[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak powrót¯elaznego Genera³a zrobi³ takie wra¿enie, jakby to co najmniej sam LucjuszWarzhad powsta³ z mar­twych.Ledwo rozesz³a siê wiadomoœæ, urwici wBaurabis­sie zaczêli rwaæ siê do walki.Dla wszystkich sta³o siê jas­ne, ¿e wtym stanie rzeczy nie ma na co d³u¿ej czekaæ i cokolwiek ma byæ zrobione,zrobiæ to nale¿y jak najszyb­ciej, bo wkrótce powrót ¯arnego przestanie byætajemnic¹ i utracony zostanie atut zaskoczenia.¯elazny Genera³ wyznaczy³ zatemtermin ataku na jeszcze tê sam¹ noc.Nikt siê nie zdziwi³, nie by³osprzeciwów.- Oni potrzebowali tylko przywódcy, nazwiska, sztan­daru - rzek³ potem Zakraca.- Genera³ przywróci³ im wiarê w przysz³oœæ, otworzy³ jak¹œ alternatywê dlaBir­zinniego i Ptaka: legendy nie upadaj¹, to nie do pomyœleni¹, jakoœ tobêdzie, damy sobie radê, on nie przegra.To zreszt¹ bardzo naturalny tokrozumowania.Nie by³o zatem wahania, nie by³o mozolnych przygoto­wañ; to nie mia³a byæ d³ugakampania, a w³aœnie b³yska­wiczna urwicka operacja.„Przyp³yw".O wyznaczonejpo­rze wyruszy³y oddzia³y.Wszyscy w pe³nym bojowym ryn­sztunku, wszyscy natemporalnych dopalaczach, w utrzy­mywanym przez demony sferycznym kamufla¿uniewidzialnoœci, w skrytych wewn¹trz niego chmurach mikroletalnatorów,spiralach kriowê¿y.Wczeœniej wylecia³y z Baurabissu dziesi¹tki tysiêcy d¿innówi poltergeistów.- Tej nocy miasto nale¿eæ bêdzie do nas - rzek³ ¯elaz­ny Genera³ wtelepatycznym przekazie do swej armii.¯a­den z mieszkañców Czurmy niedostrzeg³ urwitów, lawi­ruj¹cych po gwiaŸdzistym niebie pomiêdzy rydwanami,mkn¹cych przez noc na kszta³t ultraszybkich komet o war­koczach uplecionych zczarów i zaklêæ.Lecz nikt akurat nie patrzy³ w odpowiednim kierunku przezdymniki lub ich artefaktyczne analogi, zabrak³o czujnych magów.¯arny wyruszy³ z oddzia³em przydzielonym do szturmu na Zamek.Szturm - to zadu¿o powiedziane.Rzecz w³a­œciwie polega³a na zaskoczeniu i wy³¹czeniu z walkitych nielicznych urwitów i czarodziejów, którzy opowiedzieli siê za Birzinnim.Reszta to kwestia zastraszenia — a w tym urwici byli naprawdê dobrzy.Wyœledzone przez d¿inny ofiary zaskoczone zosta³y w swych komnatach, przewa¿niepodczas snu, i zabite b¹dŸ zamro¿one, zanim zdo³a³y choæby pomyœleæ o obro­nie.Jedynie w pokojach Sztabu wywi¹za³a siê potyczka.Nieliczni jej œwiadkowie,nie-urwici, zarejestrowali jeno urwane w pó³ otwarcia ust okrzyki, kilkanag³ych ruchów.Nim mrugnêli, by³o po sprawie; wszêdzie krew, zw³oki, popió³.Nad pobojowiskiem stopniowo pojawiali siê, zdejmuj¹c iluzjê, urwici w swychzbrojach.Scierwnicze roje letalnatorów œmiga³y nad posadzk¹ od pokoju dopokoju, po korytarzach i schodach, szukaj¹c osób pasuj¹cych do zadanego imwzorca; wszêdzie s³ychaæ by³o charczenie umieraj¹cych.Dooko³a jeñców wi³y siêb³êkitne kriowê¿e, mróz szed³ od zmro¿eñców, a¿ œcina³a siê i kruszy³a wyla­nakrew.Niektórzy z urwitów, jeszcze w cebulach temporalnych, b³yskali tylko wprzelocie kolorow¹ plam¹, pê­dz¹c do celu w otoczeniu poltergeistów chroni¹cychich przed zderzeniem z ruchomymi i nieruchomymi przeszko­dami.- Aaaaaaaaarrrr!!! - wrzeszcza³ Lamberaux, gdy ¯ela­zny Genera³ wyci¹ga³ mu zg³owy po kolei wszystkie piêæ demonów.Nex Pluciñski w swej komnacie na najwy¿szym piêtrze Wie¿y Ivo usi³owa³ pope³niæsamobójstwo, ale odnalaz³y go i obsiad³y jak muchy mikroletalnatory.Wypali³ymu nerwy miêœni r¹k i nóg, a¿ przywlók³ siê przyprowadzony przez poltergeista¯arnego kriow¹¿ i zamrozi³ Pluciñskiego.Kilka osób wyskoczy³o z okien zamku, lecz z³apa³y ich w locie d¿inny.Wszak¿ejedna z tych, co wyskoczy³y, by³a urwit¹ i natychmiast odpali³a ku morzu.Puœci³o siê w po­œcig za uciekinierem dwóch urwitów ¯elaznego Genera³a iwybuch³a nad pe³n¹ statków zatok¹ krótka walka na kl¹twy i kontrkl¹twy, z góryprzegrana przez uciekaj¹ce­go, który nie mia³ na sobie zbroi i walczy³ wznacznym opóŸnieniu wzglêdem dwójki w pe³nym rynsztynku.Wy­wrócili go na nicewzd³u¿ krêgos³upa, spad³ do wody krwaw¹ oœmiornic¹ koœci, ¿y³, œciêgien imiêsa.Spuœcili za nim pneumoanalizatora, ¿eby roz³o¿y³ i zdezidentyfikowa³ducha zdrajcy.- Miasto jest nasze - rzek³.¯elazny Genera³, gdy otrzyma³ ju¿ meldunki odwszystkich oddzia³Ã³w.— Teraz administracja.- Zwróci³ siê do Zakracy.- £¹cza.Wywiad.Tu mamy dziurê.Co robi Ptak.Powtórna deklaracja lojal­noœci odwojska.Mobilizacja.Pilnujcie Pe³zacza.Niech siê wykalibruje na ten tubalkon.Obsada Zamku.I tak dalej.Gdzie Wiga?- Polecia³ uk³adaæ siê z regularnymi.- Dobrze.ZnaleŸæ re Quaza, niech siê wreszcie dowie, co z Ferdynandem.Otwartapropozycja negocjacji.Dajê s³owo; on wie, po Trybie nie bêdzie w¹tpi³, zarêczyksiê­ciu, mo¿e tak¿e ta Lubicz-Ankh.Niech ksi¹¿ê wyjdzie z ukrycia.W koñcu tuidzie o jego kraj.Sojusz dla odbi­cia.Jak to go nie zachêci, to nic niezdo³a.- Tak jest.Jeden z Orwidowych prosi pana o spotka­nie, Generale.Poda³ has³o.- Kto?- Bruda.- Dajcie go.¯elazny Genera³ wszed³ do s¹siedniej komnaty i za­trzasn¹³ za sob¹ drzwi.Przezwyjœcie na balkon wpada³ do œrodka nocny wiatr.Genera³ wci¹¿ by³ w pe³nymryn­sztunku, który, choæ w swej istocie diametralnie ró¿ny od standardowegorynsztunku urwity, wywiera³ podobne wra¿enie: asymetryczna zbroja, zniewiadomych materia­³Ã³w wykonane i niewiadomego przeznaczenia jej odrosty,szypu³ki, wypusty, macki, dysze, miniskrzyd³a, ca³e cia³o ukryte we wnêtrzupe³nego naroœli pancerza; dwunogi owad.Genera³ zdj¹³ he³m, od³o¿y³ na stó³.Wchrzêœcie i trzasku usiad³ na krzeœle, krzes³o te¿ zatrzeszcza³o.Przez otwartedrzwi balkonowe widzia³ niebo nad Czurm¹, gwiazdy i przes³aniaj¹ce je chmury,przeganiane w g³¹b l¹du.Wszed³ Bruda.- Zamknij drzwi.Bruda zamkn¹³.¯arny uruchomi³ konstrukt przeciwpods³uchowy.- Czy pan to zaplanowa³, Generale? - spyta³ Bruda.Przekroczywszy próg zrobi³zaledwie dwa krótkie kroki i sta³ teraz nieruchomo, oddzielony od ¯arnegopo³ow¹ pustej komnaty, œwiat³em i cieniem, i wbija³ ponury wzrok w siedz¹cegoprzy zawalonym papierami stole hrabiego, który z twarz¹ pozbawion¹najmniejszego wyrazu obserwowa³ przep³yw chmur po nocnym niebie, bardzociemnych.- Czy pan to zaplanowa³? Ja muszê wiedzieæ!- Po co?Bruda zacisn¹³ piêœci.- Zdrajco.! - charkn¹³ strasznym pó³szeptem gdzieœ z g³êbi gard³a.Pochyli³g³owê; patrzy³ na spokojnego Ge­nera³a zmru¿onymi, wœciek³ymi oczyma spodkruczoczar­nych brwi, z twarzy nabieg³¹ krwi¹, obrzmia³¹ od gêstego gniewu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl