[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz wszystko spowija³y ciemnoœci, rozjaœniane tylkotym dalekim œwiat³em, dobywaj¹cym siê z trzech w¹skichszczelin, jednej w pod³odze i dwóch po ka¿dej stronie drzwi.Ole szed³ trzymaj¹c siê œciany, nagle jednak straci³oparcie, przewróci³ siê z krzykiem i potoczy³ w dó³ postromo opadaj¹cej pod³odze korytarza.A mo¿e po prostu wpad³ do jakiejœ dziury? Nim zd¹¿y³odzyskaæ równowagê, us³ysza³ p³yn¹cy z do³u dŸwiêk,który zmrozi³ mu krew w ¿y³ach.Dochodz¹cy z dziury w pod³odze krzyk pe³en nadzieii oczekiwania jakby dobywa³ siê z gard³a jakiejœ bestii,ukrytej w wiecznym mroku.Ole czolga³ siê na czwora-kach, chcia³ wróciæ do korytarza, i chyba nigdy nieposuwa³ siê szybciej naprzód.- Nie wiem, co to jest, ale nie chcê tu d³u¿ej zostaæ- wyszepta³ poblad³ymi wargami.Wszyscy troje pobiegli do drzwi, które wydawa³y siêbezpieczne.Œwiat³o w szczelinach by³o takie ciep³e.Góraznowu zatrzês³a siê jak od podziemnej eksplozji, naszczêœcie ka¿de z dzieci znalaz³o coœ, czego mog³o siêprzytrzymaæ.Ole uchwyci³ siê jakiegoœ wielkiego skoblaprzy drzwiach, Gro znalaz³a podobny, tylko mniejszyskobel nieco dalej, Finn natomiast z³apa³ po prostuklamkê.Odniós³ wra¿enie, ¿e jest przyjemnie ciepla.Wstrz¹sy powtarza³y siê raz po raz.- Drzwi s¹ zamkniête na klucz - oœwiadczy³ Finn.- Ale klucza nigdzie tu nie ma.Ole, który sta³ z boku i widzia³ drzwi pod pewnymk¹tem, powiedzia³:- Widzê na nich jakby wybrzuszenia.Mo¿e to jakiœwzór?Finn pomaca³ rêk¹.- Zdaje mi siê, ¿e to kod - powiedzia³ szeptem, choæprzecie¿ byli tu sami.- A kod na ogó³ zawiera informacjê,w jaki sposób drzwi siê otwieraj¹.- Nie, chodŸcie, wracamy - szepnê³a Gro.- Tchórz! - sykn¹³ Finn.Ch³opcy studiowali wzór na drzwiach.Obaj uwielbialitakie zagadki.- Myœlê, ¿e to system - powicdzia³ Ole cicho.- Tak.A ja myœlê, ¿e wiem, jak go odczytaæ.Po-czekaj.Nie.Nic z tego.- Ale zobacz tutaj.To wygl¹da na labirynt.- Fakt.Ale to by by³o za proste!- No, ale przy naszych genialnych umys³ach.Chichotali przejêci.Gro nie uczestniczy³a w zabawie.Chcia³a wracaæ, ale za nic nie odwa¿y³aby siê samazapuœciæ w ciemny korytarz, wiêc kurczowo trzyma³a siêswego skobla.- Tu! Nareszcie znalaz³em! - oœwiadczy³ Finn.- Spójrz na to.Najpierw trzeba w prawo.a potemw górê.I z powrotem.- Widzê, zaraz ci pomogê! Teraz w dó³.I znowuw lewo.Ch³opców ogarnia³o uczucie triumfu, co s³ychaæ by³ow ich g³osach wznosz¹cych siê a¿ do radosnego krzyku.- Tam! I znowu do siebie! No, jesteœmy u celu- oœwiadczy³ Finn i nie popuœci³, dopóki nie us³yszelicichego skrzypniêcia drzwi.W nastêpnej sekundzie drzwi odskoczy³y do œrodkai Finn, który mocno trzyma³ siê klamki, zosta³ gwa³towniewci¹gniêty do wnêtrza tak silnym szarpniêciem, ¿e uniós³siê w powietrze, rozpaczliwie wymachuj¹c nogami.Gor¹cywicher grzmia³ i wy³, silne podmuchy ju¿, ju¿ mia³y wessaæch³opca.Za drzwiami rozci¹ga³o siê morze rozpalonego¿aru i gor¹c panowa³ potworny.Gro wrzeszcza³a jakszalona, trzymaj¹c siê z ca³ych si³ swojego skobla, ¿eby jejrównie¿ gor¹cy wiatr nie cisn¹³ do tego przera¿aj¹cegopieca czy co to by³o.Chyba tylko instynkt samozachowaw-czy sprawi³, ¿e Ole te¿ w ostatnim momencie uchwyci³ siêskobla, bo ju¿ dawno sp³on¹³by w rozpalonym powietrzu.Wszyscy troje rozpaczliwie wzywali pomocy, lecz ichg³osy ginê³y w huku ognia i wichury.Wydawa³o siê, ¿eFinn lada sekunda zostanie tam wci¹gniêty i zniknie.Olezdo³a³ uwolniæ jedn¹ rêkê i wyci¹ga³ j¹ do brata, drzwiby³y jednak za szerokie i nie siêga³.Kurtka Finna dos³ownie zetla³a w gor¹cu, koszulatak¿e, a spodnie powiewa³y w strzêpach.Ole widzia³, jakubranie brata w jednej sekundzie przemienia siê w popió³.Ale widzia³ coœ wiêcej! Z g³êbi tego piek³a ogniawy³ania³y siê powoli jakieœ stwory.Ca³e by³y czarne odsadzy, a w oczodo³ach i wpó³ otwartych gêbach p³on¹³ ¿ari raz po raz pokazywa³y siê jêzyki ognia.Gro zobaczy³a je tak¿e i krzycza³a, krzycza³a corazg³oœniej, wzywaj¹c ratunku.Finn b³agalnie spogl¹da³ narodzeñstwo, prosi³ o pomoc, nie bardzo rozumiej¹c, co siêdzieje.Oni bowiem nie chcieli straszyæ go jeszcze bardzieji nie pokazywali mu okropnych stworów.Przecie¿ i taknie by³by w stanie nic zrobiæ.- Biegnij i sprowadŸ pomoc! - krzykn¹³ Ole dosiostry, która znajdowa³a siê najdalej od drzwi.- Bojê siê! Ten potwór w jamie.I jak puszczê skobel,to mnie zwieje do œrodka.Och, ratunku! Co robiæ?Jej rozrywaj¹cy serce krzyk w tym ha³asie brzmia³ jak¿a³osny jêk.I oto nagle stan¹³ przy nich znajomy demon, teno zielonych w³osach.A razem z nim zjawili siê trzejopiekunowie dzieci.Astarot, upad³y anio³, bo to by³ onwyci¹gn¹³ rêkê i przygarn¹³ do siebie Finna.Powiedzia³coœ do duchów, które wesz³y ju¿ spokojnie do œrodka.Drzwi zosta³y zamkniête, wiatr usta³.Finn sta³ na koryta-rzu jak oskubany kurczak.Wszystkie dzieci szlocha³y wstrz¹œnigte.Opiekunka Gro,kobieta z czasu przed narodzinami Tengela Dobrego, objê³adziewczynkê i szepta³a jej do ucha uspokajaj¹ce s³owa.Po chwili nadbieg³a du¿a grupa przestraszonych LudziLodu.Oczywiœcie najbardziej zdenerwowany by³ Jonathan.- Co wyœcie narobili! - wrzeszcza³ ³ami¹cym siêg³osem.- Czy wy naprawdê nigdy nie mo¿ecie siêzachowywaæ przyzwoicie?- Mnie du¿o bardziej interesuje inne pytanie - powie-dzia³a Tula.- Jakim sposobem one otworzy³y drzwi doKuŸni Szatana? Kryptogramu na drzwiach nie mo¿naodczytaæ ot tak!- Uda³o nam siê.go rozszyfrowaæ - wyszlocha³ Ole.- No, muszê ci powiedzieæ, Jonathanie, ¿e dzieci tomasz inteligentne!- KuŸnia Szatana? - zapyta³ Andre.- O, to tylko taka nazwa! Szatan w naszej górze nie manic do roboty.To tutaj jest miejscem przeznaczonym dlaDemonów Ognia, które mówi¹c szczerze wcale nie s¹niebezpieczne, ale poparzyæ mog¹, to oczywiste.- Poparzy³eœ siê, Finn? - zapyta³a Benedikte.Ch³opiec g³oœno prze³yka³ ³zy.- Chyba nie - odpar³ zawstydzony.- Ale piecze mnieskóra.poni¿ej pleców.Zebrani starali siê ukryæ uœmiechy, wywo³ane zreszt¹g³Ã³wnie uczuciem ulgi, a nie wyznaniem Finna, koñ-cz¹cym ten dramatyczny epizod.- Zaraz ci dam nowe ubranie, ¿ebyœ wygl¹da³ przyzwoi-cie - powiedzia³a Tula.- A teraz najwy¿szy czas wracaæ nasalê.Gro i Ole oci¹gali siê wyraŸnie zaniepokojeni.- Tam siedzi jakaœ bestia, w tej dziurze.Nie chcemyprzechodziæ tamtêdy.- To tam te¿ byliœcie? - zapyta³a Tula.- Ale nie ma siêczego baæ.To tylko stary smok, który siê tu zab³¹ka³z jakiejœ baœni.W Górze Demonów ukrywa siê wieleró¿nego rodzaju dziwacznych stworów, zapamiêtajcie tosobie.Mieliœcie szczêœcie, ¿e wicher nie wci¹gn¹³ was downêtrza KuŸni.Bo wtedy zostalibyœcie wyrzuceni dalekost¹d przez krater wulkanu.- Wiêc te drzwi maj¹ jakiœ zwi¹zek z wnêtrzem Ziemi?- zapyta³ Vetle.- Oczywiœcie.Tu wszystko jest ze sob¹ nawzajempowi¹zane.- A co to w³aœciwie jest za miejsce? - zastanawia³a siêChrista.- Nie pytaj mnie o to - uœmiechnê³a siê Tula [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl