[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może się znajdzie „coś do śmiechu”… Jest, jest!.…Finały mistrzostw Polski w szczypiorniaku zostały rozegrane… Mistrzostwa nie zostały jednak ukończone.Przerwanie meczu zostało spowodowane przez ekscesy graczów, którzy dopuścili się spoliczkowania sędziego….Inny jazzband, żeby tak Walasiewiczówna zdrowa była!Przede wszystkim muszę się przyznać z rumieńcem wstydu, że nie wiem, co to jest ten krewki szczypiorniak.Nie mam pod ręką sportowca, a sam w tej dziedzinie jestem bęcwał wielki i wcale niemały.Szczypiorniak! Musi to być gra bujna, rozpalająca krew, namiętna i dziarska.Hej, dziś, dziś, szczypiorniak! Śliczne to słowo, choć uszczypliwe.Sześcioletni syn stróża, zagadnięty w tej materii, twierdzi, że jest to gra w piłkę, nie nożną, tylko ręczną, tak jak są maszyny do szycia, nożne i ręczne.Jest to słowo nadęte, nie jak piłka — powietrzem, lecz szczytną dumą, jeśli Polska walczy o mistrzostwo w szczypiorniaku, a gracze wpadają w taki zachwyt, że policzkują sędziego.Dzielni młodzieńcy, nowocześni młodzieńcy, jazzbandowi mołojcy! Znają swój honor i walczą tak nieskazitelnie, z takim taktem i rycerskością, że własnego sędziego biją po twarzy.Nie mówią mu: „Panie sędzio, pan się raczył pomylić!” — takie głupie ceremonie dobre są dla zimnokrwistych Anglików, my Polacy od razu bijemy.Co tam ludzka twarz, na której człowiek nosi swoją cześć i swoje nazwisko, szczypiorniak jest ważniejszy.To przecie walka o mistrzostwo Polski.Polska zapewne z drżeniem serca czekała na wiadomość, kto zostanie jej mistrzem w szczypiorniaku?Książki ukryły się zastrachane, jak kuropatwy na ściernisku, uczeni ludzie zaszyli się w ciemny kąt, aby nikomu nie leźć w oczy, poeci odeszli ze wstydem do swoich nor.l>o szczypiorniak idzie i wali po pysku.„Hulaj dusza, hulaj! — woła, śmieszy, tumani, przestrasza…” Najpierw pobił sędziego, a potem pobije publiczność i uczonych, i poetów, bo on jest szczypiorniak! Nikt nie ma prawa krzywo na niego spojrzeć ani mu zwrócić uwagi, bo zęby będą się sypały jak grad.Największy myśliciel zostałby sprany na kwaśnego szczypiorniaka, gdyby śmiał wejść „pomiędzy ostrza potężnych szermierzy”.Nogi mają rację, a nie głowa.Spróbuj tłumaczyć szczypiorniakowi przez dwie godziny, że i duch ma niejakie swoje prawa, a on jednym wybornym uderzeniem wypuści z ciebie nędznego ducha.I kto będzie miał rację? Szczypiorniak zawsze ma rację.On jest beniaminkiem i ukochaniem, on jest dumą i sławą.Kiedy on wraca z wyprawy, na której tak wybornie kopnął w żywot przeciwnika, że go wynieśli z placu, dziesiątki tysięcy ludzi będzie oblegało dworzec, a gdybyś wynalazł sto nowych pierwiastków, przywita cię pies z kulawą nogą, bo po diabła komu pierwiastki? Mało ich jeszcze? A szczypiorniaka nigdy za wiele.Szczypiorniak to jest coś! Więc jak ten sędzia śmiał źle sądzić, jak on śmiał podnieść głos albo gwizdać ni w pięć, ni w dziewięć? Szczypiorniak tego nie ścierpi, Szczypiorniak bije! Albośmy to jacy tacy, chłopcy szczypiorniacy!To, widać, jest zwyczajne, bardzo codzienne zajście, o którym pisze się petitem, bo nie ma o co robić skandalu…Bo to taki nasz, taki swojski, taki kochany, taki — psiakrew Szczypiorniak!.VII.Cukrzyca.Dobrzy ludzie mają nieoczekiwane pomysły.Przyszła raz do mnie poważna matrona i powiada:— Panie! córka moja uciekła z oficerem! Pomyślałem, że zły to oficer, który ucieka, i do tego z taborem.— Cóż ja na to poradzę? — pytam.— Pan mi ją może wrócić! — powiada matrona.— Nie podobna! Ja się nie będę bił z oficerem o córkę pani!— Ależ nie! Niech pan tylko napisze list do mojej córki.Ja pisałam, ale mnie ona nie usłucha, ale jak pan napisze tak, jak to pan potrafi, to ona się rozpłacze i wróci.Długi czas nie mogłem się uspokoić po tej niezwykłej propozycji.Przejrzałem się w lustrze, chcąc ujrzeć tę świętą twarz, która tak wielkie budzi zaufanie u ludzi.Ujrzałem diabła!Może się jednak zdarzyć, że matrona w podeszłych latach i w srogim zmartwieniu wpadnie na lekko zwariowany pomysł, abym pisał rzewne listy od owcy do zbłąkanego jagnięcia.To trudno, kobiety myślą, że taki, co pisze, wszystko potrafi, nie miałem tedy wielkich pretensji do miłej osoby, która nie chciała, aby jej córka wstąpiła do armii w charakterze subalterna.A oto onegdaj przychodzi do mnie człowiek dostojny, właściciel wspaniałego nazwiska, mądry i roztropny statysta, i rzecze: —— Panie! niech pan napisze felieton…— Mogę napisać felieton.A o czym?— O cukrze!Pomyślałem szybko, że ktoś z nas dwóch nagle zwariował, ale widocznie nie ja; obejrzałem się dokoła, czy widzę przedmioty w naturalnym ich kształcie; wszystko jest takie, jak było, tylko nagle dostojna głowa znakomitego męża przybrała kształt dziwnie stożkowaty i zmieniła się w głowę cukru, przybrawszy taki kształt, jaki głowom kapłanów swoich sztucznie nadawali Aztekowie.Głowa ta uśmiechnęła się do mnie słodko i powiada:— Tak! o cukrze…— Panie! — powiadam ja — wiem o tym, że cukru używa się do herbaty i nic o nim nie wiem więcej.Wiem, że człowiek, któremu na twarzy maluje się cierpienie, ten ma z pewnością cukrownię.Ale nic więcej.Wiem, że cukier robi się z wapna i kości…— Niezupełnie; właściwie to z buraków albo z trzciny cukrowej.Nie o to jednak idzie, aby pan znał sposób fabrykacji cukru, tylko o to, aby pan o nim napisał.— Po co?— Wszystko teraz będzie poświęcone wielkiej i świętej sprawie cukru.Musimy nim zalać świat, a każdy nam w tym musi pomóc, więc niech pan też coś napisze… Koniecznie musi być coś o cukrze! Wie pan, czym jest cukier?— Ha! — rzekłem.Dostojny człowiek pojął z mojej odpowiedzi, że wiem mało o tej sprawie.— Cukier — powiada — jest jednym z naszych największych bogactw narodowych; słodycz uśmiechu zagranicy w naszą stronę zależy od ilości ton eksportowanego cukru.— Jak się przedstawia polska hodowla cukru?— Chciał pan zapewne powiedzieć „produkcja”? Pod tym względem jesteśmy jedni z pierwszych na świecie.— Nadzwyczajne! jak można wycisnąć tyle słodyczy z narodu, który kwaśno myśli, gorzko się uśmiecha, czarno patrzy i pije ocet przy każdej sposobności?— Bo cukier wyciska się z buraków.Idzie właśnie o te buraki, aby je otoczyć opieką i aby opieką otoczyć cukier.Za funty cukru dostaje się funty angielskie.Polacy doskonale umieją fabrykować cukier, idzie więc o to, aby czynili to jeszcze intensywniej, pojąwszy, że w dziedzinie tej mogą się stać potęgą.Dlatego niech pan cośkolwiek o cukrze…— Kiedy ja nie znam żadnych cyfr!— Po co panu cyfry? Cyfry to wypiszemy my, a pan niech się do cukru uśmiechnie.— To co z tego będzie?— Wtedy się wszyscy do niego uśmiechną i może pojmą, że słodyczą naszego cukru można skusić Europę.— Tak, stare kokoty lubią słodycze…Oto piękna sprawa; sprowadzaj, człowieku nieszczęsny, cnototrawne córki i pisz o cukrze.Ciężką czasem służbę musi pełnić lekkie pióro…Zacząłem tedy rozmyślać poważnie o cukrze.Na myśl przychodziła mi tylko wenecka piosenka: „Bo miłość jest jak cukier, bo miłość jest jak miód” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl