[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On i Layla uciekaj¹cy korytarzami „Hiszpañskiej Armady" przed ochroniarzamiCalacanisa.On i Layla w opustosza³ej katedrze w Santiago de Campostela.On wgabinecie Jacques'a Arnaulda.On i Lanchester.On i Tarnopolski.On i Harry Dunne.Tysi¹ce scen, w zbli¿eniach i z oddali.Scen z naj intymniej szych chwil jego¿ycia, z najtajniejszych operacji wywiadowczych.Nie pominiêto ani jednegowa¿nego momentu z ostatnich dziesiêciu lat.Obrazy drga³y, mi­gota³y, zmienia³ysiê jak w potwornym kalejdoskopie.By³ tam nawet film pokazuj¹cy, jak schodzi do gara¿u, jak wspina siê szybemwindy! Film sprzed ledwie kilkunastu minut!Widzieli wszystko.Absolutnie wszystko!Zakrêci³o mu siê w g³owie, œwiat zawirowa³.Oszukany, zgwa³cony i splugawionyopad³ na kolana i zwymiotowa³.Wymiotowa³ d³ugo i spa­zmatycznie, omal niewyrwa³o mu trzewi.Wrobili go.Wiedzieli, ¿e nadchodzi, i ca³y czas go obserwowali.Wtem us³ysza³ spokojny, koj¹cy g³os.- Jak pan zapewne pamiêta, Prometeusz wykrad³ bogom ogieñ i po­darowa³ goludziom.Podniós³ g³owê.W marmurowej niszy na koñcu sali sta³ Gregson Manning.- Prometeusz.Powiadaj¹, ¿e jest pan fenomenalnym lingwist¹, wiêc na pewnozna pan etymologiczne pochodzenie tego s³owa.Znaczy tyle, co „Przewiduj¹cy",„Dalekowzroczny".To bardzo odpowiednia nazwa, przynajmniej dla nas.Wed³ugtradycji antycznej Prometeusz skierowa³ barbarzyñców na drogê ku cywilizacji.Dzikus zacz¹³ poznawaæ jêzyki, stworzy³ filozofiê, matematykê i sta³ siêcz³owiekiem.Na tym w³aœnie polega³ dar ognia: by³ darem iluminacji i wiedzy.Wy³awia³ z mroku to, co niewidoczne.Daj¹c œmiertelnikom ogieñ i zapoznaj¹c ichz jego niewy­obra¿aln¹ moc¹, Prometeusz œwiadomie i dobrowolnie pope³ni³zbrodniê.Tak, dopuœci³ siê najciê¿szej zdrady! Zdrady, która grozi³a tym, ¿eludzie stan¹ siê równi bogom! Jednak¿e zdradzaj¹c, stworzy³ cywilizacjê.Na­szym zadaniem jest dopilnowaæ, ¿eby ju¿ nigdy nic jej nie zagrozi³o.Nick wsta³ i podszed³ kilka kroków bli¿ej.- Jak? - spyta³.- Organizuj¹c drugie Stasi? Na œwiatow¹ skalê?- Stasi? - powtórzy³ ze smutkiem Manning.- ¯eby nikt nikomu nie móg³ zaufaæ iwszyscy na wszystkich donosili? O nie.Trzeci krok, czwarty.- S³usznie.Stasi to epoka ¿elaza, co? Wy macie superkomputery izminiaturyzowane soczewki œwiat³owodowe.Wy jesteœcie w stanie zo­baczyæwszystko i wszystkich.Kupi³eœ ich, wci¹gn¹³eœ w koszmar.Traktat o powszechnejkontroli i bezpieczeñstwie to tylko przykrywka dla sys­temu totalnego nadzoru,przy którym Wielki Brat to dobrotliwy wujaszek.- Panie Bryson, kiedy dzieci raczkuj¹, opowiadamy im o œwiêtym Miko³aju,prawda? „On wszystko widzi, on wszystko wie, wiêc lepiej b¹dŸ grzeczny".Zgodzisiê pan z tym czy nie, nasze zasady etyczne zawsze zale¿¹ od tego, co wiemy osobie i o innych.Od wszechwidz¹cego oka.Od jasnoœci i przejrzystoœcipostêpowania.Gdy wszystko jest jasne, wi­doczne i przejrzyste, nie maprzestêpstw i zbrodni.Terroryzm odchodzi w zapomnienie.Gwa³ty, zabójstwa imolestowanie seksualne dzieci te¿.Ludobójstwo? Wojny? Ju¿ ich nie ma.Nie mate¿ strachu, który parali¿u­je ka¿d¹ kobietê, mê¿czyznê i dziecko, lêku przedwyjœciem z domu czy spacerem przez miasto, przed ¿yciem, o jakim marzymy,¿yciem zwyczaj­nym i wolnym od trwogi!- A kto nas bêdzie obserwowa³?- Komputer.Równoleg³y system komputerowy o globalnym zasiê­gu.Systemwyposa¿ony w ewolucyjne algorytmy i sieci neuronowe.To prze³om, panie Bryson,prawdziwy prze³om.- A w sali tronowej tego systemu zasi¹dzie despotyczny podgl¹dacz GregsonManning, któremu pok³ony biæ bêd¹ miliardy ma³ych kompute­rowych podgl¹daczy,tak?Manning uœmiechn¹³ siê lekko.- We wschodniej Nigerii mieszka lud Igbo.S³ysza³ pan o Igbo? Wo­kó³ nichszerzy siê zbrodnia i korupcja, tymczasem oni tych pojêæ nie znaj¹.Wie pandlaczego? Poniewa¿ od stuleci ceni¹ sobie coœ, co nazy­waj¹ klarownoœci¹ ¿ycia.Uwa¿aj¹, ¿e cz³owiek szczery i uczciwy nie ma nic do ukrycia.Rozmowy, handelwymienny, praca, odpoczynek: wszyst­ko to odbywa siê na oczach mieszkañcówwioski.Mierzi ich skrytoœæ, a nawet samotnoœæ.Idea ca³kowitej przejrzystoœci¿ycia jest rozwiniêta do tego stopnia, ¿e jeœli zakie³kuje miêdzy nimi choæbynajmniejsze zia­renko nieufnoœci, mog¹ odprawiæ ciekawy rytua³ zwany igbandu,kiedy to podejrzliwy s¹siad pije krew podejrzliwego s¹siada.Idealistyczne to,acz doœæ prymitywne.Dziêki naszej sieci osi¹gniemy te same rezultaty bezrozlewu krwi.- To zupe³nie inna kultura! - krzykn¹³ Bryson, podchodz¹c kilka kro­ków bli¿ej.- To nie ma nic wspólnego z nami!- Na pewno czyta³ pan, ¿e w ci¹gu ostatniego dziesiêciolecia wspó³­czynnikprzestêpczoœci w wielkich miastach Stanów Zjednoczonych nie­znacznie spad³.Jakpan myœli, dlaczego?- Sk¹d mam, do cholery, wiedzieæ? - warkn¹³ Nick.- Ale pan ma na pewno jak¹œteoriê.- Nie, ja wiem.Teorie snuli nasi dzielni socjologowie, lecz ¿adna tego niewyjaœni³a.- Chce pan powiedzieæ, ¿e.Manning skin¹³ g³ow¹.- Przeprowadziliœmy studium pilota¿owe naszych mo¿liwoœci.Przed wieloma laty,kiedy nie dysponowaliœmy jeszcze najnowszym sprzêtem, ale có¿, per aspera adastra, prawda?Fragment œciany po jego lewej stronie zbiela³ i nagle wyœwietli³ siê na nimplan Manhattanu.Aleje i ulice by³y upstrzone ma³ymi niebieskimi kropkami.- Te kropeczki to ukryte kamery - wyjaœni³ Manning.- Wszystko zaczyna siê odanonimowego telefonu na policjê.Nagle, nie wiadomo jak i dlaczego, roœnieliczba skutecznych interwencji, nagle, po raz pierwszy od dziesiêcioleci,zbrodnia przestaje siê op³acaæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl