[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rêkojeœæ ³opatyzosta³a wmontowana w karabin, umo¿liwiaj¹c oparcie go o ramiê.- No i gotowe -oznajmi³ Tozier.- Automatyczna broñ maszynowa.W samochodzie jest tylemetalowych czêœci, ¿e drobnych elementów nikt nie rozró¿nia, a du¿e trzebazamaskowaæ.- Pokaza³ trzyman¹ w rêce broñ.- Z czymœ takim nie przeszlibyœmyzwyczajnie przez granicê, prawda?- Nie - odpar³ Warren, wyraŸnie zafascynowany.- Ile tego masz?- Dwie takie zabawki i doœæ porz¹dny, ch³odzony powietrzem kaem, który mocujesiê na jednym z trójnogów.Problem tylko z amunicj¹ - nie daje siê zamaskowaæjako coœ innego, wiêc nie mamy jej za wiele.- Znacz¹co wskaza³ kciukiem zasiebie.- Ka¿da z tych zapieczêtowanych puszek z nie naœwietlon¹ klisz¹ mieœcistosowny ³adunek.- Bardzo pomys³owe.- Poza tym jest moŸdzierz - doda³ od niechcenia Tozier.- Nigdy nie wiadomo,kiedy mo¿e siê przydaæ trochê lekkiej artylerii.- Nie! - rzek³ z nag³ym niedowierzaniem Warren.- W to ju¿ nie uwierzê.- Proszê bardzo - powiedzia³ Tozier, wskazuj¹c na land-rovera.-Je¿eli goznajdziesz, dostaniesz moj¹ premiê - albo przynajmniej tyle, ile mi z niejzostawi Johnny Follet.Gdy odszed³, Warren zacz¹³ ogl¹daæ samochód z nowym zaintere­sowaniem.MoŸdzierz musia³ mieæ spore rozmiary.Mimo dok³adnych poszukiwañ nie móg³znaleŸæ niczego, co by choæ w przybli¿eniu go przypomina³o.Nie znalaz³ te¿¿adnych pocisków, które same w sobie musia³y byæ doœæ du¿e.Pomyœla³, ¿e chybajednak Tozier z niego zakpi³.* * *Zakoñczywszy przygotowania wjechali na szczyt prze³êczy i za­parkowaliland-rovery za g³azami obok drogi.O zachodzie s³oñca zaczêli schodziæ wdolinê.Nie okaza³o siê to szczególnie trudne.By³o jeszcze na tyle jasno, ¿ewidzieli drogê na kilka metrów przed sob¹, ale wystarczaj¹co ciemno, by niktich z daleka nie zobaczy³.Od szczytu prze³êczy do pierwszego szybuwentylacyjnego qanat mieli do przebycia nieco ponad milê i dotarliby tam prawiepo ciemku, gdyby nie wzeszed³ w³aœnie ksiê¿yc.Tozier spojrza³ na niebo.- O tym nie pomyœla³em - stwierdzi³.- Kiedy tam dotrzemy, mo¿e byæniebezpiecznie.Mamy cholerne szczêœcie, ¿e istnieje ten pod­ziemny korytarz-je¿eli tylko siê nada.- Zacz¹³ rozwijaæ linê.- Zaczekaj - powstrzyma³ go Warren.- Nie ten szyb.- W³aœnie coœ sobieprzypomnia³.- Tu jest zapewne g³Ã³wna studnia - na dole bêdzie g³êboka woda.Spróbujmy w nastêpnym.Przeszli oko³o piêædziesiêciu jardów wzd³u¿ linii kana³u a¿ dotar­li donastêpnego szybu.Tozier zdj¹³ z ramienia linê.- Jak g³êbokie s¹ te szyby, Nick?- Nie mam pojêcia.Tozier podniós³ kamyk i wrzuci³ go do wykopu, mierz¹c na zegar­ku czasspadania.- Nieca³e sto stóp.To nie najgorzej.Mo¿liwe, ¿e bêdziemy musie­li szybko tedywychodziæ.- Poda³ Bryanowi jeden koniec liny.- Masz, Ben.Przy wi¹¿ j¹ do czegoœ - i upewnij siê, ¿e to coœ siê nieprzesunie.Bryan rozejrza³ siê i znalaz³ mocno osadzony w ziemi g³az.Okrêci³ wokó³ niegolinê i mocno j¹ zawi¹za³.Tozier sprawdzi³ silnym po­ci¹gniêciem, czy dobrzetrzyma, po czym wrzuci³ jej drugi koniec do szybu i poda³ Warrenowi swójautomat.- Zejdê pierwszy.Je¿eli tam na dole bêdzie wszystko w porz¹dku, b³ysnê trzyrazy latark¹.- Usiad³ na krawêdzi szybu z opuszczonymi swobodnie nogami, poczym odwróci³ siê na brzuch i zacz¹³ zje¿d¿aæ po linie.- Do zobaczenia na dole- szepn¹³, a jego g³os zabrzmia³ niesamowicie z ciemnej otch³ani.Spuszcza³ siê powoli, zapieraj¹c siê kolanami o œciany szybu, który mia³ oko³otrzech stóp œrednicy.Natrafia³ na kolejne skrawki materia³u, przywi¹zane doliny co dziesiêæ stóp.Móg³ w ten sposób oceniæ przebyt¹ odleg³oœæ.Kiedy min¹³poziom dziewiêædziesiêciu stóp, uderzy³ butami o twarde pod³o¿e i poczu³powy¿ej kostek pr¹d wody.Spojrza³ w górê i zobaczy³ ciemne niebo, którego obraz nagle lekko zamigota³,domyœli³ siê wiêc, ¿e ktoœ zagl¹da do szybu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl