[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Masz racjê.- Trevayne spojrza³ ze zdziwieniem na aparat.S³owa praw­nikazaskoczy³y go, ale nie mia³ teraz czasu, by siê w to zag³êbiaæ.- Prze­myœlsobie wszystko, porozmawiaj ze wspólnikami i daj mi znaæ za kilka godzin.JeœliodpowiedŸ bêdzie negatywna, poproszê ciê o jej uzasadnienie.Myœlê, ¿e mam dotego prawo.Je¿eli siê zgodzisz, zaakceptujê ka¿de hono­rarium, jakie uznasz zastosowne,Zadzwoniê po po³udniu lub wieczorem.Bêdziesz w biurze?Jeœli nie, Sam Vicarson powie ci, gdzie mo¿esz mnie znaleŸæ.PóŸniej pojadê doTawning Spring.Czekam na twój telefon.Trevayne podj¹³ decyzjê, jeszcze zanim od³o¿y³ s³uchawkê na wide³ki.SamVicarson otrzyma nowe zadanie.Do wczesnego popo³udnia Sam Vicarson zgromadzi³ wszystkie artyku­³y RoderickaBruce'a, w których znajdowa³a siê choæby najmniejsza wzmian­ka o PauluBonnerze, „zabójcy z Sajgonu".Dok³adna analiza ujawni³a tylko, ¿e punktem zaczepienia by³a niezbyt jasnahistoria sprzed trzech lat.Jej znaczenie wi¹za³o siê z faktem, ¿e w³a­dzeuzna³y za stosowne otoczyæ j¹ œcis³¹ tajemnic¹.Trudno by³o nawet stwier­dziæ,czy uw³aczaj¹ce okreœlenie odnosi³o siê konkretnie do majora, czy tak­¿e dojego zwierzchników z Si³ Specjalnych.Jednak wszystko to stanowi³o wy³¹cznieodskoczniê od powtarzanych uparcie ataków, których celem by³ tylko jedencz³owiek: okrutny potwór nazwiskiem Paul Bonner.Ataki te by³y znakomitymi wprawkami w pisaniu charakterystyki nega­tywnej.Wed³ug Rodericka Bruce'a Bonner stanowi³ jednoczeœnie si³ê spraw­cz¹ i produktbrutalnego systemu.Móg³ wzbudziæ jedynie pogardê i litoœæ, przy czym litoœæ tamia³a przypominaæ uczucie, jakim obdarza siê barba­rzyñcê roztrzaskuj¹cego okamienie g³Ã³wki dzieci opêtanych jakoby przez z³e duchy.Mo¿na litowaæ siê nadprymitywn¹ motywacj¹, ale dopiero po tym, jak zabi³o siê barbarzyñcê.W pewnej chwili - zgodnie z przewidywaniami Trevayne'a - ton arty­ku³Ã³w uleg³zmianie.Zniknê³y wszelkie próby umiejscowienia Bonnera w sys­temie.Przesta³byæ produktem, zosta³ jedynie si³¹ sprawcz¹.Samotny potwór, który zdradzi³ idea³y.Ró¿nica natychmiast rzuca³a siê w oczy.O cholera! - mrukn¹³ Vicarson.- On chyba chce postawiæ go przed plutonemegzekucyjnym,Nawet na pewno.Musz¹ dowiedzieæ siê dlaczego.Myœlê, ¿e mamy to jak na widelcu.Mimo eleganckich garniturów i obiadówjadanych w drogich restauracjach, Roderick Bruce jest w g³êbi duszy œwirniêtymlewakiem.Skoro tak, to czemu domaga siê tylko jednej egzekucji? Dowiedz siê, gdzietrzymaj¹ Bonnera.Muszê z nim porozmawiaæ.Paul zdj¹³ niewygodny ko³nierz chroni¹cy opatrunek i opar³ siê o œcia­nê,siedz¹c na regulaminowej wojskowej pryczy.Andrew sta³.Pierwszych kilka minutspotkania up³ynê³o w napiêtej atmosferze.Pokój by³ niewielki, w korytarzuprzed drzwiami sta³ uzbrojony stra¿nik, Trevayne'a zaœ zdu­mia³a wiadomoœæ, ¿emajorowi pozwolono opuszczaæ pomieszczenie jedy­nie w porze gimnastyki.Mimo wszystko chyba to lepsze ni¿ cela - zauwa¿y³.Niewiele.Trevayne zacz¹³ bardzo ostro¿nie.Wiem, ¿e nie mo¿esz lub nie chcesz rozmawiaæ o tych sprawach, ale chcia³bym cipomóc.Mam nadziejê, ¿e nie muszê ciê przekonywaæ?Nie.Wierzê ci, ale w¹tpiê, czy bêdê potrzebowa³ pomocy.Wydajesz siê bardzo pewny siebie.Cooper wróci za kilka dni.Ju¿ kiedyœ przeszed³em przez coœ takiego, pamiêtasz?Najpierw jest mnóstwo wrzasku i zamieszania, a potem wszyst­ko przycicha i pokryjomu przenosz¹ mnie w jakieœ inne miejsce.- Wierzysz, ¿e tym razem bêdzie tak samo? Bonner zastanowi³ siê przez chwilê.Tak.I to z wielu powodów.Gdybym znajdowa³ siê na miejscu Co­opera albojakiejœ innej szychy, robi³bym dok³adnie to, co oni teraz.Niech para pójdzie wgwizdek.Sporo nad tym myœla³em.- Uœmiechn¹³ siê lek­ko.- Wojsko dzia³aczasem w zagadkowy sposób.Czyta³eœ gazety?Jasne.Czyta³em je te¿ trzy lata temu.Wtedy w wiadomoœciach o siódmejwieczorem poœwiêcano mi dziesiêæ minut, teraz zaledwie parê sekund.Mimo todoceniam twoje zainteresowanie.Szczególnie jeœli wzi¹æ pod uwagê to, ¿epodczas naszej ostatniej rozmowy kaza³em ci wynosiæ siê do diab³a.I chyba nie mia³eœ zamiaru zafundowaæ mi biletu powrotnego?Nie i w dalszym ci¹gu nie mam.Powodujesz mnóstwo szkód, Andy.Ja jestemnajmniej wa¿n¹, a w dodatku tymczasow¹, ofiar¹.Mam nadziejê, ¿e nie wmówi³eœ sobie, ¿e nic ci nie grozi?Cywilna gadanina.U nas s³owo „groziæ" ma inne znaczenie.Co to za sprawy, októrych podobno nie chcê lub nie mogê rozmawiaæ?Dlaczego Roderick Bruce uwa¿a ciê za wroga numer jeden?Sam siê czêsto nad tym zastanawia³em.Jakiœ psychiatra powiedzia³ mi, ¿euosabiam wszystko to, co Bruce chcia³by osi¹gn¹æ, a na co nie ma najmniejszychszans, w zwi¹zku z czym wy³adowuje agresjê przy maszynie do pisania.Prostszewyjaœnienie brzmi nastêpuj¹co: jestem zwolennikiem zwiêkszenia bud¿etuDepartamentu Obrony, a to jest woda na jego m³yn.Nie mogê przyj¹æ ¿adnego z nich.Spotka³eœ go kiedyœ?Ani razu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl