przez d³ug¹ chwilê, a ja patrzy³em na niego,nie spuszczaj¹c wzroku.Spodziewa³em siê kolejnych pytañ, ale mniezaskoczy³.– Dobrze, jutro zajmê siê formalnoœciami – powiedzia³.26Nagle uœwiadomi³em sobie, ¿e jestem g³odny i zmêczony.Wuj Myronzamówi³ tyle chiñszczyzny, ¿e wystarczy³oby dla dwunastoosobowejrodziny.Próbowa³em jeœæ w milczeniu, ale Myron musia³ miprzypomnieæ, jak zawsze, ¿e to by³a ulubiona chiñska restauracjamojego ojca, który wprost przepada³ za krewetkami w sosiehomarowym.Kiedy skoñczy³em jeœæ, chcia³em zadzwoniæ do Emy i opowiedzieæ jejo wszystkim, co siê wydarzy³o, ale zrobi³o siê póŸno i by³em zbytzmêczony.To mog³o poczekaæ.Wys³uchawszy od £y¿ki plotek o ¿yciurodzinnym Emy, chcia³em j¹ pocieszyæ, a jednoczeœnie ba³em siê, ¿emogê wszystko popsuæ.Dosta³em SMS od Rachel: Jutro po szkole wci¹¿ aktualne?Ja: Tak.Jak siê masz?Rachel: Dobrze.Muszê koñczyæ.Do jutra.Kiedy nazajutrz rano szkolny dzwonek zadzwoni³ o ósmej trzydzieœci,znów by³em w klasie.Zabawne, jak szko³a potrafi wyg³adziæ ostrekanty wszystkiego, nawet tego, przez co przechodzi³em.Wydawa³o siê,¿e w tym zwyczajnym budynku z czerwonej ceg³y ¿ycie biegnie zwyk³ymtrybem.Szko³a jest nudna, pewnie, ale przynajmniej daje oparcie.Moje¿ycie mog³o siê rozpadaæ, jednak tu wszystko by³o cudownie normalne,a nawet pospolite.Przerwê na lunch zwykle spêdza³em z Em¹ i £y¿k¹, ale dziœ mia³em siêzobaczyæ z trenerem Gradym, prowadz¹cym szkoln¹ dru¿ynêkoszykówki.Czu³em lekk¹ ulgê na myœl o tym, ¿e uniknê spotkaniaz nimi.Nie zrozumcie mnie Ÿle.Ufa³em im obojgu bez zastrze¿eñi chêtnie powiedzia³bym im ca³¹ prawdê, ale Rachel prosi³a mnie, ¿ebymnie mówi³, ¿e wpadam do niej po szkole.Nie mog³em zignorowaæ tejproœby, no nie?Krótko mówi¹c, najlepsze rozwi¹zanie by³o najbardziej tchórzliwe:unikaæ spotkania.Zmierzaj¹c do biura trenera Grady’ego, przeszed³em obok szafki Ashleyi poczu³em dziwn¹ têsknotê.Ashley, zanim zniknê³a, by³a jakby moj¹dziewczyn¹.Abeona – czyli Ema, £y¿ka, Rachel i ja – j¹ uratowa³a.Kiedy widzia³em Ashley ostatni raz, pomacha³a mi na po¿egnaniei odjecha³a furgonetk¹ prowadzon¹ przez innego cz³onka Abeony.Teraz, zaledwie kilka dni póŸniej, wszystkie œlady jej obecnoœciznik³y, a szafka mia³a nowy zamek.Domyœli³em siê, ¿e zaj¹³ j¹ innydzieciak, który przeniós³ siê do naszej szko³y.Ashley znik³a, jakbynigdy jej tu nie by³o.Zastanawia³em siê, gdzie teraz jest, czy wszystkou niej w porz¹dku.Zapuka³em do drzwi gabinetu trenera Grady’ego.– Wejœæ!Zwykle nie by³ to pokój, który chcia³o siê odwiedzaæ.Pan Grady by³jednoczeœnie pedagogiem odpowiedzialnym za dyscyplinê.Jeœliwzywano kogoœ do jego gabinetu, to zwykle musia³ siedzieæ za karê polekcjach albo zostawa³ zawieszony.Pan Grady spojrza³ na mnie przez po³Ã³wkowe szk³a okularów do czytania.– Zamknij drzwi – rzuci³.Zrobi³em to.Poprosi³, ¿ebym usiad³.Rozejrza³em siê po gabinecie.Nie by³o tam ¿adnych rodzinnych fotografii, trofeów czy zdjêæpoprzednich dru¿yn koszykarskich, niczego osobistego.– Zatem – zacz¹³, k³ad¹c na biurku splecione d³onie – co myœliszo wczorajszych eliminacjach?Nie wiedzia³em, co odpowiedzieæ.– By³o fajnie.– NajwyraŸniej grasz w koszykówkê od dawna.– Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Colin Forbes Smierc w banku Main Chance
- Clark Higgins Mary Smierc wsrod roz
- Amis Kingsley Liga walki ze smiercia
- Amis Kingsley Liga walki ze smiercia(1)
- Crichton Michael Andromeda znaczy smierc
- Chemia smierci Beckett Simon
- Clive Cussler Poscig
- Both, Don Dangerzone
- Block Lawrence Bernie Rhodenb Wlamywacz w garderobie(1)
- Brooks, Terry Shannara 02
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zespolfriends.xlx.pl