[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powinien pan czuć się zaszczycony tym, że Lori Lee ujmuje się za panem.Ale ona zawsze broniła słabszych.Właśnie za to ją kocham.Rick wziął czek, wymamrotał niewyraźnie podziękowanie i rzucił Powellowi kluczyki.- Może pan włączyć silnik.Powell zajął się swoją kosztowną zabawką.Lori Lee w myślach porównywała go z Rickiem.Powell był nienagannie ubrany, starannie ostrzyżony i dokładnie ogolony.To elegancki, dobrze wychowany i bogaty mężczyzna.Rick także jest przystojny, ale w zupełnie inny sposób.Nigdy nie widziała go w innym stroju niż znoszone dżinsy.Długie włosy opadały mu na kark w nierównych kosmykach, a twarz pokrywał ciemny zarost.Wszyscy przyjaciele uważali, że ona i Goodman stanowią idealną parę i że w końcu się pobiorą.W gruncie rzeczy jednak zupełnie do siebie nie pasowali.Lori Lee nie kochała Powella ani nigdy nie pragnęła go w taki sposób jak Ricka.Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak intensywnie wpatruje się w twarz Ricka, aż do chwili gdy Powell wysiadł z auta, objął ją ramieniem i zapytał:- Co tu się dzieje, kochanie? Czy Warrick powiedział coś, co cię zdenerwowało? Patrzycie na siebie, jakbyście chcieli się pozabijać.Lori Lee wybuchnęła głośnym, nienaturalnym śmiechem.- Nie mów głupstw.Chyba ci się wydaje.Rick zachowuje się jak dżentelmen.I tak właśnie powinien się zachowywać w obecności mojej dziewczyny, jeśli wie, co dla niego dobre, Rick z trudem zachował spokój.Zacisnął pięści i wsunął dłonie w kieszenie.Lori Lee widziała, że jest na granicy wytrzymałości.Gdyby sytuacja nie była tak groźna, ubawiłaby ją myśl o starciu Powella z Warriękiem.Czy ten człowiek zwariował? Rick Warrick mógłby go zetrzeć na miazgę jedną ręką.- Chodźmy już, Powell - powiedziała.- Obiecałeś, że wpadniemy tu tylko na chwilę.- Rządzi się - uśmiechnął się Powell Goodman, znów ją obejmując.- Ale i tak ją kocham.Lori Lee pociągnęła go do wyjścia.W drzwiach odwróciła się i jeszcze raz spojrzała na Ricka.- Powell, zapomniałeś powiedzieć Rickowi o samochodzie Terry’ego Wilbanksa.- A, prawda.Na przyjęciu, na którym byliśmy dziś wieczorem, Terry powiedział nam, że właśnie kupił stare GTO i szuka kogoś, kto by je wyremontował.Lori Lee opowiedziała mu, że odnawiasz mój samochód.- Terry ma do ciebie zadzwonić w przyszłym tygodniu - uśmiechnęła się Lori Lee, ale jej uśmiech szybko znikł, gdy zobaczyła ponury wyraz twarzy Ricka.- Chyba powinienem wam podziękować - rzekł Rick.- To miło, że postaraliście się o robotę dla mnie.Lori Lee gwałtownie obróciła głowę, nie mogąc znieść gniewu i pogardy w spojrzeniu Ricka.Gdyby Powell jej nie podtrzymał, ze zdenerwowania potknęłaby się o próg.Powell odwiózł ją do domu.Nie zaprosiła go do siebie, wymawiając się bólem głowy.Pocałowała go bez zapału i życzyła mu dobrej nocy.Gdy już znalazła się za drzwiami, usiadła ciężko na pierwszym stopniu schodów i rozpłakałaStojący w holu zegar wybił pierwszą.Lori Lee wzięła ciepłą kąpiel, zaparzyła sobie herbatę ziołową i nastawiła uspokajającą muzykę, ale nic jej nie pomagało.Czuła się nieszczęśliwa i zupełnie nie chciało jej się spać.Nawet Tyke wydawał się niespokojny.Patrzył na nią ze współczuciem w wielkich, brązowych oczach.Naraz u drzwi rozległ się dzwonek.Brzęczenie nie ustawało.Ktoś trzymał palec na przycisku.Tyke przekrzywił łeb, postawił uszy i szczeknął.W Tuscumbii nikt raczej nie składał towarzyskich wizyt o takiej porze.Musiało się stać coś złego.Poprawiła pasek szlafroka i poszła otworzyć drzwi.Tyke powlókł się za nią.Wyjrzała przez wizjer i wymamrotała:- Och, mój Boże.Na werandzie stał Rick Warrick z palcem przyciśniętym do dzwonka.Nie powinien tu przychodzić, szczególnie o tej porze.Co by sobie pomyś leli sąsiedzi, gdyby zobaczyli jego samego albo jego samochód zaparkowany na podjeździe jej domu?- Idź do domu, Rick.Nie chcę cię widzieć.Nie dzisiaj.- Otwórz te drzwi, Lori Lee.Nie pójdę sobie.Wiedziała, jak uparty potrafi być Rick, i uświadomiła sobie, że wcześniej czy później będzie musiała go wpuścić albo zadzwonić na policję.Otworzyła.- Czego chcesz?Rick stanął w progu, przewiercając wzrokiem jej szlafrok.- Czy naprawdę muszę odpowiadać na to pytanie? Zaśmiał się, widząc, że pobladła.- Tak myś lałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl