[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.My?lê, ¿e ka¿dy umia³by torobiæ, gdyby tylko patrzy³ iwycišga³ wnioski.- Niezupe³nie, Marleno.To nie takie proste, jak ci siê wydaje.I mówisz, ¿ekocham twojš matkê.- Nie mam co do tego ¿adnych wštpliwo?ci, dowódco.Gdy jest pan obok niej,zdradza siê pan z ka¿dymspojrzenim, ka¿dym s³owem, ka¿dym gestem.- Czy my?lisz, ¿e ona to zauwa¿a?- Podejrzewa, ¿e pan jš kocha, ale nie chce tego.Genarr odwróci³ wzrok.- Nigdy nie chcia³a.- Z powodu ojca.- Wiem.Martena zawaha³a siê.- Ale chyba nie ma racji.Gdyby mog³a zobaczyæ pana tak, jak ja teraz widzê.- Ale niestety nie mo¿e.Natomiast jestem bardzo szczê?liwy, ¿e ty mo¿esz.Jeste? piêkna.Marlena zaczerwieni³a siê, a potem powiedzia³a szybko:- Pan wierzy w to, co mówi?- Oczywi?cie, ¿e tak.- Ale.- Nie mogê ciê ok³amywaæ, prawda? Nie bêdê nawet próbowa³.Twoja twarz nie jestpiêkna.Twoje cia³o nie jestpiêkne.Lecz ty jeste? piêkna, a to liczy siê najbardziej.I ty wiesznajlepiej, ¿e wierzê w to, co mówiê.- Wiem - powiedzia³a Marlena u?miechajšc siê z takim wyrazem szczê?cia natwarzy, ¿e naprawdê wyglšda³apiêknie.Genarr tak¿e siê u?miechnš³.- Czy teraz mo¿emy porozmawiaæ o komisarzu? Jest to dla mnie tym bardziejwa¿ne, poniewa¿ przekona³em siê,¿e jeste? niezwykle sprytnš m³odš osobš.Mo¿emy?Marlena klasnê³a lekko w rêce, u?miechnê³a siê z przesadnš skromno?ciš ipowiedzia³a:- Mo¿emy, wujku Sieverze.Nie masz nic przeciwko temu, ¿ebym tak ciê nazywa³a?132- Absolutnie nic.Czujê siê dumny z tego powodu.A teraz, owiedz mi okomisarzu.Przys³a³ mi instrukcjê, w którejnakazuje li udzielenia wszelkiej pomocy twojej matce.Mam udostêpniæ j naszewszystkie instrumentyastronomiczne.Jak sšdzisz, dla-iego?- Mama chce dokonaæ precyzyjnych pomiarów ruchu Nemezis ' stosunku do gwiazd, aRotor jest zbyt niestabilnydo prowa-Eenia takich badañ, natomiast Erytro doskonale siê nadaje.l - Czy tenprojekt pojawi³ siê niedawno? ! -Nie, wujku Sieverze.Mówi³a mi, ¿e od dawna próbuje zgro-kadziæ niezbêdne dane.j; - Dlaczego wiêc niezdecydowa³a siê wcze?niej na przyjazdW ' - Prosi³a o to komisarza Pitta, lecz on odmawia³.- Dlaczego zgodzi³ siê tym razem? ' - Poniewa¿ chcia³ siê jej pozbyæ.- Tak, jestem pewny, je?li przychodzi³a do niego ze swoimi robieniamiastronomicznymi.Lecz musia³ mieæ jejdosyæ dawno anu, dlaczego wys³a³ jš teraz?Martena zni¿y³a g³os.- Chcia³ siê pozbyæ mnie.CZTERNA?CIEPO£ÓWOd Odlotu minê³o piêæ lat.Krile Fisher nie móg³ w to uwierzyæ - dla niegoOdlot by³ dawniej, nieskoñczenie dawno.Rotor to me by³a przesz³o?æ, by³o to zupe³nie inne ¿ycie, ¿ycie, na którespoglšda³ teraz ze wzrastajšcymniedowierzaniem.Czy naprawdê tam mieszka³? Mia³ ¿onê?Dobrze pamiêta³ tylko córkê.Lecz nawet te wspomnienia uleg³y pomieszaniu,poniewa¿ wydawa³o mu siê, ¿epamiêta jš jako nastolatkê.- Przez ostatnie trzy lata - odkšd Ziemia odkry³a Sšsiedniš Gwiazdê - prowadzi³bardzo goršczkowy tryb ¿ycia,co nie wp³ywa³o dodatnio na jego problemy.Odwiedzi³ siedem ró¿nych Osiedli.Wszystkie Osiedla zamieszkiwali Osadnicy o jego kolorze skóry, mówišcy mniejwiêcej w tym samym jêzyku i opodobnej orientacji kulturowej.(Na tym polega³a przewaga Ziemi.Biuro mog³owys³aæ agenta dowolnej rasy i odowolnej orientacji kulturowej do dowolnego Osiedla).Oczywi?cie istnia³y granice wtopienia siê w ¿ycie Osiedla.Na zewnštrz móg³ niewyró¿niaæ siê niczymspecjalnym, mimo to posiada³ swój specyficzny, ziemski sposób mówienia, niepotrafi³ przystosowaæ siê szybko dozmian ciš¿enia, a co za tym idzie, brak mu by³o wdziêku i lekko?ci w rejonach oniskim ciš¿eniu.W ka¿dymOsiedlu, które odwiedzi³, zdradza³ siê na dziesištki sposobów.MieszkañcyOsiedli zawsze odsuwali siê od niego,mimo ¿e przeszed³ kwarantannê i testy medyczne zanim wpuszczono go do wewnštrz.W ka¿dym z Osiedli przebywa³ nie d³u¿ej ni¿ kilka dni lub tygodni.Tym razemnie oczekiwano od niego, ¿ezostanie gdzie? na sta³e lub, co gorsza, za³o¿y rodzinê, tak jak mia³o tomiejsce134a Rotorze.Lecz gra na Rotorze toczy³a siê o hiperwspomaganie, traz natomiastBiuro szuka³o rzeczy o mniejszymznaczeniu, i mo¿e po prostu wysy³ano go w mniej istotnych misjach.Od trzech miesiêcy by³ znowu na Ziemi.Nikt nie mówi³ o przy-zlelaniu mu nowegozadania, a jemu te¿ specjalniena tym nie ale¿a³o.Mêczy³o go to cišg³e przystosowywanie siê, dopasowy-ranie,udawanie, ¿e jest turystš.I oto ponownie pojawi³ siê Garand Wyler - stary przyjaciel i wspó³pracownik -który równie¿ niedawno powróci³ zw³asnego teiedla i wpatrywa³ siê teraz w niego zmêczonymi oczyma.I ?wietlelampy b³ysnê³a ciemna skóra na d³oniWylera, gdy ten wšcha³ w³asnš rêkê, a potem pozwoli³ jej opa?æ.Fisher u?miechnš³ siê pó³gêbkiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl