[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.1909113 NOWA PIEŒÑ O RYDZU,CZYLI: JAK JAN MICHALIK ZOSTA£ MECENASEM SZTUKI,CZYLI: NIEZBADANE S¥ DROGI OPATRZNOŒCINuta: Zdarzy³o siê raz Jadwidze, Posz³a do lasu na rydzeMia³ se Michalik cukierniê, Kupczy³ w niej trzeŸwo i wiernie, Kawusia, ciastkaip¹czki, Zap³ata z r¹czki do r¹czki.Kredytu œmiertelny by³ on wróg, Tote¿ mu za to poszczêœci³ Bóg, ¯e serce dlagolcówmia³ z g³azu, Nie zrobi³ benke³e ni razu.Ka¿dy stan swoje ma smutki: Wiêc te¿ w czas niezmiernie krótki W ów lokal znanyztrzeŸwoœci Dziwnych sprowadzi³ czart goœci.W pobli¿u œwi¹tynia sta³a sztuk, Stamt¹d siê zakrad³ najpierwszy wróg, M a l ari a lokal obsiad³a, I¿by w nim pi³a i jad³a.Dziwi siê wszystko w tej budzie: Có¿ tu siê schodz¹ za ludzie! Ch³op w ch³opadziki,kosmaty, A portki na nim – na raty.„ Hej, ch³opak, wiœniówki dawaæ w cwa³! ” Wygoli³ dwanaœcie tak jak sta³ Imówi:„ Ciasteczka i trunek Zapisz pan na mój rachunek ”.Przez dwa tygodnie ju¿ co dzieñ Jad³ i pi³ obcy przychodzieñ; Wreszcie Michaliknieœmia³oNale¿noœæ podaje ca³¹.„ Czterdzieœci szeœæ koron! Eh, to nic,114 Dodaj pan te cztery, bierz ten kicz;Przylepisz go se do œciany, Bêdziesz mia³ lokal ubrany ”.Có¿ by³o pocz¹æ z tym drabem? Wiêc po wzdraganiu doœæ s³abem Zrozumia³ biednygospodarz,Co to jest popyt i poda¿!I od tej chwili codziennie ju¿ La³ siê spirytus z ogromnych kru¿; Michalikpatrzyi patrzy, A mur ma coraz pstrokatszy.Co potem jeszcze siê dzia³o, Gadaæ by trzeba niema³o, Doœæ, ¿e ta buda od dawnaJu¿w ca³ej Polsce jest s³awna.Wszystko ogl¹daæ j¹ pêdzi w skok Do Michalika na fajfoklok: Ko³tun z prowincjiczyz miasta Z otwart¹ gêb¹ ¿re ciasta.Spróbuj zagl¹dn¹æ w zapusty Do Michalika o szóstej: Kogó¿ tam nie ma! sampowidz:Nawet Rachela z Bronowic!Oj pa- , oj pa- nie Michalik, A gdzie¿ ty¿ tu jest jaki katolik? Karmcie¿ midobrzego, proszê, By siê nie skurczy³ po trosze.W koñcu Michalik na serio Zacz¹³ braæ swoj¹ galeri¹, Uderzy³o mu do g³owy, ¯etakisklep ma morowy.„ Hej, panie M¹czyñski, panie Frycz, Bierzcie, co chcecie, nie szczêdŸcie nic,Urz¹dŸciepiêknie mi salê, Niech siê przed œwiatem pochwalê ”.Chwycili pêdzle, o³Ã³wki, Poszli po rozum do g³Ã³wki I mówi¹: „Cztery tysi¹czkiBuliætu z r¹czki do r¹czki ”.115 Oj Mi- , oj Mi- , oj Mi- chalik,Powiedz mi, ch³opie, czyœ ty siê wœcik? Strasznie zmieni³y siê czasy, P³aæz³otemza te figlasy!Nie mamy w Polsce monarchy, Same w niej golce lub parchy: Michalik zosta³ namjeden,By Sztuki stworzyæ w niej Eden;Oj ry- , oj ry- , oj ry- cerzu nasz, Sztandarów œwiêtych ty trzymaj stra¿,Bêdziemciê doiæ jak brata, By³eœ nam d³ugie ¿y³ lata!Pisane w r.1910116 CO MÓWILI W KOŒCIELE U KAPUCYNÓWPIEŒÑ DZIADKOWA Pos³uchajcie, ludkowie, Co wam dziadek opowie: Niech nastawika¿dyucha, Bo to m¹dra jest psiajucha,Z niejednej flaszki pija³.Wiecie wy, chamskie gnaty, Z kiem ja jestem ¿onaty?Wkoœciele moja babina Baczy, by ka¿da hrabinaMia³a do mszy sto³eczek.Przy tej duchownej pieczy S³yszy te¿ ró¿ne rzeczy, Cotamsobie parle- franse Wyzwirzuj¹ za romanse:Okrutne wszeteczeñstwa.W przedostatni¹ niedzielê W kapoceñskim koœciele,Mówi³ami moja starka, Straœna by³a tam pogwarkaO jakimsiœ b a l o n i k u.Rzecze pani nieftóra: „ To Sodoma, Gomóra;Niewidzianerzeczy w œwiecie, Co oni w tym t a b u r e c i e –Tfu! nikiej zwyk³e œwinie.Schodzom siê do piwnice, Zapalone trzy œwice, Drzwiniewprzódzi siê otwiera, A¿ fto imiê LucyperaPo trzy razy zawo³a.Kompanija weso³a Ozbira siê do go³a, Potem jakieœ œtucznetañceWyprawiaj¹ te pohañce,Wstyd wymówiæ: jakieœ m a c i c e.Syæko se tak u¿ywa, Choæ niejedna ju¿ siwa;117 Niejedna – boskie skaranie –W odmienionym chodzi stanie, A i tak se folguje.Z harakiem stoi balia, Pije ca³a kanalia, Od rzeŸbiarza do maliarza Ka¿dy pyskdobalii wra¿aI bez pamiêci ch³epce.Be³ tam m³ody ch³opczyna, Zw¹ go jakoœ.Stasina, JaknieweŸmie p³akaæ, prosiæ, Ze piæ nie fce, ze ma dosyæ –Przemoc¹ w gard³o lej¹.Jensza bestia – tak gruba – Straœnie sproœna choroba –Dosyækiego ten ci pirszy, Wszeteczne im sk³ada wirszeNa to rajskie wesele.W wielkiej on ci tam chwale Gra na klawicymbale, Syækieg³osemmu wtóruj¹ – Po brzuchu go przyklepuj¹ –Niby ze pirsza œwinia.Jenszy na ³bie ma k³aki Jak u jakiej pokraki – Ponoœjazejest ze Zmudzi: Co ten gêb¹ napaskudzi,To ratuj, Chryste Panie! Mówiom o nim dochtory, Ze na rozum jest chory – Bo dokobittak siê bierze: Zamiast uzyæ, jak nale¿y,Ino gada plugastwa.Jenszy znów to krotofil, Wo³ajom go Teofil; ¯Ã³³te kud³y sefryzuje,Szpetne figle pokazuje,Baby skrzeczom z radoœci.Ze jest ch³op jak siê patrzy, Niejedna siê zapatrzy –118 Potem dziwi¹ siê ludziska,Choæ nie krewny, zasie z pyska Wykapany Teofil.Jak siê syto napij¹, Doœæ se gêbów pobij¹, Potem liga syæko spo³em, Fto nastole,fto pod sto³em,Gorzej niœli Ÿwirzêta.Tak¹ maj¹ zabawê Te odmieñce plugawe, Co siê same –Panieœwiêty – Przezywaj¹ « dekadenty » ,Po polsku: takie syny! ” Tak gadali w niedziele W kapoceñskim koœciele: Niestrzyma³ekciekawoœci, Przywlek³ek tu stare koœci,Niech siê dziaduœ napatrzy.Pisane w r.1906119 POCHWA£A OJCOSTWAPieœñ napisana na uczczenie radosnego zdarzenia w rodzinie dyrektora „ZielonegoBalonika ” , a poprzedzona dwiema strofkami treœci ogólnofilozoficznej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl