[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Charity nie przestawała rozpinaćguzików.– Zatem powinieneś pozwolić mi, bym doprowadziła sprawę dokońca.Uwolnię cię od szaleństwa.– Nie! Charity, chyba zwariowałaś.Jeszcze chwila, a stracępanowanie nad sobą.– Na to właśnie czekam – powiedziała z uśmiechem, a sukniaosunęła się z szelestem do jej stóp.Rozdział 18Charity stała teraz przed nim jedynie w długich majtkach istaniczku, zarumieniona, ale wciąż kusząco uśmiechnięta.Spojrzenie Simona przesuwało się powoli wzdłuż całego jejciała, aż wreszcie zatrzymało się na nogach Charity.Widział je po razpierwszy i choć wciąż okrywała je bawełna, krew uderzyła mu dogłowy.Zdawał sobie sprawę, że znajduje się na krawędzi, jeszczechwila, a całkiem przestanie nad sobą panować.Powinien jaknajszybciej wyjść z pokoju, tylko w ten sposób zdoła się powstrzymaćod shańbienia jej na zawsze.Nie potrafił jednak oderwać wzroku oddziewczyny, nie potrafił odwrócić się i odejść.Charity sięgnęła do tasiemek gorsetu.Rozwiązała pierwsząatłasową kokardkę u góry.Gorset rozchylił się.Palce Charityrozwiązywały kolejne tasiemki, gorset rozchylał się coraz bardziej, ażwreszcie obie części rozdzieliły się całkiem, ukazując białą skórę.Charity ujęła każdą z nich w palce.Simon wstrzymał oddech woczekiwaniu.– Nie, zaczekaj – wyszeptała nagle.– Zrób to sam.Simon pokręcił głową, mimo to zaczął iść ku niej, jak gdybypopychany jakąś niewidzialną siłą.Gdy dzieliły ich zaledwiecentymetry, zatrzymał się, zmuszając się z najwyższym trudem, by niezerwać z niej wszystkiego, co miała jeszcze na sobie.Charity ujęłajego ręce i położyła je na swoim brzuchu.Dotyk jej skóry byłelektryzujący.Simon poczuł, jak przenika go prąd.Poczuł, jak jegowłasne ciało reaguje na jej coraz wyraźniej widoczne podniecenie.Nie puszczając jego dłoni, Charity pokierowała nimi podstaniczek i zaczęła powoli przesuwać je w górę.Gdy palce Simonadotknęły od spodu jej piersi, wstrząsnął nim dreszcz, puściły wszelkiehamulce.Z jękiem zsunął jej z ramion białe koronki, a później stałprzez chwilę, patrząc na dumnie sterczące półkule, zakończoneciemnoróżowymi brodawkami.Wreszcie ujął je w dłonie, ściskającdelikatnie i rozkoszując się ich wyglądem i dotykiem.– Piękne – wymówił chrapliwym szeptem, po czym wziąłCharity na ręce i poniósł na kanapę.Położył ją delikatnie i ukląkł obok na podłodze.Pochylił się iprzytuliwszy wargi do jej piersi, zaczął pieścić ją językiem.Jego dłońodnalazła drugą pierś.Nakryła ją, rozkoszując się jej miękkością.Charity jęknęła i poruszyła się nerwowo na kanapie, unosząc biodra.Ten zmysłowy dźwięk wstrząsnął nim.Przestał myśleć, poddał sięcałkowicie obezwładniającemu pragnieniu.Charity miała wrażenie, że od dotyku Simona płomienieogarniają jej ciało.Przyszła do niego, by ratować swoje małżeństwo,teraz jednak pożądanie zawładnęło nią całkowicie i wyparło wszelkieinne myśli.Pragnęła go, potrzebowała, nie bardzo rozumiała, co się znią dzieje.Poruszała się bezwiednie, a gdy Simon zaczął rozbierać ją zresztek bielizny, nie poczuła nawet zażenowania, uniosła tylko biodra,by mu pomóc.Simon pieścił ją coraz odważniej.Wreszcie uniósł się lekko iobrzucił spojrzeniem rozedrgane ciało dziewczyny– Proszę, proszę.– jęczała Charity, chwytając się oparciakanapy i wyginając ku niemu biodra.Nie musiała dłużej prosić.Simon w okamgnieniu zdarł z siebieubranie, rzucając je byle jak na podłogę.Nigdy w życiu nie odczuwałtak nieokiełznanego pożądania.Panował nad sobą resztką woli,wiedział jednak, że Charity jest niedoświadczona i że musi być bardzodelikatny, że nie wolno mu ulec dzikim instynktom, które w nimrozbudziła.– Simonie.– szepnęła speszona, gdy pozbył się resztekgarderoby.– Nie obawiaj się – uspokoił ją, kładąc się obok niej na kanapie.I rzeczywiście, zbyt go pragnęła, żeby się bać lub wycofać.Marzyła o nieznanej rozkoszy, czuła w sobie dziwną pustkę, którątylko on mógł wypełnić.Ułożyła się wygodniej, rozchylając uda, aSimon wsunął dłoń pod jej pośladki, uniósł lekko jej biodra i pochwili poczuła go w sobie.Otworzyła szeroko oczy.Było to dziwne i cudowne doznanie,podniecające i straszne zarazem.W pewnej chwili poczuła też ból izamarła, ale Simon ukoił ją pocałunkami i czułym szeptem.– Cicho.cicho, kochanie.Będę delikatny, nie bój się, nie będzietak źle.Rozluźniła się, pełna ufności dla niego, i poddała się nieznanymdoznaniom.Simon był doświadczonym kochankiem, toteż wkrótceoboje poruszali się zgodnie w równym, odwiecznym rytmie natury, ażwreszcie fala rozkoszy wstrząsnęła ich ciałami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl