[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z NASA nadejdzie oferta pracy, a on j¹ przyjmie.Kolegompowie, ¿e skorzysta³ z mo¿liwoœci przeprowadzenia badañ, jakich nie móg³byprzeprowadziæ w Bauer-Zermatt.Po przyjeŸdzie do NASA odda siê do dyspozycjidoktora Dylana Reeda.Reed bêdzie jego przewodnikiem i mentorem, a on mia³ bezpytania wykonywaæ jego polecenia.Przypomnia³ mu siê zimny, wyrachowany g³os Bauera, którym og³asza³ swój wyrok.Przypomnia³ mu siê b³ysk gniewu i rozbawienia w jego oczach, gdy Treloar spyta³go nieœmia³o, jakie badania bêdzie tam przeprowadza³.- Pañska praca ma podrzêdne znaczenie - odpar³ Bauer.– Interesuj¹ mnie niebadania, a pañskie zwi¹zki z Rosj¹, pañska matka.Myœlê, ¿e czêsto j¹ bêdziepan odwiedza³.Skrêcaj¹c z jasno oœwietlonego placu Gorkiego w ciemn¹ ulicê prowadz¹c¹ dodzielnicy Sadowaja, Treloar pochyli³ siê i skuli³ pod naporem wiatru.Bary by³ytu podlejsze, bezdomni i pijacy bardziej agresywni.Ale on by³ w tej czêœcimiasta nie pierwszy raz, dlatego siê nie ba³.Ulicê dalej zobaczy³ znajomy neon, migaj¹ce litery uk³adaj¹ce siê w napis:Krokodyl.Chwilê póŸniej za³omota³ do grubych drzwi i zaczeka³, a¿ otworzy siêjudasz.£ypnê³a na niego para podejrzliwych czarnych oczu, trzasnê³a zasuwa,otworzy³y siê drzwi.Wchodz¹c, da³ olbrzymiemu mongolskiemu wykidajledwadzieœcia dolarów za wstêp.Zrzucaj¹c p³aszcz, poczu³, jak ostatnie z³e myœli ulatuj¹ w œwietle gor¹cychœwiate³ i jazgocie og³uszaj¹cej muzyki.Odwróci³y siê ku niemu g³owy, oczyotaksowa³y spojrzeniem zagraniczny garnitur.Wiruj¹ce tancerki wpada³y na niegobardziej celowo ni¿ przez przypadek.Kierownik lokalu, stwór chudy i podobny doszczura, podbieg³ do drzwi, ¿eby powitaæ amerykañskiego goœcia.Kilka sekundpóŸniej podano mu kieliszek wódki i skrajem parkietu zaprowadzono go doodosobnionego pomieszczenia, w którym sta³y pluszowe sofy i otomany.Treloar westchn¹³, opadaj¹c na miêkkie poduszki.Od wódki, która rozgrza³a muwnêtrznoœci, zaswêdzia³y go czubki palców.- Przyprowadziæ? - spyta³ szeptem szczur.Uszczêœliwiony Treloar skin¹³ g³ow¹.¯eby skróciæ czas oczekiwania, zamkn¹³oczy i uleg³ rycz¹cej muzyce.Poruszy³ siê dopiero wtedy, gdy coœ miêkkiegomusnê³o mu policzek.Sta³o przed nim dwóch jasnow³osych ch³opców o piêknych, b³êkitnych oczach inieskazitelnej cerze.Mogli mieæ nie wiêcej jak dziesiêæ lat.BliŸniacy?Szczur kiwn¹³ g³ow¹.Co wiêcej, prawiczki.Treloar a¿ jêkn¹³.Ale s¹ bardzo drodzy.Niewa¿ne - wychrypia³ Treloar.- Przynieœ nam zakuski.I coœ do picia dla moichanio³ków.Poklepa³ le¿¹ce obok poduszki.- ChodŸcie tu, anio³ki.Dajcie mi przedsmak nieba.Szeœæ kilometrów od Krokodyla, na placu Dzier¿yñskiegc, strzelaj¹ w niebo trzywie¿owce.Do pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych mieœci³a siê tam siedziba KGB; podemokratyzacji kraju ca³y kompleks przejê³a nowo utworzona Federalna S³u¿baBezpieczeñstwa.Genera³-major Oleg Kirow sta³ przy oknie na piêtnastym piêtrze i z za³o¿onymido ty³u rêkami spogl¹da³ na nocn¹ Moskwê.Przyjdzie tu pewien Amerykanin - wymamrota³.Co mówisz, dusza?Kirow us³ysza³ odg³os kroków na parkiecie, poczu³ na piersi dotyk szczup³ychpalców i wci¹gn¹³ do p³uc powietrze przesycone ciep³ym zapachem s³odkichperfum.Odwróci³ siê, wzi¹³ j¹ w ramiona i zach³annie poca³owa³.Odpowiedzia³apoca³unkiem jeszcze namiêtniejszym i ¿arliwszym, muskaj¹c jêzykiem czubek jegojêzyka, sun¹c rêkami do paska spodni, a potem ni¿ej, coraz ni¿ej.Kirow cofn¹³ siê, patrz¹c w te prowokuj¹ce zielone oczy - oczy, które takbardzo go drêczy³y.- Chcia³bym - powiedzia³ cicho.Porucznik Lara Telegin, jego adiutantka, podpar³a siê pod boki i uwa¿nieprzyjrza³a kochankowi.Nawet w br¹zowym wojskowym mundurze wygl¹da³a jakzbieg³a z pokazu modelka.Odê³a wargi.- Obieca³eœ zabraæ mnie dzisiaj na kolacjê.Kirow nie móg³ powstrzymaæ siê od uœmiechu.Lara Telegin ukoñczy³a zwyró¿nieniem Wojskow¹ Akademiê imienia Frunzego.By³a wyœmienit¹ snajperk¹; tesame rêce, które go teraz pieœci³y, w ci¹gu kilku sekund mog³y odebraæ mu¿ycie.Potrafi³a byæ zarówno bezwstydna i prowokacyjna, jak i profesjonalniedoskona³a.Kirow westchn¹³.Dwie kobiety w jednym ciele.Czasami mia³ w¹tpliwoœci, która znich jest prawdziwa, ale ju¿ dawno temu postanowi³, ¿e bêdzie cieszy³ siê ijedn¹, i drug¹, dopóki zechc¹ z nim pozostaæ.Lara mia³a trzydzieœci lat idopiero zaczyna³a swoj¹ karierê.Pewnego dnia awansuje, przejdzie na wy¿szestanowisko s³u¿bowe, by w koñcu otrzymaæ samodzielne stanowisko dowódcze.Onby³ od niej starszy, i to a¿ o dwadzieœcia lat, i zdawa³ sobie sprawê, ¿e zkochanka stanie siê wkrótce jej dziadkiem albo - jak mawiaj¹ Amerykanie -„rabinem" dogl¹daj¹cym interesów swej faworyty.Nie mówi³eœ mi nic o ¿adnym Amerykaninie - zauwa¿y³a trzeŸwo i treœciwie.-Jaki Amerykanin? Który? Du¿o ich tu.Nie mówi³em, bo przez ca³y dzieñ ciê nie by³o i sam musia³em przek³adaæ teprzeklête papiery - mrukn¹³ Kirow, podaj¹c jej komputerowy wydruk.Doktor Jon Smith - przeczyta³a.- Móg³by wymyœliæ coœ mniej pospolitego.-Zmarszczy³a czo³o.- Z Wojskowego Instytutu Chorób ZakaŸnych?Ten Smith pospolity nie jest - odpar³ oschle Kirow.- Pozna³em go, kiedy s³u¿y³w Fort Derick.S³u¿y³? Ju¿ nie s³u¿y?Wed³ug Randi Russell wci¹¿ pracuje w instytucie, ale od jakiegoœ czasu jest nabezterminowym urlopie.Randi Russell.- Lara zawiesi³a g³os.Kirow pos³a³ jej uœmiech.Nie musisz byæ uszczypliwa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl