[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez ¿adnego wysi³ku, b³yskawicznym, ledwouchwytnym dla oka ruchem poderwa³a stó³ w górê, jakby wa¿y³ tyle co wy³uskanakolba kukurydzy.Mebel przekozio³kowa³ w powietrzu i wylecia³ z hukiem przezfrontowe okno Bob Wire Club na parking.Grad od³amków szk³a zasypa³ buickaCurta i pó³ciê¿a-rówkê Griffina.Dziewczyna podesz³a spokojnie do drugiego sto³u, zwinê³a praw¹ d³oñ w piêœæ iwybi³a ni¹ dziurê w pokrytym zielonym suknem blacie.Potem unios³a stó³ zjednego koñca i cisnê³a nim przez ca³y lokal w stoj¹ce pod przeciwleg³¹ œcian¹dwa bilardy mechaniczne.Oniemiali mê¿czyŸni gapili siê z rozdziawionymi gêbami, a Jack Blair by³ bliskiomdlenia, bo wiedzia³, ¿e do uniesienia jednego takiego sto³u bilardowegotrzeba by³o ze trzech ch³opa.Dziewczyna obróci³a ma³ymi skokami g³owê, napawaj¹c siê obrazem zniszczenia.Nic jej siê nie sta³o w rêce i nawet siê nie zasapa³a.- No a teraz utniemy sobie mi³¹ pogawêdkê - zwróci³a siê do mê¿czyzn.Burl Keene pisn¹³ jak kopniêty psiak i rzuci³ siê do drzwi, ale zrobi³ to owiele za wolno.Dziewczyna dopad³a go jednym skokiem w momencie, gdy siêga³ doklamki.Chwyci³a mê¿czyznê za przegub i wykrêci³a mu go brutalnie.Poszarpanekoñce pêkaj¹cych z trzaskiem koœci przebi³y cia³o na wysokoœci ³okcianieszczêœnika.Wrzasn¹³ przeraŸliwie i dalej rwa³ siê do drzwi, a ona,trzymaj¹c go jedn¹ d³oni¹ za z³aman¹ rêkê, kantem drugiej zada³a mu cios wtwarz.Burlowi pêk³ nos, a wybite zêby powpada³y do gard³a.Osun¹³ siê naklêczki, zmasakrowan¹ twarz zalewa³a krew.Jack siêgn¹³ za kasê i wyszarpn¹³ stamt¹d obrzyna.Odwiód³ kurek i z³o¿y³ siêdo strza³u, mierz¹c do odwracaj¹cej siê ku niemu dziewczyny.Nie mia³ pojêcia,co z niej za potwór, ale ani myœla³ podzieliæ losu Burla.Nacisn¹³ spust.Huknê³o, broñ kopnê³a.W brzuchu dziewczyny, tu¿ nad gumk¹ fig, pojawi³a siêdziura wielkoœci piêœci, a z pleców trysnê³y strzêpy cia³a i szarej tkanki.Si³a uderzenia odrzuci³a j¹ na œcianê.Osunê³a siê po niej na pod³ogê, ci¹gn¹cza sob¹ pasmo szarego œluzu.- Bo¿e Wszechmog¹cy! - krzykn¹³ Curt w ciszy, jaka zaleg³a po wystrzale.-Zabi³eœ j¹!Hal McCutchins podniós³ z pod³ogi kij bilardowy i szturchn¹³ nim drgaj¹cecia³o.W ziej¹cej w brzuchu ranie wi³o siê coœ, co przypomina³o pl¹taninêrobaków.- Bo¿e! - wykrztusi³ zd³awionym g³osem.- Urz¹dzi³eœ j¹ na.Dziewczynausiad³a.Zanim Hal zd¹¿y³ odskoczyæ, chwyci³a za kij bilardowy, wyrwa³a mu go z takimrozmachem, ¿e poduszki d³oni zapiek³y Hala jak przypalone ¿ywym ogniem.R¹bnê³ago grubszym koñcem kija po kolanach i Hal ze strzaskanymi rzepkami kolanowymipad³ na twarz.Kreatura wsta³a.Z rany s¹czy³a siê kleista ciecz.Usta rozci¹ga³ jadowityuœmiech.Miêdzy rozchylonymi wargami po³yskiwa³y w czerwonym blasku lamp ostreig³y.- Chcecie iœæ na ca³oœæ? - spyta³a grzechotliwym g³osem.-Dobra!Wyr¿nê³a le¿¹cego Hala grubym koñcem kija w g³owê.Kij z³ama³ siê na dwoje, aczaszka Hala pêk³a niczym mydlana bañka.Wierzgn¹³ jeszcze nogami w tañcuœmierci, gdy mózg wyp³ywa³ mu na pod³ogê.- Strzelaj! - wrzasn¹³ Curt, ale niepotrzebnie, bo palec Jacka naciska³ ju¿ponownie spust.Pocisk trafi³ dziewczynê w bok.Obróci³a siê wokó³ w³asnej osi i polecia³a doty³u.Lokal wype³ni³a szara mgie³ka i Curt pisn¹³ histerycznie, widz¹c jak nakoszuli i rêkach osiada mu jakaœ lepka substancja.Kreatura runê³a na blatstolika, ale przytrzyma³a siê i nie stoczy³a na pod³ogê.¯ebra wystaj¹ce z ranywygl¹da³y na wykonane z niebieskawego metalu, ale spomiêdzy nich wylewa³ siêparuj¹cy zwój krwawych ludzkich wnêtrznoœci.Wyprostowa³a siê i z u³amanymkijem bilardowym w rêce ruszy³a w stronê baru.Jack rozdygotanymi rêkami próbowa³ wprowadziæ nowy nabój do komory.Curtpozbiera³ siê na czworaki i czmychn¹³ pod stolik, Harlan z Pete'em przywieralido œciany jak dwie muchy z³apane na lep.Jack odwiód³ wreszcie kurek i uniós³ obrzyna, ale by³o ju¿ za póŸno na oddaniestrza³u.Kreatura cisnê³a bilardowym kijem jak oszczepem.Jego ostry koniecwrazi³ siê Jackowi w gard³o i w rozbryzgach krwi wyszed³ karkiem.Barmanowipalec drgn¹³ konwulsyjnie na spuœcie.Wystrzelony na œlepo pocisk oddar³potworowi praw¹ stronê twarzy, obieraj¹c szar¹ tkankê i czerwone miêœnie dosamej metalicznie niebieskawej koœci policzkowej i ¿uchwy.Oko z tej stronywywróci³o siê w g³¹b czaszki, bia³kiem na zewn¹trz.Jack œciskaj¹c siê za gard³o i dusz¹c, osun¹³ siê za bar.- OdejdŸ! OdejdŸ! - krzycza³ histerycznie Pete, a Harlan z³apa³ krzes³o irzuci³ nim w kreaturê.Potwór odtr¹ci³ ten zaimprowizowany pocisk niedba³ymmachniêciem rêki, doskoczy³ do Harlana, chwyci³ go za szyjê i uniós³ wpowietrze.Skrêci³ mu g³owê jak kurczakowi.Twarz Harlana posinia³a, a zarazpotem da³ siê s³yszeæ chrzêst pêkaj¹cego karku.Pete pad³ na kolana i wyci¹gn¹³ rêce w b³agalnym geœcie.- Proszê ciê.O Bo¿e! Nie zabijaj mnie! - zaskamla³.-Proszê, nie zabijaj!Kreatura odrzuci³a Harlana Nugenta jak stary worek i spojrza³a z góry naPete'a.Z rozszarpanej rany na twarzy œcieka³a jej jakaœ ciecz.Uœmiechnê³asiê, po czym b³yskawicznym ruchem chwyci³a Pete'a za przeguby, postawi³a mustopê na piersi i szarpnê³a, odrywaj¹c obie rêce od tu³owia.Podryguj¹cy bezrêki korpus upad³ na pod³ogê.Wargi Pete'a wci¹¿ siê porusza³y,ale spomiêdzy nich wydobywa³ siê tylko zszokowany szept.Skulony pod stolikiem Curt czu³ w ustach smak krwi - od jakiegoœ czasuprzygryza³ sobie jêzyk, ¿eby nie krzyczeæ.Mrok pod stolikiem niczym g³êboki,wabi¹cy wir wysysa³ mu œwiadomoœæ.Patrzy³ ze zgroz¹, jak kreatura trzyma przedsob¹ rêce Pete'a Griffina i przygl¹da siê im z zainteresowaniem badaczaanatomii.Palce Pete'a wci¹¿ zaciska³y siê i rozprostowywa³y na przemian,krwawa ulewa zrasza³a deski pod³ogi.Ja nastêpny - pomyœla³ Curt.Bo¿e, dopomó¿, teraz ja.Mia³ do wyboru dwa wyjœcia: albo tu zostaæ, albo uciekaæ.Tak Ÿle i takniedobrze.Wepchn¹³ rêkê do kieszeni i wyci¹gn¹³ kluczyki od samochodu.Zabrzêcza³y i g³owa potwora obróci³a siê na szyi o nieprawdopodobny k¹t, tak ¿etwarz znalaz³a siê tam, gdzie powinna byæ potylica.Jedyne rozp³omienione okowypatrzy³o Curta.Curt wyprysn¹³ spod stolika jak królik z norki i pogna³ do wybitego okna.Us³ysza³ za sob¹ dwa g³uche stukniêcia - to upad³y na pod³ogê upuszczone przezpotwora rêce Pete'a - a zaraz potem ³omot przewracanego stolika.Kreaturaruszy³a w pogoñ.Curt rzuci³ siê szczupakiem przez okno, wyl¹dowa³ naczworakach i przebieraj¹c jak oszala³y rêkami i nogami, zacz¹³ umykaæ wkierunku swojego buicka.Czyjaœ rêka capnê³a go od ty³u za koszulê; potwór by³tu¿-tu¿.Nie myœla³.Dzia³a³ instynktownie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl