[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Tanner by³ przekonany, ¿e min¹³ conajmniej kwadrans, zanim wstrz¹sy usta³y.”W przeciwieñstwie do tych literackich bohaterów William Frankley mia³ pe³n¹ ijasn¹ œwiadomoœæ kolejnoœci zdarzeñ i w miarê dok³adnie potrafi³ okreœliæd³ugoœæ ich trwania Przez trzy sekundy jak urzeczony wpatrywa³ siê w pióropusziskier rozpl¹sany nad pulpitem rozrz¹du, potem dobieg³ go zwierzêcy rykGary'ego z komory, gdzie sta³y butle ze sprê¿onym powietrzem.K¹tem okadostrzeg³ przed sob¹ Cata, którego twarz zdawa³a siê wisieæ na tle ciemnoœci,jak karnawa³owa maska oœwietlona drgaj¹c¹ poœwiat¹, zasnuwana fosforyzuj¹cymiob³okami dymu.Na moment skrzy¿owa³ z nim wzrok i kiedy ryk Gary'ego usta³,zast¹piony litani¹ przekleñstw, rzuci³ siê do g³Ã³wnych bezpiecznikówelektrycznych.Poczu³, ¿e w³osy je¿¹ siê na jego ciele.11 kilometrów od punktu „0”.Wszêdzie, wszêdzie, wszêdzie jaœnia³ ten ostry, diamentowy blask, bij¹c z ulicyprzez szeroko otwarte drzwi na obu koñcach korytarza, rozlewaj¹c siê poschronie, przemieniaj¹c wnêtrze kafeterii w fantasmagoryczn¹ komnatê bajkowegozamku.- Hej, co siê dzieje?! - zawo³a³ ktoœ po przeciwnej stronie kontuaru.Lustro za barem, szklaneczki, podstawki i ustawione dnem do góry kieliszki,butelki na pó³kach, kr¹g³e boki i kanciaste obrze¿a puszek, shakery owysmuk³ych taliach, lód w pojemnikach i chromowane tace pod nimi, g³adkie blatystolików, wazony i blaszkowate liœcie sztucznych kwiatów, drzwiczkizamra¿alnika, p³aski, œciemnia³y ekran telewizora, wypolerowany korpus szafygraj¹cej, tapety, mozaikowe p³yty pod³ogi oraz brzuchy opraw, lamp kana³owychpod sufitem - wszystko to k¹pa³o siê niefrasobliwie w tym ostrym blasku,rzucaj¹c wokó³ refleksy: cytrynowoz³ote, ró¿owe, szmaragdowe, b³êkitne,kadmowoczerwone i fioletowe.Rebby Courgain wetknê³a torebkê pod pachê.Spod zmru¿onych powiek rozgl¹da³asiê nadal za wolnym miejscem, bo ten m³ody cz³owiek stworzy³ nad wyrazk³opotliw¹ sytuacjê, zamawiaj¹c dla niej koktajl, jakby by³a knajpian¹dziewczyn¹, i wygaduj¹c takie okropne rzeczy, od których nawet Szkrabulek siêwzdryga.Biedna ta jego ¿ona, kimkolwiek ona tam jest.- Czy to jakaœ dzia³alnoœæ rozrywkowa? - zapyta³a starsza pani siedz¹c wtowarzystwie mê¿a.Patrzy³a na salê, filigranow¹ d³oni¹ os³aniaj¹c okulary, ajej g³owa ocieniona œmiesznym koronkowym kapeluszem ko³ysa³a siê lekko.- Telewizor wysiad³ - powiedzia³ barman w ciszy.- I szafa - doda³ jeden z goœci, porz¹dnie zawiany.I nagle na koñcu korytarza rozleg³ siê przenikliwy krzyk:- To bomba!Dok³adnie w tym samym czasie Michael Tomashek kona³ w swoim Pontiacu.Pontiaclew¹ czêœci¹ nadwozia wyr¿n¹³ w zaparkowan¹ dostawcz¹ ch³odniê, odlbi³ siê odniej roztrzaskany i zataczaj¹c ³agodny ³uk, przeszorowa³ bokiem przez ca³¹szerokoœæ jezdni, uderzy³ ty³em w hydrant, od którego tak¿e siê odbi³, iprzednim lewym b³otnikiem wpad³ na ceglany mur sk³adu z narzêdziami rolniczymi,po czym znieruchomia³, jedynie wygiêta klapa baga¿nika powoli wachlowa³apowietrze.Pan Tomashek jeszcze ¿y³, ale funkcje jego organizmu ju¿ zamiera³y.By³nieprzytomny i parê sekund wczeœniej straci³ wzrok.Gdyby nie to, mo¿e byzobaczy³, jak popielatosrebrzysty lakier na karoserii Pontiaca pokrywa siêb¹blami, jak pêka i dymi¹c odpada od topniej¹cej blachy.Gdyby nie to, mo¿e bypoczu³, jak ¿ar zwêgla jego przedramiê zwieszone na zewn¹trz wozu, jak obracana nim koszulê w popió³, jak wgryza mu siê w cia³o, trawi¹c brwi, rzêsy i w³osy- trawi¹c g³owê wraz z twarz¹ o rysach pos¹gowo klasycznych.17 kilometrów od punktu „0”.Och nie, Panie Bo¿e - pomyœla³ Adam szybko - to by³ tylko ¿art.Wœlizn¹³ siê do wody tak g³adko, jak Linda Tossey wyœlizgiwa³a siê z jegoramion.Zbyt g³adko.A¿ cz³owiek móg³by uwierzyæ, ¿e Wszechmocny wys³uchaæraczy³ jego niemej proœby Wniesionej chyba trochê pochopnie, i zes³a³ na niegocich¹ i nag³¹ œmieræ.(mniej upragnion¹, ni¿ to siê z pocz¹tku wydawa³o), tak¿e martwa pow³oka cielesna zosta³a dziesiêæ metrów wy¿ej, tam na wie¿y, a teodmêty tutaj przenika dusza w czystej postaci, której woda nie stawia oporu.Noi to œwiat³o doko³a - takie jasne, ¿e cz³owieka zawodz¹ zmys³y i nie wie ju¿,czy p³ynie zwrócony twarz¹ w dó³, czy w górê, ku niebu, czy mo¿e raczej jest toœwiat³o wiekuiste.Adam otworzy³ oczy i z ulg¹ niemal ejakulacyjn¹ dostrzeg³ dno basenu sun¹ce podnim w odleg³oœci jednego metra.A wiêc ¿yjê - pomyœla³.- I czy¿ nie s¹ to mojew³asne rêce, z krwi i koœci? Tylko czemu te kafle tak.œwiec¹? Bo oneprzecie¿ œwiec¹, œwiec¹ wprost przera¿aj¹co.Nowa jakaœ atrakcja? No,rzeczywiœcie, „Enklawa Przyrody” mimo wszystko nad¹¿a za technik¹ i mod¹,chocia¿ nie dorównuje tym zapyzia³ym klubom z Greenwich Vil-lage.Ale kiedy onizainstalowali to oœwietlenie?Pokonawszy w zanurzeniu ponad po³owê basenu Adam obróci³ siê na plecy, by przezmoment - zanim wyp³ynie na powierzchniê i bêdzie zbiera³ oklaski i gratulacje -popatrzeæ z do³u na dziewczyny p³awi¹ce siê w górze, zw³aszcza na Sophy, którazawsze, ilekroæ nurkowa³, urz¹dza³a dla niego prywatny pokazik, mile sproœny.Ale zobaczy³ nad sob¹ jedynie oœlepiaj¹c¹ ³unê, a w niej - pl¹taninê r¹k i nógchaotycznie m³Ã³c¹cych wzburzon¹, pienist¹ wodê.A potem zobaczy³dziesiêcioletniego Derricka Danube'a.Otoczony rojem b¹belków powietrzach³opiec opada³ na dno - bezwolnie, pogr¹¿ony w os³upieniu prawiekatatonicznym, ze wzrokiem szklistym i nieruchomym, jakby wpatrywa³ siê wPrzenajœwiêtsz¹ Trójcê.26 kilometrów od punktu „0”.- Skurwysyny! Oberwaliœmy, oberwaliœmy! Skurwysyny trafi³y nas!Oprócz tych krzyków i przekleñstw z dworu dochodzi³ tak¿e chrzêst piasku, jakbydziadek miota³ siê na nasypie.Siedz¹c na niskim, sk³adanym taborecie ma³yEddie spojrza³ tam przez rozcapierzone palce, ale ca³y prostok¹t g³Ã³wnegowyjœcia ze schronu wype³nia³ ten ra¿¹cy blask, w którym przed chwil¹ wszystkozniknê³o - i pu³kownik Dowd w bluzie zroszonej kroplami whisky, i ³agodnieopadaj¹cy wykop, i sferyczny b³êkit nieba, i ich dom stoj¹cy w tyle.Coœniezwyk³ego.gdzieœ w centrum.coœ strasznie emocjonuj¹cego musia³o siêstaæ, chyba nawet niedaleko st¹d.Jeszcze nigdy dziadek nie by³ takizdenerwowany, nigdy nie wykrzykiwa³ takich przekleñstw i nigdy nie traktowa³tak serio tej zabawy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl