[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale gdy Izydora zabrakło i została sama, a miejsce szczęścia zajęło cierpienie, biedne dziecko próżno szukało w sobie odwagi równej własnemu egoizmowi; wtedy pojęła, jak wielką ulgą byłoby porozmawiać o pięknym kawalerze, który ją opuścił nie mogąc nawet powiedzieć, kiedy wróci.Trudno byłoby opowiadać o Izydorze pani Clément, doktorowi Raynalowi czy matce, i bardzo cierpiała skazana na milczenie, kiedy tu nagle, w najmniej oczekiwanej chwili,Opatrzność, przywracając życie i przytomność, stawiała jej przed oczyma przyjaciela, o którego życzliwości mogłaby wątpić, póki milczał, ale pierwsze jego odezwanie rozwiało wszelkie wątpliwości.Na słowa współczucia, jakie z bolesnym westchnieniem wyrwały się z serca siostrzeńca ciotki Angeliki, Katarzyna odpowiedziała nie skrywając własnych uczuć:— Och, panie Pitou, jestem bardzo nieszczęśliwa!Od tej chwili tamy zostały przerwane, a więź nawiązana.— Panno Katarzyno — powiedział Pitou — choć mówienie o panu Izydorze nie sprawia mi wielkiej przyjemności, jeśli ma to być tobie przyjemne, mogę dostarczyć ci wiadomości o nim.— Ty? — zdziwiła się Katarzyna.— Tak, ja — rzekł Pitou.— Czyżbyś go widział?— Nie, panno Katarzyno, ale wiem, że w dobrym zdrowiu dotarł do Paryża.— Skąd o tym wiesz? — zapytała, a oczy jej zalśniły miłością.Spojrzenie to kazało Pitou westchnąć głęboko, odpowiedział jednak z wrodzoną sobie sumiennością:— Wiem o tym od mego młodego przyjaciela Sebastiana Gilberta, którego pan Izydor spotkał nocą na drodze, tuż za Fontaine–Eau–Claire, i posadziwszy z tym na siodle dowiózł do Paryża.Katarzyna z wysiłkiem wsparła się na łokciu i wpatrując się w chłopca zapytała żywo:— Więc on jest w Paryżu?— W tej chwili to już chyba nie — odparł Pitou.— A gdzie powinien być? — zapytała omdlewającym głosem.— Nie wiem.Wiem tylko, że miał jechać z jakąś misją do Hiszpanii albo do Włoch.Na słowo „jechać” Katarzyna westchnęła i opadła na poduszki, a niebawem zalała się łzami.— Panno Katarzyno — rzekł Pitou, któremu jej boleść rozdzierała serce — jeśli chcesz koniecznie wiedzieć, gdzie jest pan Izydor, mogę o to zapytać.— Kogo?— Pana doktora Gilberta, który się z nim widział w pałacu Tuileries… Albo, jeśli wolisz — dodał widząc, że Katarzyna kręci przecząco głową — mogę wrócić do Paryża i zebrać informacje… O, mój Boże, zrobię to szybko, wystarczą dwadzieścia cztery godziny.Katarzyna wyciągnęła rozpaloną od gorączki dłoń do Pitou, ale młodzieniec nie zdając sobie sprawy z łaski, jaka go spotkała, nie ośmielił się jej dotknąć.— Cóż to, panie Pitou — zapytała z uśmiechem Katarzyna — boisz się zarazić moją gorączką?— Och, wybacz, panno Katarzyno — rzekł Pitou ujmując jej wilgotną rączkę w swoje grube dłonie — po prostu nie zrozumiałem! Więc zgadzasz się?— Nie, Pitou, ale dziękuję ci bardzo.To byłoby zbyteczne; jutro na pewno nadejdzie list od niego.— List! — wykrzyknął Pitou.Potem umilkł i niespokojnie rozejrzał się dokoła.— Tak, list od niego — powtórzyła Katarzyna, szukając przyczyny, która mogła tak zaniepokoić spokojną duszę jej rozmówcy.— List od niego! Do licha! — powtórzył Pitou i zaczął ogryzać paznokcie, jak czynią to ludzie w chwili zakłopotania.— No tak, list od pana Izydora.Cóż w tym dziwnego, że do mnie pisze — powtórzyła Katarzyna.— Czemu się dziwisz, skoro wiesz wszystko lub prawie wszystko? — dodała ciszej.— Nie dziwi mnie, że pisze… Gdyby mnie wolno było pisać, to Bóg mi świadkiem, że też bym pisał, i to długie listy, boję się jednak…— Czego, przyjacielu?— Żeby list pana Izydora nie wpadł w ręce twego ojca.— Mojego ojca?Pitou po trzykroć skinął głową, co miało być trzykrotnym potwierdzeniem wyrzeczonych słów.— Jak to, mojego ojca? — pytała dalej Katarzyna coraz bardziej zdziwiona.— Czy mój ojciec nie jest w Paryżu?— Twój ojciec jest w Pisseleux, panno Katarzyno, tu, na folwarku, w pokoju obok.Tylko że doktor Raynal zakazał mu wchodzić do tego pokoju, bo byłaś w malignie, i myślę, że dobrze zrobił.— Dlaczego?— Bo coś mi się widzi, że pan Billot niezbyt czule odnosi się do pana Izydora, a kiedy raz w gorączce wymówiłaś to imię i ojciec je usłyszał, bardzo się skrzywił, daję słowo:— O Boże, mój Boże! — szepnęła Katarzyna drżąc cała.— Co też pan opowiada, panie Pitou!— Szczerą prawdę… Sam słyszałem,, jak mamrotał: „Dobrze, dobrze, będę cicho, póki jest chora, ale potem — zobaczymy!”— Panie Pitou! — szepnęła Katarzyną chwytając chłopca tak gwałtownie za rękę, że tym razem on zadrżał.— Panno Katarzyno! — odpowiedział.— Masz rację, te listy nie mogą wpaść w ręce ojca… Ojciec by mnie zabił!— No, widzisz, widzisz… W takich sprawach ojciec Billot nie żartuje.— Więc co zrobić?— Wymyśl co, panienko.— Jest pewien sposób…— Jeśli jest, trzeba tak uczynić.— Nie śmiem zaproponować…— Jak to, nie śmiesz?— Nie śmiem powiedzieć, co należałoby zrobić.— Co? Leży to w mojej mocy i nie śmiesz mi powiedzieć?— Ojej, Pitou!— Nieładnie, panno Katarzyno — powiedział Pitou — nigdy bym nie przypuszczał, że nie masz do mnie zaufania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- ebooks.PL.Anna.B.Kisiel Lowczyc. .Wspolczesna.Gospodarka.Swiatowa.(osiol.NET).www!OSIOLEK!com
- Chmielewska Joanna Krokodyl Z Kraju Karoliny (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Boy Zelenski Tadeusz Slowka (www.ksiazki4u.prv.pl)
- E BOOK Helion FrontPage 2002 Praktyczne Projekty PL
- Asimov Issac Nemesis (www.ksiazki4u.prv.pl)
- eBooks.PL.W. Tatarkiewicz Historia Filozofii Tom I
- Antologia PL 50 Historie przyszlosci (200
- Antologia Upiorny narzeczony
- Brockmann, Suzanne Nicht ohne Risiko
- Stanislaw Lem Doskonala Proznia (5)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ragy.opx.pl