[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilka minut po wpó³ do pi¹tej po po³udniu weteran Deuxieme wkroczy³do hotelu Pont Royal ubrany w ciemny pr¹¿kowany garnitur, tak angielski, jaktylko mo¿na by³o sobie wyobraziæ.Skierowa³ siê od razu do windy, a dotar³szyna odpowiednie piêtro, zdo³a³ po krótkich poszukiwaniach znaleŸæ pokójBourne'a.Oto pieni¹dze - powiedzia³, stawiaj¹c na pod³odze teczkê, i podszed³ do baru,sk¹d wyj¹³ dwie miniaturowe buteleczki d¿inu, otworzy³ je i przela³ zawartoœædo niezbyt czystej szklanki.- A votre sante - doda³, po czym wypi³ po³owêdrinka, odetchn¹³ kilka razy g³êboko i wychyli³ resztê.- Nie robi³em czegoœtakiego od wielu lat.Naprawdê?Naprawdê.Zawsze stara³em siê wys³aæ kogoœ innego.To zbyt niebezpieczne.Takczy inaczej, Tabouri jest po wsze czasy twoim d³u¿nikiem, a przy okazji uda³omu siê mnie przekonaæ, ¿ebym zainteresowa³ siê nieruchomoœciami w Bejrucie.Co takiego?Ma siê rozumieæ, nie dysponujê takimi œrodkami jak ty, ale przez czterdzieœcilat pracy w tym zawodzie zd¹¿y³em siê dowiedzieæ, jak siê zak³ada konto wGenewie.Nie mogê powiedzieæ, ¿ebym by³ ubogim cz³owiekiem.Mo¿esz byæ martwym cz³owiekiem, jeœli zgarn¹ ciê, jak bêdziesz st¹d wychodzi³.Nie mam najmniejszego zamiaru na to pozwoliæ - oœwiadczy³ Bernardine, buszuj¹cwe wnêtrzu ma³ej lodówki.- Zostanê tutaj, dopóki ty wszystkiego nie za³atwisz.- Otworzy³ dwie kolejne buteleczki i wla³ ich zawartoœæ do szklanki.-No, mo¿eteraz moje stare serce wreszcie trochê zwolni - mrukn¹³, podchodz¹c do biurka.Postawi³ na nim szklankê, wyj¹³ z kieszeni garnituru dwa pistolety i trzygranaty i u³o¿y³ je rzêdem na blacie.- Tak, teraz ju¿ chyba mogê siêodprê¿yæ.Co to jest, do diab³a? - wykrzykn¹³ ze zdumieniem Jason.Wydaje mi siê, ¿e wy, Amerykanie, nazywacie to œrodkiem odstraszaj¹cym.Choæjeœli mam byæ zupe³nie szczery, to mam wra¿enie, ¿e i wy, i Rosjanie wy³¹czniedla zabawy ³adujecie masê forsy w broñ, która nie dzia³a.Ja pochodzê z innejepoki.Kiedy pójdziesz zaj¹æ siê swoimi sprawami, zostawisz drzwi otwarte.Pierwszy cz³owiek, który wejdzie w ten w¹ski korytarzyk, zobaczy w mojej rêcegranat.To nie jest nuklearna abstrakcja, tylko prawdziwy œrodekodstraszaj¹cy.Kupujê ten pomys³ - oznajmi³ Jason, ruszaj¹c do drzwi.- Chcê z tym jaknajprêdzej skoñczyæ.Znalaz³szy siê na ulicy, skrêci³ za najbli¿szy róg i, jak to uczyni³ niedawnoprzy bramie starej fabryki w Argenteuil, opar³ siê o mur i zapali³ papierosa.Czeka³, pozornie odprê¿ony, choæ jego umys³ pracowa³ na najwy¿szych obrotach.Z rue du Bac wyszed³ jakiœ mê¿czyzna i podszed³ do niego.Okaza³o siê, ¿e torozmowny pos³aniec, którego pozna³ minionej nocy.Praw¹ rêkê trzyma³ w kieszenimarynarki.Gdzie pieni¹dze? - zapyta³ po francusku.Gdzie informacja? - odpowiedzia³ pytaniem Bourne.Najpierw pieni¹dze.Nie tak siê umawialiœmy.- Jason b³yskawicznie z³apa³ mê¿czyznê za klapy,przydusi³ do œciany i zacisn¹³ na gardle ¿elazny uchwyt d³oni.- Wracaj ipowiedz Santosowi, ¿e kupi³ sobie bilet w jedn¹ stronê do piek³a! Ja nie damsiê nabraæ.Dosyæ! - rozleg³ siê przyciszony g³os i nagle zza rogu wy³oni³a siê potê¿napostaæ Santosa.- Puœæ go, Simon.On nic nie znaczy.To sprawa tylko miêdzytob¹ i mn¹.Myœla³em, ¿e nigdy nie opuszczasz Le Coeur du Soldat.Uczyni³em wyj¹tek specjalnie dla ciebie.Na to wygl¹da.Bourne uwolni³ pos³añca, który spojrza³ na swego chlebodawcê i odszed³ szybko,dostrzeg³szy ruch jego g³owy.W hotelu by³ Anglik - stwierdzi³ Santos, kiedy ju¿ zostali sami.– Niós³teczkê.Widzia³em na w³asne oczy.Rzeczywiœcie, by³ i niós³ teczkê - zgodzi³ siê Jason.A wiêc jednak Londyn skapitulowa³? Wygl¹da na to, ¿e bardzo im zale¿y.Mogê powiedzieæ tylko tyle, ¿e stawka jest bardzo wysoka.Czekam na informacjê.Mo¿e najpierw ustalimy dalszy tryb postêpowania?Ju¿ go ustaliliœmy.Przekazujesz mi informacjê, ja zawiadamiam mojego klienta ijeœli dojdzie do nawi¹zania zadowalaj¹cego kontaktu, wyp³acam ci dwa milionyosiemset tysiêcy franków.Co to znaczy zadowalaj¹cy kontakt? Co was zadowoli? Sk¹d bêdziesz wiedzieæ, ¿ewas nie oszuka³em? Sk¹d ja mam mieæ pewnoœæ, ¿e nie bêdziesz chcia³ mnieoszukaæ, twierdz¹c, ¿e coœ posz³o nie po myœli twojego klienta?Jesteœ podejrzliwym cz³owiekiem, prawda?Bardzo podejrzliwym.W œwiecie, w którym ¿yjemy, nie ma zbyt wielu œwiêtych,czy¿ nie tak?Chyba jednak wiêcej, ni¿ przypuszczasz.Zdziwi³bym siê, gdyby tak by³o.Nie odpowiedzia³eœ na moje pytania.Ju¿ to robiê.Sk¹d bêdê wiedzia³, ¿e mnie nie oszuka³eœ? To proste.Bêdêwiedzia³, bo od tego jestem.Za to mi p³ac¹, a cz³owiek w mojej sytuacji niemo¿e pope³niæ b³êdu, powiedzieæ przepraszam i ¿yæ dalej, jakby nigdy nic.Zbada³em teren, dowiedzia³em siê tego i owego i na samym pocz¹tku zadam dwa lubtrzy pytania.Zapewniam ciê, ¿e wtedy wszystko bêdê wiedzia³.To bardzo wymijaj¹ca odpowiedŸ.W œwiecie, w którym ¿yjemy, umiejêtnoœæ udzielania wymijaj¹cych odpowiedzitrudno zaliczyæ do wad, czy¿ nie tak.? Co do twoich obaw, ¿e oszukam ciê izabiorê twoje pieni¹dze, to zapewniam, ¿e nie mam najmniejszej ochoty robiæsobie wrogów wœród ludzi takich jak ty ani wœród takich jak moi klienci, bo tooznacza sporo niewygód i bardzo krótkie ¿ycie.Doceniam zarówno twoj¹ m¹droœæ, jak i ostro¿noœæ - odpar³ Santos.Ksi¹¿ki nie k³ama³y.Jesteœ wykszta³conym cz³owiekiem.Nie ma to wprawdzie nic do rzeczy, ale istotnie, wiem to i owo.Pozory myl¹,choæ czasem potrafi¹ pomóc.O tym, co ci teraz powiem, wiedz¹ tylko czterejludzie na Ziemi, wszyscy mówi¹cy p³ynnie po francusku.Od ciebie zale¿y, jakwykorzystasz tê informacjê.Je¿eli jednak piœniesz choæ s³owo o Argenteuil,natychmiast siê o tym dowiem, a zapewniam ciê, ¿e wtedy nie opuœcisz ¿ywyhotelu Pont Royal.Czy¿by kontakt mo¿na by³o nawi¹zaæ a¿ tak szybko?Przez telefon, ale zadzwonisz pod ten numer najwczeœniej w godzinê po tym, jaksiê rozstaniemy.Jeœli siê nie zastosujesz do tego warunku, równie¿ siê o tymdowiem i zginiesz.Godzina? W porz¹dku.Oprócz mnie numer znaj¹ tylko trzy osoby? Mo¿e ujawnisztê z nich, któr¹ najmniej lubisz, ¿ebym móg³ mimochodem rzuciæ jej nazwisko.?Przez twarz Santosa przemkn¹³ lekki uœmiech.Moskwa - powiedzia³ cicho.- Plac Dzier¿yñskiego.Bardzo wysoko.KGB?Kos ma obsesjê na punkcie Moskwy.Ci¹gle stara siê tam rozbudowaæ swoj¹ siatkê.Iljicz Ramirez Sanchez, pomyœla³ Bourne.Wyszkolony w Nowogrodzie, uznany przezKomitet za niebezpiecznego szaleñca.Szakal.- Bêdê o tym pamiêta³.Oczywiœcie, jeœli ktoœ mnie zapyta.Jaki to numer?Santos powtórzy³ go dwukrotnie wraz ze s³owami, jakie powinien wypowiedzieæBourne.Nie stara³ siê ukryæ zabarwionego podziwem zaskoczenia, kiedy przekona³siê, ¿e Jason niczego nie zapisuje.Czy wszystko jasne?Ca³kowicie.Jak mam ci dostarczyæ pieni¹dze, jeœli wszystko potoczy siê pomojej myœli?Zadzwoñ do mnie, masz mój numer.Przyjadê do ciebie i ju¿ nigdy nie wrócê doArgenteuil.¯yczê ci szczêœcia, Santos.Coœ mi podpowiada, ¿e zas³ugujesz na nie.Jestem tego pewien.Zbyt czêsto musia³em wychylaæ czarê cykuty.Sokrates - powiedzia³ Jason.Niezupe³nie.Dialogi Platona.Au revoir.Santos odwróci³ siê i odszed³, a Jason ruszy³ w kierunku hotelu, powstrzymuj¹csiê z trudem, ¿eby nie popêdziæ co si³ w nogach.Biegn¹cy cz³owiek œci¹ga nasiebie uwagê, a tym samym staje siê dogodnym celem -jedna z nauk katechizmuJasona Bourne'a.Bernardine! - krzykn¹³, wpadaj¹c w w¹ski, krêty korytarz prowadz¹cy do pokoju,w którym siedzia³ weteran Deuxieme z pistoletem w jednej, a granatem w drugiejrêce [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl