[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczyna³a podejrzewaæ wszystkich! Potrz¹snê³a g³ow¹ i rozeœmia³a siê.Podejrzewanie Bellowsa by³o czystym absurdem.A jednak nie mog³a przestaæ o tymmyœleæ, a to, co przychodzi³o jej do g³owy, nie dawa³o jej spokoju.Zegarek Susan wskazywa³ drug¹ siedemnaœcie.Pomyœla³a, ¿e Bellowsa czekaniespodzianka, a przynajmniej powinien byæ zaskoczony tak póŸn¹ wizyt¹.A gdybynie by³ zaskoczony, bo spodziewa³ siê jej tutaj i wiedzia³ wszystko o bandycie?Natychmiast odrzuci³a tê myœl jako niedorzeczn¹ i mocno nacisnê³a dzwonek.Musia³a go nacisn¹æ jeszcze raz i przytrzymaæ, a¿ wreszcie Bellowsodpowiedzia³.Wesz³a na schody.Kiedy by³a w po³owie drugiej kondygnacji, na piêtrze pojawi³siê Bellows w p³aszczu k¹pielowym.- Powinienem by³ siê domyœleæ, ¿e to ty.Susan, jest ju¿ po drugiej!- Proponowa³eœ, ¿ebyœmy siê czegoœ u ciebie napili.Odmówi³am, ale zmieni³amzdanie.Mam ochotê na coœ mocniejszego.- Ale¿ to by³o o jedenastej! - powiedzia³ i znikn¹³ za uchylonymi drzwiamimieszkania.Wspiê³a siê na piêtro i wesz³a za nim.Nie by³o go widaæ.Zamknê³a drzwi,przekrêci³a zamek i zasunê³a oba rygle.Odnalaz³a go le¿¹cego w ³Ã³¿ku, z ko³dr¹podci¹gniêt¹ pod brodê i zamkniêtymi oczami.- To siê nazywa goœcinnoœæ - powiedzia³a, siadaj¹c na brzegu ³Ã³¿ka.Przyjrza³a siê mu.Bo¿e, pomyœla³a, jakie to szczêœcie znów go widzieæ.Chcia³asiê rzuciæ na niego, poczuæ, jak j¹ obejmuje.Powiedzieæ mu o D'Ambrosiu ich³odni.Wykrzyczeæ siê, rozp³akaæ.Ale nie zrobi³a nic.Siedzia³a wiêc,przygl¹daj¹c siê mu i nie mog¹c siê na nic zdecydowaæ.Zrazu Bellows le¿a³ nieruchomo, potem otworzy³ prawe, lewe oko, a wreszcieusiad³.- No nie, przecie¿ nie usnê, jak bêdziesz tu siedzia³a!- Wiêc co z tym alkoholem? Muszê siê napiæ!Zmusi³a siê, ¿eby mówiæ spokojnie i logicznie, ale nie by³o to ³atwe.Têtnonadal wali³o jej z prêdkoœci¹ stu piêædziesiêciu uderzeñ na minutê.Bellows spojrza³ na ni¹.- Jesteœ naprawdê niemo¿liwa! - Wsta³ i na³o¿y³ p³aszcz k¹pielowy.- No, toczego siê napijesz?- Je¿eli masz, to bourbona.Bourbona z wod¹, z lekk¹ przewag¹ wody.Dr¿enie r¹k by³o nadal widoczne.Pomyœla³a o p³omiennym trunku i ruszy³a zaBellowsem do kuchni.- Musia³am do ciebie przyjœæ, Mark.Znów mnie napadniêto.Jej g³os zdradza³, ¿e zmusza siê, ¿eby mówiæ spokojnie.Obserwowa³a Bellowsa,jak zareaguje na tê wiadomoœæ.Znieruchomia³ z rêkami wewn¹trz lodówki, zktórej wyjmowa³ w³aœnie tacê z lodem.- Mówisz powa¿nie?- Jak najpowa¿niej.- Ten sam cz³owiek?- Tak.Bellows powróci³ do wyci¹gania tacki, podwa¿aj¹c j¹ widelcem.W koñcu mu siêpowiod³o.To, co us³ysza³, zaskoczy³o go, ale zbytnio siê tym nie przej¹³.Susan poczu³a siê nieswojo.Spróbowa³a z innej beczki.- W sali operacyjnej odkry³am jeszcze jedn¹ rzecz.Bardzo interesuj¹c¹.Zamilk³a, czekaj¹c na reakcjê.Bellows nala³ whisky do szklanek, otworzy³ butelkê z wod¹ sodow¹ i pola³ ni¹lód.Kostki zadŸwiêcza³y o szk³o.- Ale¿ wierzê ci, wierzê.Chcesz mi o tym powiedzieæ czy nie? - rzek³, podaj¹cjej szklankê.Susan poci¹gnê³a du¿y ³yk.- Zbada³am, dok¹d biegnie nad sufitem przewód doprowadzaj¹cy tlen do saliósmej.Tu¿ przed wlotem do g³Ã³wnego kana³u zainstalowano w nim zawór.Bellows ³ykn¹³ ze swej szklanki, daj¹c znak, ¿eby przeszli do pokoju.Stoj¹cyna kominku zegar wybi³ godzinê.By³o pó³ do trzeciej.- W przewodach gazu zawsze s¹ zawory - odezwa³ siê po chwili.- Tak, ale inne go w tym miejscu nie maj¹.- Czy ten zawór pozwala wprowadziæ do przewodu gaz?- Chyba tak.Nie znam siê za bardzo na zaworach i tym podobnych.- A czy zbada³aœ dok³adnie przewody biegn¹ce do innych sal?- Nie, ale przy g³Ã³wnym kanale zawór ma tylko przewód z "ósemki".- Zawór w przewodzie nie jest niczym dziwnym.Mo¿e wszystkie go maj¹, ale wró¿nych miejscach.To, ¿e tam jest, nie uprawnia do ¿adnych wniosków, aprzynajmniej przed dok³adnym zbadaniem wszystkich przewodów.- Coœ za du¿o zbiegów okolicznoœci, Mark.Wszystkie przypadki œpi¹czki mia³ymiejsce w "ósemce", w przewodzie doprowadzaj¹cym do niej tlen zainstalowanozawór w dziwnym - i to dobrze ukrytym - miejscu.- Pos³uchaj, Susan.Zapominasz, ¿e dwadzieœcia piêæ procent twoich domniemanychofiar œpi¹czki nie by³o operowanych, a tym bardziej w sali numer osiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Cook Glen Ponure Mosiezne Cienie
- Cook Harpers 07 Soldiers of Ice
- Cook Glen Zimne Miedziane Lzy (2)
- Glen Cook Gorace zelazne noce (2)
- Glen Cook Stare cynowe smutki (3)
- Glen Cook Gorace zelazne noce
- Glen Cook Gorace zelazne noce (5)
- Glen Cook Gorace zelazne noce (3)
- Glen Cook Gorace zelazne noce (4)
- Glen Cook Ponure Lata
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ragy.opx.pl