[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Major popatrzy³ na mnie takim wzrokiem, ¿es³owa same wyfrunê³y mi z ust.- To nie by³ pan Rakiewicz - powiedzia³ampoœpiesznie.- Pan Rakiewicz przez ca³y wieczór siedzia³ przed telewizorem ichichota³.Moim zdaniem trzeba znaleŸæ Franka i Wieœka i w tym wszystkim maswójudzia³ ten ca³y Pierzaczek.Spó³kê wykluczam, gdyby mieli ze sob¹ spó³kê, nieczepialiby siê moich opon.Major poruszy³ siê, odsun¹³ krzes³o od biurka,gestem zaprosi³ mnie do zajêcia miejsca, sam usiad³ i odchyli³ siê do ty³u.-Czy mo¿na wiedzieæ, o czym pani mówi? - spyta³ uprzejmie, wci¹¿ patrz¹c na mniejakoœ dziwnie.Opamiêta³am siê troszeczkê.- O wszystkim naraz, przyznajê, alerzecz w tym, ¿e nic nie rozumiem.- I stara siê pani wszelkimi si³ami, ¿ebym jate¿ nic nie rozumia³.Co oznacza ten pan Rakiewicz przed telewizorem? - O Bo¿edrogi, chodzi mi o to, ¿e nie móg³ byæ wczoraj w Wilanowie, skoro siedzia³przedtelewizorem! - A pani myœla³a, ¿e by³? - No pewnie! Przecie¿ pozna³am tegopeugeota! Major zaniecha³ kiwania siê na krzeœle.- Aaaa.! To jednak pani tamby³a! Tak siê w³aœnie domyœla³em, chocia¿ œwiadkowie nie rozpoznali panisamochodu.Widzia³a pani ten wypadek? Zatchnê³o mnie.Wypadek.! Czy ta Lalkamiewa jasnowidzenia.? Nie by³o napadów, nie ma drugiej zbrodni.- Pan tonazywa wypadkiem? - spyta³am grzecznie i bardzo ostro¿nie.- A pani jak by tonazwa³a? Przezornie milcza³am.Major znów zacz¹³ siê kiwaæ.- Liczni œwiadkowie stwierdzili, ¿e zamieszka³a w pobli¿u osoba w starszymwieku, bardzo niezrównowa¿ona, upad³a na drodze, prosto pod przeje¿d¿aj¹cysamochód - powiedzia³, patrz¹c ju¿ nie na mnie, lecz w przestrzeñ.- Mo¿liwe,¿esiê potknê³a.Ponios³a œmieræ na miejscu.Kierowca zbieg³.W pobli¿u miejscawypadku sta³ drugi samochód, który przez jakiœ czas oœlepia³ nadbiegaj¹cych.Odjecha³ przed przybyciem milicji.Chêtnie pos³ucham, co pani ma na ten tematdopowiedzenia.Milcza³am nadal.Major przecie¿ wiedzia³, ¿e Baœka by³a wWilanowie, sama mu o tym powiedzia³am.Niemo¿liwe, ¿eby nie trafi³ do jejciotki, ¿eby nie sprawdzono tam, sk¹d siê wziê³a wariatka na drodze,niemo¿liwe,¿eby nikt nie wspomnia³ o szalu i kapeluszu.Niemo¿liwe, ¿eby nie mia³ ¿adnychskojarzeñ! Major porzuci³ przestrzeñ i spojrza³ znów na mnie.- Pomogê pani -rzek³ zimno.- Przypuszczenia, ¿e to pani by³a sprawc¹ wypadku, nie s¹wysuwane.Mog³a pani byæ najwy¿ej wspólniczk¹ sprawcy.Te pani d³ugie œwiat³a skuteczniezniweczy³y wszelk¹ widocznoœæ.Ze zdenerwowania umys³ mi nagle ruszy³.-Niechpan przestanie robiæ ze mnie g³upiego balona - powiedzia³am gniewnie.-Nonsens!Gdyby pan nie kojarzy³ tego wypadku z ca³¹ afer¹, wogóle by pan o nim niewiedzia³! Nie zajmuje siê pan wszystkimi wypadkami drogowymi w mieœcie iokolicach! Skoro pan o nim wie, to znaczy, ¿e wie pan i resztê! - Jak¹ resztê?-Wie pan, ¿e pojecha³am do Wilanowa po Baœkê, tfu, po pani¹ Makowieck¹, wie pan,¿e sta³am tam trzy kwadranse ty³em do tej drogi, wie pan, ¿e wariatka ukrad³ajej kapelusz, powinien pan wiedzieæ, ¿e go oœwietli³am! Chyba, ¿e ci œwiadkowiebyli œlepi i niedorozwiniêci! Odjecha³am przed milicj¹, bo siê okropniezdenerwowa³am Gaw³em! I teraz widzê, ¿e s³usznie! - Teraz niech pani powie towszystko spokojnie i po kolei, tak jakbym o niczym nie wiedzia³.Przyznajê, ¿eistotnie mia³em pewne skojarzenia.S³ucham.Opowiedzia³am wszystko po kolei,trzymaj¹c siê œciœle faktów.Opisa³am starego peugeota.Na zakoñczeniestanowczopodkreœli³am, ¿e Gawe³ przez ca³y wieczór nie opuszcza³ swojego mieszkania.- Iuwa¿a pani, ¿e on j¹ przejecha³ specjalnie? - spyta³ major.- Uwa¿a pani, ¿e tonie by³ wypadek, tylko morderstwo z premedytacj¹? - Nie wiem - odpar³am,stanowczo zdecydowana unikaæ jakichkolwiek insynuacji.- Chwa³a Bogu, by³ociemno.Wariatka by³a nieobliczalna.Biegli niech siê m¹drz¹, nie ja.- Imyœla³a pani, ¿e to by³a Makowiecka, tak? Przez ten kapelusz? - I szal.Baœkajest drobna i szczup³a, wariatka by³a podobnej postury.Sz³a od strony ciotki,ka¿dy by tak pomyœla³.- I dlatego dosz³a pani do wniosku, ¿e to pan Rakiewiczusi³owa³ zabiæ pani¹ Makowieck¹? Dlaczego mia³by j¹ zabijaæ? - Sama siê dziwiê.To jest, tego.Chcia³am powiedzieæ, ¿e nic podobnego, nie dosz³am do ¿adnegowniosku! W ogóle niech pan nie zwraca uwagi na moje wnioski! - Przeciwnie, paniwnioski s¹ szalenie interesuj¹ce [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl