[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był przestraszony jak my wszyscy, jestem tego pewien, ale wydawał się zdeterminowany stawić czoło swojemu przeznaczeniu bez zbędnego dramatyzowania.„Jak umrzemy, to umrzemy – zdawał się mówić.– Po co tracić niepotrzebnie energię?".Podobną postawę okazywał w życiu i wyszło mu to na dobre.Bobby jest ranczerem, odpowiada mu taka niespieszna egzystencja o prostym, z góry ustalonym rytmie.Całe dni spędza w siodle, objeżdżając samotnie swoje ziemie i doglądając stad pod bezkresnym niebem urugwajskich równin.Ma żonę Gracianę i pięcioro dzieci.Połowę czasu spędzają na ranczu, połowę w Carrasco, gdyż Bobby jest w szczególnie w bliskich stosunkach z Coche i Royem Harleyem.284Javier Methol, jedyny poza mną z ocalałych, który stracił w górach kogoś z rodziny, z trudem doszedł do siebie po śmierci Liliany, czerpiąc siłę z mocnej wiary katolickiej i miłości czwórki ich dzieci.Po latach żałoby Javier spotkał Anę Marię, która została jego drugą żoną.Ma z nią teraz kolejną czwórkę dzieci! Przez wiele lat był dyrektorem wielkiej firmy tytoniowej – założonej przez rodzinę Panchita – ale przeszedł już na emeryturę.Spośród wszystkich ocalałych właśnie]avier jest najmocniej przekonany, że to ręka boska wyprowadziła nas wtedy z gór.Napisał kiedyś do mnie: „Bóg dał nam znowu życie tam w górach i uczynił nas braćmi.Kiedy uznaliśmy, że zginęliście, przywrócił was do życia, tak że potem obaj z Robertem staliście się Jego posłańcami, poszukującymi wybawienia dla nas wszystkich.Jestem absolutnie pewien, że były chwile, kiedy niósł was obu na rękach…".Javier i ja inaczej pojmujemy Boga i rolę, jaką odegrał On w naszym ocaleniu.Mimo to szanuję pokorę i szczerość jego wiary i sposób, w jaki odbudował swoje życie po tak druzgocącej stracie.Spokojny i zrównoważony, jest jednym z tych, którzy wywierają na naszą grupę wpływ stabilizujący, a przebywając w jego towarzystwie, odczuwam zawsze pewien spokój.Antonio Vizintin, który dzielnie piął się na górę ze mną i Robertem, zmierzył się w życiu z wieloma wyzwaniami i trudnościami.Jego pierwsze małżeństwo zakończyło się rozwodem, a druga żona zmarła tragicznie.Ożenił się po raz trzeci i wszyscy modlimy się o szczęśliwszą przyszłość dla niego.Tintin, jak go nadal nazywamy, ma dwoje dzieci z drugiego małżeństwa, córkę i syna.Jest dobrym ojcem i odnosi sukcesy w pracy zawodowej jako importer chemikaliów i innych produktów dla przemysłu tworzyw sztucznych.Nadal mieszka w Carrasco, ale jest trochę samotnikiem, więc285w ostatnich latach widujemy go rzadziej, niż byśmy chcieli.Mimo to zawsze pozostanie jednym z nas i pragnęlibyśmy częściej go spotykać, choć pozwala swemu synowi, świetnemu zawodnikowi rugby, grać w Klubie Rugby Absolwentów, który od lat jest wielkim rywalem Starych Chrześcijan.Roy Harley to jeden z ocalałych, o którym myślę bardzo często.Przez ponad trzydzieści lat martwiło mnie to, w jaki sposób przedstawiono go w dotychczasowych relacjach z katastrofy, zwłaszcza we wspaniałej książce Piersa Paula Reada Alive („Żywi").Zastanawia mnie to, w jaki sposób traktowałem go czasem w górach.Roy co prawda okazał w Andach słabość emocjonalną, ale był też jednym z najmłodszych w grupie i bardziej się wtedy zbliżył do śmierci niż ktokolwiek z pozostałych ocalałych.To, że bardziej okazywał swoje emocje, nie znaczy, że był słabszy czy bardziej wystraszony niż reszta.Nikt nie mógł być bardziej przestraszony ode mnie, a pisząc tę książkę, zdałem sobie sprawę, że to właśnie mój lęk podsycał gniew i frustrację, jakie budził we mnie Roy.Książka Alive opiera się w znacznej mierze na obszernych wywiadach przeprowadzonych ze wszystkimi uratowanymi.Żałuję, że w tych dyskusjach wszyscy nakreśliliśmy może zbyt uproszczony obraz osobistych zmagań Roya.Byliśmy jednak wówczas młodymi ludźmi i wszystko wydawało się znacznie prostsze.W Cudzie w Andach starałem się wyjaśnić te nieporozumienia: w moich oczach Roy Harley nie był tchórzem ani słabeuszem.Był i zawsze będzie jednym z nas, ocalałym, godnym zaufania przyjacielem i ważną częścią naszego kręgu.Z biegiem lat wiele razy dowiódł, że jest człowiekiem prawym i silnym, i wiem, że zawsze mogę na niego liczyć.Dziś Roy jest znakomitym inżynierem, pracuje w wielkiej wytwórni farb [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl